Przeklęty
Wiersz ten, znów inspirowany Poem (i Mickiewiczem), dedykuję Billie :)
Miłego czytania!
Raz, gdy grudzień już nadchodził,
Coraz częściej śnieg przychodził,
Straszne widma się budziły,
By mnie dorwać w szpony swe.
Raz, gdym widział straszne mary,
Przyszedł do mnie guślarz stary.
Kazał okna zamknąć wszystkie,
Chcąc mój straszny zmienić los.
Stare świece wnet zapalił,
I kądziele też rozpalił,
Mądre księgi przygotował,
Nucić zaczął mądrą pieśń.
Stare duchy przyzywane,
Przez guślarza przebłagane,
Wnet zaczęły krążyć nisko,
Otaczając stopy me.
Straszna klątwa ta ciążyła,
Od lat wielu ze mną była,
Rzucona przez widmo straszne,
Com to przyzwał kiedyś je.
Zakochany wtedy byłem,
Ale lubą swą straciłem,
Gdy się w domu powiesiła,
Skazując na piekła los.
Przyzwać chciałem ducha tego,
W otchłani potępionego,
Lecz coś wielce straszniejszego
Wtedy przylgło do mnie wnet.
Od dnia tego grudniowego,
Widmo ducha przeklętego
Za mną chodzi, krok za krokiem,
Nie opuszcza wcale mnie.
Wnet, całkiem niespodziewanie,
Guślarz tonąc w własnej pianie
Począł tarzać się po ziemi,
Aż w bezruchu zastygł wraz.
Duchy, które przyzwać zdążył,
Z których każdy w koło krążył,
Naraz śmierć tę wywęszyły
I rozwiały wszędzie się.
Jeden tylko spośród wszystkich
Zbliżył z wolna się do miski
W której garść kądzieli mała
Dopalała z wolna się.
Wnet w nim tego rozpoznałem,
Co się go okropnie bałem.
Spojrzał na mnie wzrokiem strasznym,
Zapowiedział bliską śmierć.
Przez czas długi mnie nawiedzał,
Sny i jawę mą odwiedzał,
Aby pośród nocy zimnej
Zabrać wreszcie duszę mą.
Już ratunku nie widziałem,
Uciec już nie próbowałem,
Już w ogóle nie walczyłem,
Prosząc o łagodny cios.
Wtem! Się mokry obudziłem,
Światła prędko zapaliłem,
Błądząc wzrokiem obłąkańczym,
Po pokoju pustym mym.
Guślarz, bez ruchu żadnego,
Wciąż wyglądał na zmarłego,
Lecz straszliwej mojej mary
Nie widziałem wcale też.
Wesół byłem niesłychanie,
Widząc boskie ratowanie,
Kiedym spostrzegł coś strasznego
Co dziś nadal dręczy mnie.
Oto, wobec lampy bieli,
Wśród dymiącej się kądzieli
Zobaczyłem ducha złego,
Co zastąpił mi mój cień.
Od dnia tego grudniowego,
Cienia wciąż pilnuję swego,
Bo gdy światło wszelkie znika
Czuję, jak zabija mnie.
Choć szaleństwo mózg mój toczy,
Demon zawsze za mną kroczy
Przez kolejne lata długie,
Co ich mija sto i trzy.
Komentarze (37)
Teraz tylko powiem, że przeoczyłam, bo 'z pośród' - spośród*
5 :)
Świetny wiersz, a jaki długi! Za nic w świecie bym takiego nie skleciła. Zostawiam 5, dobra robota :)
Też lubię Kruka.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania