Smutek po odejściu kogoś trudno opisać, ponieważ każdy przezywa to trochę inaczej. Ból wydaje się nie posiadać określeń wyrazowych, dlatego sprawia dużo trudności w doborze słów. Pięknie przedstawiłaś postać chłopca, wystarczyło tylko zamknąć oczy by go sobie wyobrazić.
Anonim04.10.2016
Kasia (mogę zdrobnić?), zgodzę się z Tobą, uczucie bólu trudno opisać, jak mówisz jest indywidualny, zawsze inaczej, zawsze jakoś mija się choć trochę. Cieszę się z Twojej interpretacji, jest taka ciepła i dobra, a jednocześnie bardzo konkretny komentarz :D
Witaj na opowi! (choć przywitam Cię konkretnie pod utworami Twoimi)
Mimo iż smutek z tego tekstu bije okrutny, jest on jednocześnie tak nastrojowy, tak kojący, że mnie zrobiło się w pewien sposób ciepło na sercu - zapewne przez niezwykle mocno oddany klimat jesieni, do której można już zatęsknić. W niedługim fragmencie opisujesz tyle emocji, zachowanie ludzi współgra z wykreowaną przestrzenią, natura świetnie ukazana została jako nieodłączny element naszego życia. Tu życia różnorakiego - od radosnego, tak upragnionego w rodzinnym, spokojnym, ludzkim gronie, po stęsknionego, pełnego bólu i rozpaczy - czyli takiego, z jakim mamy do czynienia na co dzień - każdy w końcu przeżywa i te, i te chwile. W końcu takie jest życie.
Podoba mi się, zdecydowanie podoba mi się to, jak zwracasz uwagę na takie niuanse, detale, które zazwyczaj się ignoruje, przyjmuje za oczywistość to, że są - a mogą tyle zmienić, a bez nich byłoby przecież zupełnie inaczej. Tylko my nie doceniamy - bo nam się należy. Przynajmniej tak myślimy.
I gdy w końcu nadchodzi strata, los odbiera nam to, z czym jesteśmy tak mocno związani, nie umiemy się z tym pogodzić. I życie zamienia się w koszmar, z którego nie umiemy, aż w końcu nawet nie chcemy się wydostać. Bo nie zawsze da się pogodzić z okrucieństwem, jakie nas spotyka, z próbą wymierzoną w naszą osobę przez życie.
Dobrze opisany ból - pragnienie zduszone w głębi serca, które czasem dochodzi do głosu nieproszone, wzbudzane właśnie tymi detalami, które nieświadomie oddziałują na nasze wnętrze. I znowu zaczyna boleć, i znowu nie wiemy, co robić, jak przetrwać.
Straszne uczucie niemocy, nietrudno w jego wyniku znaleźć się na samym dnie istnienia, skąd wydostać się jest niezwykle ciężko. O ile w ogóle się da, o ile w ogóle się chce.
Co do samego tekstu:
"Mały chłopiec biegł po brukowanym chodniku w środku wyrastających ku niebu lasu drzew. "
"Fioletowe rękawiczki podskakiwały radośnie uchwycone na cienkim sznurku przeplecionym przez środek kurtki. "
—> nad tymi zdaniami jeszcze bym pomyślała, coby brzmiały lepiej
"Rozkładał ręce,[przecinek] udając małego samolocika [udając – kogo?co? – mały samolocik], leciał przed siebie, głosem próbując naśladować ryk silnika. Szumiał i warczał, skręcał, przebierał szybko nóżkami. Ludzie obserwowali zaciekawieni dziecko, co jakiś czas uśmiechając się szeroko."
—> oprócz uwag powyżej, mamy tu fragment z imiesłowami, o których wspominałam w kontekście innego tekstu (Czerwonych oprawek); tu wprawdzie nie jest ich dużo w całym tekście, ale w tym zdaniu mamy dwa, i dla mnie jakoś nie brzmią w takiej kolokacji [udając, potem próbując]
Poza tym, raczej uwag nie mam. Tekst do polecanych, zdecydowanie! ;)
Anonim04.10.2016
Autorko, Twoje komentarze zawsze wywołują u mnie takie ciepło powoli rozchodzące się po ciele. Teraz jednak się nad nim długo zastanawiałam, czytałam i czytałam, spisywałam sobie znowu. Cenię Twoje wyczucie, wyzwanie, które rzuciłaś mi nieświadomie kiedyś tekstem nadal kwitnie i nadal próbuję dążyć do niego. W sumie to nawet nie wyzwanie, ale marzenie, napędzane twoją twórczością.
Utwór z początku miał być czymś innym, ale potem nagle jakoś tak zaczęło się inaczej. Taki trochę kontrast, zagmatwanie XD (gubię się we własnym tekście), jednak Twoje słowa są takie wprost, takie, gdzie kiwam głową i się zgadzam. Nie wiem, co mam więcej napisać, ale się cieszę, ogromnie.
Błędy poprawię, trzeb jeszcze przeć i przeć do przodu, może w końcu uda się znaleźć to "coś", co będzie dobre i bliskie. Samolocik od razu poprawię i imiesłowy, nad zdaniami się zastanowię co jak pokombinować :D
Dziękuję Autorko!
"Rozkładał ręce udając małego samolocika" - przecinek po "udając" + mały samolocik*, bo "kogo, co", a nie "kogo, czego"
"Patrzyła się na niego zauroczona" - bez "się"
"próbując nadążyć bijącym sercem nad wszystkimi krokami chłopca" - za krokami*, nie nad :)
Ten tekst podzieliłabym na dwie części - pierwsza jest urocza, rozczulająca wręcz, gdy opisujesz małego chłopca i to typowo dziecięce szczęście biorące się choćby z najmniejszej rzeczy na świecie. Druga część z kolei jest otulona mrokiem, przykra, bo mnie jednoznacznie nasunęło się skojarzenie molestowania - przez tę niechęć do życia, dotyku, do dzieci, które mają inny dom. Taka moja interpretacja. Bardzo mi się podoba ten tekst w każdym razie, zostawiam 5 :)
Ok, wracam ze swoim komentarzem, moja interpretacja nie była właściwa, co widzę po opiniach powyżej, no cóż, ja tak mam, że w pierwszej chwili widzę inaczej, ale teraz widzę dwa rozwiązania xD
Anonim16.10.2016
Rasiu, właściwie, to szczerze mogę powiedzieć, że wasze interpretacje są niesamowite i bardzo trafne - każda z nich. Ponieważ jest wasza, ponieważ znaczy, że wydobyliście z tekstu coś innego :D Niestety żadna z interpretacji nie trafiła w mój nastrój wtedy, poniekąd żadna go nie dotyczy, niemniej, chyba bardziej lubię wasze myśli :D
To się teraz tak mnie razi ;c
Ten tekst niestety niezbyt do mnie trafił. Wydaje się lekko 'płaski' -- pociągnięty po jednej linii, jeśli wiesz, o co mi chodzi. Poza tym te błędy i niedopracowane zdania, ktore dziewczyny już wymieniły, rzucały się w oczy. Dam 3,5 tym razem, mam nadzieję, że się nie obrazisz :D
Anonim16.10.2016
Numi, za własne zdanie nigdy się nie obrażam, kocie :D Co więcej podbudowuje mnie to, choć czasami mi wstyd za błędy :D
Efria, człowiek nie powinien wstydzić się popełniania błędów, tylko wytrwale je poprawiać. Walczenie z własnymi niedoskonałościami jest tym, co nas rozwija. To ignorancji w stosunku do błędów powinno się wstydzić, a z tego co wiem, Ty zawsze bardzo się nimi przejmujesz, więc wszystko idzie na plus :D
Komentarze (12)
Witaj na opowi! (choć przywitam Cię konkretnie pod utworami Twoimi)
Podoba mi się, zdecydowanie podoba mi się to, jak zwracasz uwagę na takie niuanse, detale, które zazwyczaj się ignoruje, przyjmuje za oczywistość to, że są - a mogą tyle zmienić, a bez nich byłoby przecież zupełnie inaczej. Tylko my nie doceniamy - bo nam się należy. Przynajmniej tak myślimy.
I gdy w końcu nadchodzi strata, los odbiera nam to, z czym jesteśmy tak mocno związani, nie umiemy się z tym pogodzić. I życie zamienia się w koszmar, z którego nie umiemy, aż w końcu nawet nie chcemy się wydostać. Bo nie zawsze da się pogodzić z okrucieństwem, jakie nas spotyka, z próbą wymierzoną w naszą osobę przez życie.
Dobrze opisany ból - pragnienie zduszone w głębi serca, które czasem dochodzi do głosu nieproszone, wzbudzane właśnie tymi detalami, które nieświadomie oddziałują na nasze wnętrze. I znowu zaczyna boleć, i znowu nie wiemy, co robić, jak przetrwać.
Straszne uczucie niemocy, nietrudno w jego wyniku znaleźć się na samym dnie istnienia, skąd wydostać się jest niezwykle ciężko. O ile w ogóle się da, o ile w ogóle się chce.
Co do samego tekstu:
"Mały chłopiec biegł po brukowanym chodniku w środku wyrastających ku niebu lasu drzew. "
"Fioletowe rękawiczki podskakiwały radośnie uchwycone na cienkim sznurku przeplecionym przez środek kurtki. "
—> nad tymi zdaniami jeszcze bym pomyślała, coby brzmiały lepiej
"Rozkładał ręce,[przecinek] udając małego samolocika [udając – kogo?co? – mały samolocik], leciał przed siebie, głosem próbując naśladować ryk silnika. Szumiał i warczał, skręcał, przebierał szybko nóżkami. Ludzie obserwowali zaciekawieni dziecko, co jakiś czas uśmiechając się szeroko."
—> oprócz uwag powyżej, mamy tu fragment z imiesłowami, o których wspominałam w kontekście innego tekstu (Czerwonych oprawek); tu wprawdzie nie jest ich dużo w całym tekście, ale w tym zdaniu mamy dwa, i dla mnie jakoś nie brzmią w takiej kolokacji [udając, potem próbując]
Poza tym, raczej uwag nie mam. Tekst do polecanych, zdecydowanie! ;)
Utwór z początku miał być czymś innym, ale potem nagle jakoś tak zaczęło się inaczej. Taki trochę kontrast, zagmatwanie XD (gubię się we własnym tekście), jednak Twoje słowa są takie wprost, takie, gdzie kiwam głową i się zgadzam. Nie wiem, co mam więcej napisać, ale się cieszę, ogromnie.
Błędy poprawię, trzeb jeszcze przeć i przeć do przodu, może w końcu uda się znaleźć to "coś", co będzie dobre i bliskie. Samolocik od razu poprawię i imiesłowy, nad zdaniami się zastanowię co jak pokombinować :D
Dziękuję Autorko!
"Patrzyła się na niego zauroczona" - bez "się"
"próbując nadążyć bijącym sercem nad wszystkimi krokami chłopca" - za krokami*, nie nad :)
Ten tekst podzieliłabym na dwie części - pierwsza jest urocza, rozczulająca wręcz, gdy opisujesz małego chłopca i to typowo dziecięce szczęście biorące się choćby z najmniejszej rzeczy na świecie. Druga część z kolei jest otulona mrokiem, przykra, bo mnie jednoznacznie nasunęło się skojarzenie molestowania - przez tę niechęć do życia, dotyku, do dzieci, które mają inny dom. Taka moja interpretacja. Bardzo mi się podoba ten tekst w każdym razie, zostawiam 5 :)
To się teraz tak mnie razi ;c
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania