Pryszcz
Znowu cień padł na słońce, a tu tylko dotknąć i wiosna w rozmowach. Tymczasem jak małpy siedzimy na drzewach, bo pada codziennie, jakby jesień ktoś zapisał w kalendarzu, więc szlag trafia na taką rzeczywistość.
W przerwach schodzimy coś zjeść, na ogół nie trafia się nic luksusowego, byle co wpychamy do paszczy, najważniejsze to oszukać ból egzystencji. Czasami zdarza się komuś szybki numerek z płcią przeciwną, wtedy niczym tsunami padają drzewa, a wichura taka, że nawet najstarsi stażem nie pamiętają, reszta trzyma się gałęzi i modli o spokój w przeczekalniach.
Dobrze, że dzieci z tego nie ma, bo zwariowałyby biegając po koronach, chociaż te w większości pospadały i tylko Stańczyk jedzie jeszcze w królewskim orszaku. Białe konie z rozwianą grzywą kopytami stukają o bruk... wszędzie jednak mech i trawy, można tarzać się w błocie, najlepsza kąpiel dla poprawy urody, stąd tyle w nas wewnętrznego piękna.
Znowu padł cień, a może to wiosenny pryszcz wyskoczył na patelni...
Komentarze (2)
Dziękuję za przeczytanie i komentarz
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania