Powrót

Minęło już pięć lat od rozpoczęcia Wielkiej Wojny. Od czasu kiedy dla wielu świat się załamał. Znużeni walką mężowie wracają do swoich domów aby ujrzeć tam jedynie popiół i zgliszcza. Gdy wielcy królowie posyłali niezliczone ilości ludzi aby walczyli ku ich chwale oraz powiększenia granic swoich ziem , cała kraina została wyniszczona od środka.

Cain wracał do swojej osady. Pięć lat temu gdy brano go do wojska obiecywano mu że gdy będzie wracał ludzie będą wiwatować na jego widok a on okryje swoją rodzinę chwałą. Już się nie łudził. Podczas powrotu mijał wiele osad , większość z nich została zniszczona przez Szczuroludzi lub opuszczona bo nie dało się już w niej żyć. Przez dni wędrówki miał dużo czasu do myślenia i niemal pogodził się już z myślą że stracił swoich bliskich , lecz nie chciało mu się płakać , nie czuł nawet dużego żalu. Podobno gdy doświadczy się niesamowitych okropności część człowieka umiera , jeśli to prawda w Cainie już dawno umarła część która płacze po straconych bliskich. Pozostała bolesna pustka w sercu.

Po wielodniowym marszu zaczynał już dostrzegać znajome tereny. Wspomnienia przywoływały drzewa na które kiedyś się wspinał , ledwo już widoczne leśne ścieżki które sam z ojcem wydeptał czy mały strumyk w którym z bratem łowił raki. Trafiało to do niego z jednoczesnym odczuciem że za kilka minut może zobaczyć zwłoki lub groby swoich bliskich. Radość z powrotu do domu i strach że dom który zaraz zobaczy może okazać się kolejnym bólem który zada mu los.

Po pokonaniu strumyku Cain wyszedł z lasu na polanę długą na kilkanaście metrów przeciętą przez rzekę na której widniał drewniany półokrągły most. Rzeka nie była duża ale to ona zaopatrywała całą osadę w wodę a niektórzy wytrawni rybacy potrafili co tydzień przynosić na targ kosze ryb. Kilka metrów za mostem na wzgórzu wznosiła się osada otoczona palisadą z drewnianych zaostrzonych belek. Do bramy prowadziła żwirowana droga którą Cain pokonał nieświadomie coraz bardziej przyśpieszając kroku. Z bliska było widać że osada była atakowana. Brama miała na środku pokaźną dziurę co uniemożliwiało wetkniecie w niej belki , wszędzie wokół było także pełno powbijanych strzał. Cain wyciągnął jedną z nich. Grot był cały chropowaty i jakby skorodowany co sprawiał że miał wiele małych nierówności i haczyków co bardzo utrudniało jej wyjęcie. Lotki były zrobione niedbale z zielonych piór. Strzały Szczuroludzi. Zamaczali je oni w znanych tylko sobie truciznach co w połączeniu z grotem którego fragmenty potrafiły utkwić w ciele człowieka sprawiało że rana po trafieniu tą strzałą bardzo ciężko się goiła i ludzie często umierali nawet gdy zostali trafieni w rękę lub nogę. Weteran lekko uchylił bramę , osada nie była duża mieściło się w niej około 20 drewnianych domów na środku osady stał targ a za nim wspólna sala połączona z domem władcy osady. To ona była wizytówką osady więc była bardzo duża i ozdobiona przez drewniane rzeźby wilków przy wielkich wrotach które same w sobie były płaskorzeźbą przedstawiającą polowanie.

Cain uchylił lekko bramę i przeszedł główną ulicą na targ. Wszędzie wokół widać było ślady walki , niektóre domy były spalone, w dachy innych powbijane były strzały strzelane zza palisady. Na drodze i niektórych ścianach były ślady krwi więcej lub znacznie mniej widoczne ,widać było że Szczuroludzie musieli podchodzić do osady kilka razy. Jednak tym co przykuło uwagę Weterana najbardziej było to że nigdzie nie było żadnego ciała ani ludzkiego ani Szczurzego. Przez głowę przechodził mu tabun myśli. Może się wynieśli? Może Szczuroludzie zabrali ciała aby je pożreć a żywych wzięli w niewolę jak to podobno mieli w zwyczaju? Szedł wolno pogrążony w myślach aż usłyszał ciche skrzypnięcie pochodzące z wielkiej sali. Odruchowo złapał za rękojeść miecza i lekko ugiął nogi w kolanach aby szybko móc wyprowadzić cios. Stał tak chwilę w bezruchu oczekując. Gdy się wyprostował wrota otworzyły się z hukiem i wybiegło z nich kilku mężczyzn stawając półkolem między Cainem a Wielką salą z bronią w rękach.

-Coś ty za jeden?- usłyszał od jednego z nich , dosyć starego męża o siwych włosach z wyszczerbionym mieczem w ręku.

I wtedy kamień spadł mu z serca.

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania