Prolog
Styczeń,2013
- Mamo, kiedy dojedziemy?
- Już zaraz skarbie. Za momencik. – Mama pochyliła się w moją stronę głaszcząc mnie lekko po ramieniu. Jej miarowy dotyk uspokoił mnie.
Czekałam długo na ten dzień. Wreszcie wybraliśmy się na odpoczynek z okazji Nowego Roku, który miał być naszym takim wspólnym czasie, bo odkąd moi rodzice pracowali na pełen etat mało chwil spędzaliśmy razem. Mnie przeszkadzała szkoła, im praca i tak się mijaliśmy, więc z tego wyjazdu cieszyłam się podwójnie.
-Kochanie, uważaj na drodze bo jest ślisko – moja mama zwróciła się do ojca.
-Tak jest, proszę pani. – Zasalutował dwoma palcami. – Eskortuję panią bezpiecznie do celu.- Razem z mamą zaśmiałyśmy się, wymieniając się spojrzeniami.
Nagle poczułam jak samochód ślizga się po drodze, więc złapałam się przedniego fotela, aby zamortyzować upadek. Spojrzałam na ojca, który manipulował kierownicą we wszystkie strony.
-John! – Mama odezwała się podniesionym głosem, a ja zacisnęłam mocniej dłoń na fotelu.
-Hamulce nie działają! Coś się stało z hamulcami! – Słyszałam ojca krzyk ale nie byłam w stanie na to zareagować. Skupiłam się na moim szalonym tempie bicia serca i spróbowałam się uspokoić.
W chwili gdy mieliśmy skręcić w ostatni odcinek drogi prowadzącej nas do celu samochód zboczył z drogi i kierował się w stronę rowu. Przerażona otworzyłam szeroko oczy i zaczęłam krzyczeć. Przeraźliwie i złowieszczo.
Krzyczałam, aż poczułam w gardle szorstkość.
Krzyczałam gdy jechaliśmy z zawrotną prędkością ze zbocza.
Krzyczałam do tej pory, aż ogarnęła mnie ciemność.
Komentarze (4)
Zostawiłam 5 ^^
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania