Proszę pana, coś się stało
Proszę pana, coś się stało.
Co pan na to powie?
Ach, nie powie nic,
Wykrzyczy reakcję.
Dlaczego się pan emocjonuje moją sprawą?
Nawet ja nie zareagowałam krzykiem.
Płaczem też nie.
A to mnie dotyczy tylko. I jego.
Sprawa zatrzymała wodospady,
Choć może tylko na chwilę.
W każdym razie, to nie radość.
Nadzieja?
Niech się pan uspokoi, moje zdrowie jest chore.
Wdech, wydech, wdech, wydech.
Lepiej?
Ja przestanę palić, tylko niech pan się uspokoi.
Są plusy w zaistniałej sytuacji, ja już nigdy nie umrę,
Na przykład.
O! W końcu lekki uśmiech.
Niech pan spojrzy, ja też się uśmiecham.
My się uśmiechamy.
To pierwszy raz, kiedy ja pana pocieszam,
A nie na odwrót.
A przecież mnie złe dobro dotknęło.
Ja się nie chcę wyzbyć dobra,
Ono zabliźnia rany po nożach.
Może powoli, ale zawsze.
No niech pan spojrzy na moje serce!
Cieszę się, że tym razem pan mnie nie knebluje
I nie zamyka w klatce.
Kocham pana.
Komentarze (43)
Wiemy już, że:
- nie masz argumentów
- nie potrafisz odpowiedzieć na proste pytanie, zadane już parę razy
Widzę postępy.
Według mnie jest on niezrozumiały - i przepraszam za przykre wyrażenie - trochę bez sensu. Rozumiem, że każdy ma inne gusta. Jednak była rzecz, która mi się spodobała - wzmianka o tym, iż dobro leczy rany; powoli, ale zawsze. Ten kawałek jest po prostu cudny ;)
Nie zostawiam oceny.
I wydaje mi się, że rozumienie lub nierozumienie tekstu, jego sensu, to nie kwestia gustu. :) W każdym razie, dziękuję :)
Tutaj z kolei to od człowieka zależy ;)
cieszę się, że coś w Tobie ruszam, naprawdę!
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania