Pragnienie
Otulona kołdrą tęsknie do ciebie,
Tak krucha, spragniona, gorąca niewinnie.
Łza spływa po policzku, w poduszkę się chowa,
Gdzie jesteś najdroższy? Ja z miłości konam!
Te krzyki zamykam w sobie skutecznie,
Gdyż wstyd mi cię prosić i błagać o więcej.
Tyś mój, ale tak jakby mniej troszeczkę,
Nie pieścisz, choć paluszkiem nie dotkniesz już więcej.
Czym zasłużył twój anioł na taką poniewierkę?
Zakochując się w diable upadłam skutecznie.
Rozpaliłeś we mnie te najgorsze zmysły,
A teraz ni do raju, ni do piekła…
Bramy zamknięte!
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania