Przemiła podopieczna

Starsza pani, którą się obecnie opiekuję jest z tych oziębłych, rządzących, nieprzyjemnych. Na szczęście lepiej radzę sobie z takimi ludźmi niż z tzw. ciepłymi kluchami. Dlatego też myślałam, że nie odczułam za bardzo jej podłości w stosunku do mnie. Muszę przyznać, że już na samym początku zlecenia kilka razy odpowiedziałam jej tonem podobnym do tego, z jakim ona zwraca się do innych. Dzięki temu stałam się nietykalna. Nie wiem, czy kobieta poczuła to, czego doświadczają inni, gdy ich strofuje, krytykuje, poniża, czy jedynie stwierdziła, że skoro sobie nic nie robię z jej złośliwości, to szkoda na mnie tracić energię. Przez pewien czas uważałam ją nawet za sympatyczną. Już tak mam, że lubię silne charaktery, ludzi z duszą artysty lub po prostu osoby szalone.

 

Idzie już czwarty miesiąc i muszę przyznać, że kobieta skutecznie zniechęciła mnie do siebie. Ostatnio mam wrażenie, że przebywam w zakonie, w którym jest nakaz milczenia. Nikt się nie odzywa. Ja również straciłam ochotę mówienia czegokolwiek. Za każdym razem, gdy ktoś się odezwie, mój wampirek nieprzyjemnym tonem zaprzecza, że tak jest, krytykuje, czasami jest wręcz oburzona. Sytuacji nie da się wówczas uratować w żaden sposób. Jedyne co można zrobić to zamilknąć. Od czasu do czasu próbowałam być miłą, kulturalną towarzyszką w te upalne dni. Eleonora podobnie jak muchy pod wpływem słońca, stała się jeszcze bardziej agresywna. Chodzi po domu i brzęczy cały czas złośliwie na swojego męża. Jestem zazwyczaj na pierwszym piętrze, a czasami i tak nie mogę tego słuchać.

 

Wczoraj wygnała podopiecznego, by podlał kwiatki. Mi zabroniono tego robić. W związku z tym podopieczny wychodzi codziennie wieczorem z mikroskopijną konewką i podlewa dwa wybrane przez kobietę kwiatki, ilością wody przypominającą splunięcie człowieka, któremu zalegała w gardle odrobina flegmy. Hary ruszył z tą swoją konewką, którą skubnął pewnie jakiemuś dziecku w piaskownicy. Nawet nie nabrał do niej wody. Od razu pomyślałam sobie, że musi uważać, by tych kwiatków nie zatopił. Rozumiem jednak, że to jest chory człowiek i wiem, że z rana, przed śniadaniem, zanim wszyscy wstaną, muszę wziąć konewkę normalnych rozmiarów i w tajemnicy przez moimi skrzatami podlać część ogródka, którą wypielęgnowałam również w tajemnicy przed nimi. Do Eleonory informacja o chorobie męża chyba jednak nie dociera. Widząc seniora z mikroskopijną, prawie pustą konewką, zaczyna się wydzierać w niebogłosy. Z okna mojego pokoju widzę, jak sąsiedzi zaglądają przez szpary w płocie, by sprawdzić co się u nas dzieje. Hary ze spokojem „spluwa” konewką na kwiatka i ze stoickim spokojem mówi, że jeszcze nie skończył. Rusza krokiem człowieka mającego całą wieczność przed sobą do kuchni, by nabrać wody…

 

Może kiedyś spiszę wszystkie historie. W sumie to bardzo ciekawe. Pochłonięta innymi sprawami, a może w obronie własnej, by kobieta mnie nie zniszczyła, nie zwracałam dotychczas na to zbytniej uwagi. Ostatnio coraz częściej liczę czas do końca zlecenia. Nadal nic nie robię sobie z „uprzejmości” Eleonory. Jednak zaczęłam zwracać na nie większą uwagę i powoli zamienia się w moich oczach w potwora. Spoglądam na jej męża, który jako człowiek słaby z charakteru nie przypadł mi do gustu i zastanawiam się, jak on mógł całe życie pozwalać na to, by ktoś nim tak pomiatał.

 

Wbrew pozorom bywają jednak momenty, gdy Hary się broni. Odnoszę wrażenie, że najczęściej ma to miejsce, gdy są na osobności. Czasami zdarzy się to również w mojej obecności. Starzec przyzwyczaił się już do mnie i ma przy mnie mniejsze opory niż przy obcych. Natomiast w obecności innych osób nigdy nie skrytykował, ani nie odpowiedział żonie na jej nieprzyjemne słowa.

 

Tak mnie naszło, by o tym wspomnieć, gdy przy obiedzie Harry jak zwykle zjadł pierwszy i nie wiedząc co ze sobą począć, stwierdził, że zabawi nas dyskusją. Spojrzał, jak wielokrotnie przy każdym posiłku, w okno i powiedział, że niebo jest niebieskie. Oczywiście dostał zjebkę. Zapadła cisza. W duchu pomyślałam sobie, że też mam już dość gadania o niebieskim niebie za szybą i latających motylach. Na wzór podopiecznych koncentruję się więc na własnym talerzu, by jak najszybciej zjeść swój posiłek i ulotnić się do swojego pokoju.

 

Chwilę później starzec ponownie otwiera usta ze zdziwieniem widząc, jak wiatr dmuchnął sobie w ogródek z tyłu domu. Również zaobserwowałam ten powiew. Faktycznie ruszyło przez chwilę porządnie krzakami. Harry uznaje, że to wydarzenie jest godne uwagi i głośno oświadcza, że jest silny wiatr. Pech chciał, że Eleonora siedzi odwrócona do całego wydarzenia plecami. Przed nią rozciąga się osłonięty od najmniejszego powiewu, sprażony słońcem, smutny, umierający ogródek. Kobieta patrzy oburzona na męża i ironicznym, nieprzyjemnym głosem mówi, żeby lepiej nic nie mówił, bo ten wiatr głowy mu z pewnością nie urwie. Kilka minut wyrzuca z siebie słowa na temat wiatru i głupoty męża.

 

Ja ledwo powstrzymuję się od śmiechu. Wiem, że to dramat. Rozumiem, jak czuje się jej mąż. Sytuacja wydaje mi się jednak komiczna. Do tego muszę stwierdzić, że natura jest jednak złośliwa. Z jednej strony przeleciał niemal tajfun, a z drugiej strony roślinki nawet nie drgnęły. I jak tu udowodnić komuś, kto ma zawsze rację, że do ogrodu wpadł wiatr, zahulał i uciekł (pewnie widząc Eleonorę)? Czasami bronię się przed tą wampirzycą. Czasami bronię jej męża, chociaż za nim nie przepadam. Dzisiaj stwierdziłam, że nie mam już siły na to wszystko. Wyssała ona chyba ze mnie całą energię.

Średnia ocena: 3.1  Głosów: 7

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (50)

  • Canulas 30.07.2018
    "=ednak zaczęłam zwracać na nie większą odwagę i powoli zamienia się w moich oczach w potwora." uwagę.

    "Odnoszę w rażenie, że najczęściej ma to miejsce, gdy są na osobności." - wrażenie.
    I gdzieś po drodze masz "Harry".

    Wyrabiasz się pod kątem zapisu. Niby najważniejsza historia i tak dalej, ale widać w tym aspekcie progres, co cieszy.

    Historia jak te przed nią, ciekawa, choć lżejsza.
    Całkiem ciekawe.
  • Kasia Perla 30.07.2018
    e tam progres :-) jak życie. raz jest lepiej, raz gorzej.
  • nimfetka 30.07.2018
    Przeczytałam. Nie porwało mnie jakoś szczególnie, ale też wcale nie musiało. Pod względem stylistycznym jest ok. Trochę irytowała mnie główna bohaterka (bez obrazy), jakoś nie wpisała się w moje gusta. To znaczy, rozumiem, że nie uległa Eleanorze, jest osobą równie twardo stąpającą po ziemi, ale zabrakło mi w niej jakiejś ikry. Wydaje się bezbarwna. Po za tym, tekst przedni.
    Pozdrawiam.
  • Kasia Perla 30.07.2018
    iskra to była we mnie zanim zaczęłam pracować w opiece. przez cztery lata nauczyłam się wyłączać uczucia. inaczej nie wytrzyma się w tej pracy. chcesz mieć iskrę to zapraszam do przeczytania książki albo np. na początek na bloga jeśli nie jesteś zdecydowana do kupna książki. mogę ci polecić opowiadanie z iskrą. linków pewnie tu nie można podawać. sprawdzę i podam ci tytuł opowiadania. na blogu mam wyszukiwarkę, więc powinnaś post znaleźć wrzucając tam tytuł.
  • Kasia Perla 30.07.2018
    wrzuciłam tu ten post - ile czasu potrzebuje opiekunka na spakowanie swoich zabawek, o którym mówiłam. sorki jeśli wcześniej już tu był. przeleciałam po tytułach i nie zauważyłam go tutaj. e jestem nijaka to chyba jedyna rzecz, której nie można mi zarzucić. no ale ok. rozumiem dlaczego tak to odbierasz. gdybyś wiedziała, jak wyglądało moje życie właśnie dlatego, że reaguję zbyt impulsywnie. w tej pracy nie można sobie na to pozwolić. w każdym bądź razie nie zawsze. nie wtedy, gdy ktoś jest po prostu chory. co innego, gdy widzę, że ktoś leci sobie w kulki...
  • nimfetka 30.07.2018
    Nie miałam zamiaru Cię urazić. Napisałam co myślę o tekście i tym w jaki sposób go opisałaś, a nie o Twoim życiu. Nie odbieraj tego jako afront w Twoją stronę.
  • Kasia Perla 30.07.2018
    nimfetka nie czuję się urażona :-)))
  • Kasia Perla 30.07.2018
    wtedy jeszcze uczyłam się obojętności.
  • Pan Buczybór 30.07.2018
    całkiem niezłe
  • Kasia Perla 30.07.2018
    co się stało z tym portalem?
  • Boże, ta opieka brzmi koszmarnie, i ciągle przenosisz się z miejsca na miejsce, jeszcze ci ludzie tacy potworni.
    Dlaczego się męczysz i po prostu nie zrezygnujesz z tego :c?
  • Kasia Perla 31.07.2018
    a dlaczego ty nie zamilkniesz?
  • Kasia Perla, moje pytanie nie bylo zlosliwe :(.
    No spoko, zamilne skoro nie jestes zainteresowana tym, jak sie odbiera Twoje, narzekajace na mikroswiat starcow i na nich zorientowane, teksty..
  • Kasia Perla 31.07.2018
    e make i ka pololi ja opowiadam, a nie narzekam
  • Kasia Perla 31.07.2018
    sorki, przeczytałam jeszcze raz i faktycznie to nie był atak na moją osobę. przyzwyczaiłam się, że wrogo nastawione opiekunki, które nie mają odwagi na zmianę miejsca pracy a być może trafiły w idealne miejsce (w co wątpię), czepiają się tego, że szukam dobrego zlecenia i dobrej firmy itd. i jak coś mi nie pasuje, to je zmieniam. trochę robię się czasami agresywna, gdy uważam, ze krytyka jest niesprawiedliwa :-)))
  • Kasia Perla 31.07.2018
    Kasia Perla a pracuję w opiece, by zarobić. w tej chwili to dla mnie najlepsza opcja. ale pracuje na tym, by z tym skończyć.
  • ausek 31.07.2018
    E make i ka pololi, autorka toleruje tylko chwalebne opinie.
  • Aisak 31.07.2018
    ..."ale pracuję nad tym, by z tym skończyć"

    Prostytutki składają podobne deklaracje...
  • Kasia Perla 31.07.2018
    myślę, że jeśli nad tym pracują a nie tylko mówią, że z tym skończą, to jak najbardziej im się to udaje. tak się składa, że miałam do czynienia dwa lata ze światem prostytucji i mam do tych kobiet większy szacunek niż do niejednej kury domowej.
  • Kasia Perla 31.07.2018
    ludzie w swoim życiu zmuszeni są iść różnymi ścieżkami. osądzać ich może tylko ten, kto zapozna się z tematem i wie, czym się kierują. przez każdą inną osobę przemawiają jedynie uprzedzenia, dulstwo i głupota, może jeszcze w tym przypadku zakłamany chrześcijanizm, który z wiarą już dawno nie ma nic wspólnego. amen.
  • Kasia Perla 31.07.2018
    niech zgadnę - jesteś za pis?
  • Elorence 31.07.2018
    "mam do tych kobiet większy szacunek niż do niejednej kury domowej." - no tak, prostytucja = pójście na łatwiznę.

    "ludzie w swoim życiu zmuszeni są iść różnymi ścieżkami." - tak, ale nie po najniższej linii oporu.

    Najłatwiejsze pieniądze najbardziej kuszą. I oczywiście, kury domowe są złe, bo się nie puszczają, ale prostytutki już są super, bo przecież MAJĄ CIĘŻKO.

    Znam masę ludzi, którym jest ciężko, a jednak potrafią ogarniać swoje życie. Kwestia organizacji, odpowiedniego podejścia i dobrej woli.
  • ausek 31.07.2018
    Elorence, też się zastanawiam, co te kury domowe zawiniły... Rozumiem, że autorka nie jest w podobnej sytuacji i nie rozumie (nawet nie próbuje zrozumieć) kobiet poświęcających się dla swojej rodziny. To także ciężka praca, a w szczególności wychowywanie dzieci. Tak, to jest trudne zadanie, śmiem twierdzić, że bardzo trudne.
    Kasia P, jesteśmy w podobnym wieku, ale mam wrażenie, że dzielą nas lata świetlne. Twój sposób wypowiedzi i traktowanie czytelników z góry, nie przysporzy Ci chwały. Wydałaś książkę - ok. Ale to nie świadczy o Twojej wielkości. Poszperałam troszkę w sieci, znalazłam na forach niezbyt pochwalne wypowiedzi. Poczekam i poczytam opinie o Twoim dziele. Jak na razie nie zamierzam wydawać pieniędzy na tę książkę.
  • Zaciekawiony 31.07.2018
    @ Aisak
    Porównanie kogoś do prostytutki, jest trochę nie na miejscu.
  • Kasia Perla 31.07.2018
    Elorence mało wiesz o życiu, mało wiesz o prostytucji. chyba nie wiele w związku z tym wiesz. kury domowe się nie puszczają? ciekawe...
  • Kasia Perla 31.07.2018
    ausek jak to było? uderz w stół?
  • Kasia Perla 31.07.2018
    ausek oczywiście lata świetlne między nami. ja nie generalizuje. świat nie jest czarno-biały. nie każda prostytutka to leniwa kurwa i nie każda kura domowa to kobieta poświęcająca się rodzinie, a do tego jeszcze z przekonania i wyboru.
  • Kasia Perla 31.07.2018
    ausek natomiast forami w ogóle się nie przejmuję. poszperaj dalej. dzisiaj zauważyłam, że nieznana mi osoba reklamuje moją książkę widząc, że usunęłam się z portalu, gdzie panuje cenzura i gdzie ktoś, a raczej grupa żmij, szydziła ze mnie i z mojej książki jeszcze przed moim wydaniem. nie zamierzam się bronić. zostawiam to innym. ponieważ książkę finansuje sama, nie zależy mi również na tym, by kupowały ja osoby, które nie będą chciały i potrafiły z niej skorzystać. nie wydałam książki dla kasy i sławy, tylko dla ludzi.
  • Kasia Perla 31.07.2018
    najwyraźniej osoby, które mnie czytają nie lubią się taplać w błocie. przeciwnicy, jak widać, uwielbiają to.
  • ausek 31.07.2018
    Kasia Perla, wszystko w temacie... Lepiej nic więcej nie pisz, bo sama się pogrążasz. Poczekaj na recenzje książki i to nie te podstawione. Nie zamierzam więcej z tobą dyskutować, pa.
  • Kasia Perla 01.08.2018
    ausek nie uważam, żebym się pogrążała.
  • Kasia Perla 01.08.2018
    ausek rozumiem, że jeśli pojawią się pozytywne opinie, to uznasz je za podstawiane... strasznie się zawzięłaś. ale to nie mój problem.
  • Aisak 31.07.2018
    Zaciekawiony, nie porównałam pani pisarki do prostytutki, to raz.
    A dwa, wszyscy się prostytują.
    Bardzo szanuję PANIE uprawiający najstarszy zawód.


    Pokój, kuchnia i przedpokój.
  • Aisak 31.07.2018
    Nie jestem za Pisem.
    Nawet za PO. Nie jestem.


    No, i tyle.
  • Zaciekawiony 31.07.2018
    Momentami przydałoby się tekst uporządkować. Zwłaszcza tam, gdzie chcesz opowiedzieć na raz o kilku rzeczach i przez to gubisz wątek tego o czym miał być dany fragment.
    Na przykład fragment o podlewaniu kwiatków, gdzie dwie części są podzielone dłuższym objaśnieniem w nawiasie. Jeśli nie jest to na prawdę potrzebne, lepiej rezygnować z nawiasów i tak układać zdanie, żeby wtrącona część była po prostu zdaniem. Wygląda to teraz tak:
    "Wczoraj, gdy wygnała podopiecznego, by podlał kwiatki (...), Hary ruszył z tą swoją konewką..." - wtrącenie w nawiasie jest dłuższe od samego zdania i to dwukrotnie i w dodatku dzieje się jakby w tym samym czasie. Lepiej będzie to wyglądało po podzieleniu na trzy zdania:

    "Wczoraj wygnała podopiecznego, by podlał kwiatki. Mi zabronione jest podlewanie, w związku z tym podopieczny wychodzi codziennie wieczorem z mikroskopijną konewką i podlewa dwa wybrane przez kobietę kwiatki, ilością wody przypominającą splunięcie człowieka, któremu zalegała w gardle odrobina flegmy. Więc Hary ruszył z tą swoją konewką..."

    "Od razu pomyślałam sobie, że musi uważać, by tych kwiatków nie zatopił." - ironia powinna być tutaj wyraźniej zaznaczona, na przykład przez dodatek "pomyślałam żartobliwie".

    Aha, imię Harry pisze się przez dwa "r". Przejrzyj pod tym kątem swoje teksty, bo możliwe że ciągle powtarzasz ten sam błąd.

    "Pochłonięta innymi sprawami, a może w obronie własnej, by kobieta mnie nie zniszczyła" - tu dobrze by było zaznaczyć, że chodzi o tą kobietę a nie jakąś.

    "Natomiast w obecności innych osób nigdy nie skrytykował, ani nie odpowiedział żonie na jej nieprzyjemne słowa. " - to zdanie też bym przerobił, bo teraz oba czasowniki - skrytykował i odpowiedział - odnoszą się do tego samego podmiotu. Więc teraz jest to: "nie skrytykował... żonie na jej słowa". Może w wersji:
    "Natomiast w obecności innych osób nigdy jej nie skrytykował, ani nie odpowiedział na nieprzyjemne słowa."

    "osłoniony od najmniejszego powiewu" - osłonięty
  • Kasia Perla 31.07.2018
    haha dzięki :-) to osłoniony to chyba z automatu poszło. z nawiasami masz rację. pracuje nad tym :-))))
  • Aisak 31.07.2018
    Prostytucja to pójście na łatwiznę?
    Ólala.
    Jestem bardzo odmiennego zdania.
  • betti 31.07.2018
    Tekst w sumie o niczym, takie bajdurzenie znudzonej pensjonarki...
  • Kasia Perla 01.08.2018
    jak mówi anusek: źle znoszę krytykę. mimo wszystko zapytam, czy naprawdę uważasz, że ten tekst jest o niczym? facet je śniadanie i podlewa kwiatka. faktycznie o niczym. a ja widzę w tym temat starości, relacji międzyludzkich, charakterów, choroby, monotonii życia w zaawansowanym wieku, braku celu i rozciągający się w czasie dniu. dochodzi problem młodej osoby, która w wieku czterdziestu lat w pewnym stopniu doświadcza swojej własnej starości. na prawdziwą będę już przygotowana.
  • betti 01.08.2018
    Kasia Perla każdy ma w rodzinie starsze osoby i dobrze wie, że potrafią być trudni, ale żeby rozwodzić się nad tym, opisywać... jeżeli to taki problem, to najlepiej zmienić pracę. Co to za opiekunka. która nie ma cierpliwości albo nadąsana, że starszy, schorowany człowiek robi coś nie tak? Nigdy bym nie zatrudniła kogoś takiego do opieki nad bliską mi osobą.
    Dlatego uważam ten tekst za takie dno.
  • Kasia Perla 02.08.2018
    betti dziękuję za radę. wybacz, ale póki co, sama decyduję o swoim życiu, wiem dlaczego robię, to co robię i to ja zadecyduję, kiedy przestanę to robić. poza tym robię to dobrze. wolisz, jak ludzie piszą bajki? piękne, kolorowe? o wspaniałym życiu, cudownych ludziach, spokojnej starości, przemiłych babciach, które popijają herbatę z filigranowych filiżanek z uśmiechem na twarzy? to pisz o takich ludziach. a ja sobie będę pisała o tych autentycznych.
  • Violet 02.08.2018
    Kasia Perla opisując takie trudne sprawy, relacje, należy być nieco obiektywym. Te zachowania z czegoś wynikają, może z choroby, może w reakcji na niecierpliwe i nieprzyjemne opiekunki? Praca przy dzieciach i starych ludziach, to szczególna praca, a brak szacunku, który przebija przez Twój tekst, czyni go niskim i niesmacznym, szczególnie że jest oparty na faktach. Przez takie opiekunki i pracownice opieki społecznej zdarzają się makabryczne sytuacje, o których, co jakiś czas jest głośno w mediach.
    W tym wypadku całkowicie zgadzam się z betti.
    Pozdrawiam.
  • Kasia Perla 02.08.2018
    bardzo łatwo widzę oceniać wam innych ludzi. naturalnie, że takie zachowanie z czegoś wynika. osoby, o których piszę są chore. mają demencje. nie domyśliłaś się? to są opowiadania. każdy sam musi sobie wytłumaczyć, dlaczego dzieje się tak, a nie inaczej. albo ktoś to rozumie, albo nie rozumie. makabryczne to raczej jest to, że opiekunkę, która od czterech lat zajmuje się starszymi ludźmi, często z agresywną demencją i chorobami psychicznymi porównujesz do jakiś zwyrodnialców. to, że o tym się nie mówi, nie znaczy, że nie ma problemu. 400 000 kobiet wyjeżdża do opieki w Niemczech. wiele z nich trafia do ludzi z zaawansowaną i agresywną demencją, z chorobami psychicznymi, które nie kwalifikują się do opieki domowej. w sytuacjach, które opisuję w ostatnim czasie, opiekunka jest zależna, od osób, które same nie mogą już decydować o sobie, natomiast decydują o opiekunce, bo do ich rodziny nie dociera, że są to osoby chore lub wypierają ten fakt i udają, że wszystko jest ok. A tobie, jedyne co przychodzi do głowy, to fakt, że opiekunka musi być niecierpliwa i nieprzyjemna, skoro jej podopieczna zachowuje się w ten a nie inny sposób. poczytaj sobie np. o schizofrenii, agresywnej demencji, zespole Korsakowa to pogadamy. często trafiam w miejsca, z których uciekały inne opiekunki. firmy wiedzą, że na zleceniach są problemy a wysyłają tam kolejne kobiety, nie informując, że ktoś już tam wcześniej był i nie dał rady. na zleceniu, na którym jestem, przemiła kobieta wytrzymała miesiąc. znam ją półtora roku. wiele można o niej powiedzieć, ale z pewnością nie to, że jest niecierpliwa, czy nieprzyjemna. to kobieta z sercem, na dłoni, która z ledwością wytrzymała tu miesiąc. po opuszczeniu zlecenia, w przeciągu kilku dni dwa razy wylądowała w szpitalu z objawami psychosomatycznymi. co jej było? wszystko, a zarazem nic. bolał ją brzuch, miała nadciśnienie, problemy z oddychaniem, była osłabiona. odpoczęła od tej gehenny i jest zdrowa, jak rydz. na innym zleceniu zmieniłam dziewczynę, która zjechała po tygodniu. na jeszcze innym zmieniłam po miesiącu dziewczynę, której ze stresu popękały naczynka w oczach. dwa tygodnie później w innym miejscu demencyjny podopieczny wyrzucił ją w środku zimy na dwór. bez niczego. w kapciach tak, jak stała. przyjechała policja i karetka pogotowia. chcesz powiedzieć, że te wszystkie opiekunki są niecierpliwe i nieprzyjemne? sama kilka razy lądowałam na pogotowiu. we frankfurcie nad menem, dziewczyna, która mnie zmieniała wytrzymała tydzień. mogłabym wymieniać każde zlecenie po kolei, ale po co? ty masz przed oczyma starą niewinną babcię z reklamy kawy przed oczyma i zwyrodnialca, który maltretuje niewinną staruszkę. tym czasem opiekunka wyjeżdżając, nie ma pojęcia, gdzie trafi. choroby są wypierane i zatajane, bo rodzinka nie chce wchodzić w konflikt z rodzicami lub chce zaoszczędzić. podopieczni nie mają ustawionych lekarstw. na takich zleceniach największym zadaniem opiekunki jest uświadomienie rodziny podopiecznych, że ich rodzice są chorzy. dochodzi do przemocy psychicznej i fizycznej ze strony tych ludzi a nie ze strony opiekunki. wielokrotnie są to osoby, które według opowiadań sąsiadów całe życie nie należały do sympatycznych. w obliczu choroby często cechy charakteru uwydatniają się, osoby takie czerpią przyjemność z pastwienia się nad osobami słabszymi. to, że jest to choroba, nie zmienia faktu, że opiekunki i osoby z otoczenia muszą znosić takie zachowanie. gdybym była niecierpliwa i nieprzyjemna, tak jak to sugerujesz, przy pierwszym lepszym konflikcie zostałabym pobita i wyrzucona z domu. wiem, jak się obchodzić z takimi ludźmi. budzę w nich szacunek i z czasem zdobywam ich zaufanie, co jest bardzo trudne w tej chorobie. i będę o tym pisała, czy ci się to podoba, czy nie. dla tysięcy ludzi, którzy opiekują się takimi osobami i które są oceniane właśnie w taki sposób przez tych, którzy o pewnych sprawach nie mają pojęcia. być może kiedyś sama doświadczysz czegoś takiego w swojej rodzinie, żebyś się wtedy nie zdziwiła, jak ktoś ci powie, że brak ci cierpliwości, jesteś nieprzyjemna i nie potrafisz się zająć własną matką. w miejscu, w którym jestem wykazałam się anielską cierpliwością. jestem tu już czwarty miesiąc, pomimo, że przez te cztery miesiące borykam się z podstawowymi problemami, jak brak świadomości, że podopieczni są chorzy, zależność opiekunki od chorych seniorów, którzy utrudniają mi pracę, nie chcą przyjąć pomocy, oszukują własne dzieci, w obawie, że skończą w domu starców. myślałam, że uda mi się zapanować nad tą sytuacją. bez wsparcia rodziny jednak nic nie mogę zrobić. każde dziecko widzę raz na półtora miesiąca. widując ich tak rzadko i za każdym zaczynając temat od początku, potrzebowałabym wieczności, żeby im wytłumaczyć, jak funkcjonują ich rodzice. czekam tylko, aż zmieni mnie inna opiekunka i życzę wszystkim, żeby miała mniej cierpliwości i taktu niż ja i pokazała wszystkim, że tak, jak jest, nie może być. z chęcią poinformuję cię, jaką cierpliwością wykaże się moja zmienniczka.
  • Kasia Perla 02.08.2018
    Violet a ja radzę ci być bardziej obiektywną przy czytaniu. natomiast ja nie pracuję nad artykułami naukowymi tylko piszę, o tym, co przeżywam każdego dnia. jak najbardziej mam więc prawo być subiektywna.
  • Kasia Perla 02.08.2018
    Violet to, że piszę o tym w zabawny sposób, nie znaczy, że nie mam szacunku do tych ludzi. nie zamierzam robić z tego dramatu. osoby, które tak, jak ja czasami mają dosyć, właśnie tych drobnostek, gdy podopieczny pięćdziesiąty raz jednego dnia zerka w okno i mówi, że niebo jest niebieskie, potem, bierze widelec do ręki i mówi ci setny raz smacznego, muszą mieć do tego dystans, by nie zwariować. ja sobie radzę w ten sposób. ty jak chcesz możesz usiąść i płakać nad całym światem. ale uwierz mi, większość ludzi chorych nie potrzebuje litości. potrzebuje opieki. także siedź sobie i płacz, a ja sobie będę pracowała tak długo, jak zechcę. i będę się śmiała z każdych zamrożonych jajek, ususzonego kwiatka, rozlanej kawy i złośliwości podopiecznej.
  • phototka 01.08.2018
    Nie czytałam wcześniejszych. Utożsamiasz się z główną bohaterką, tak?:)
  • Kasia Perla 01.08.2018
    kto jest tu główna bohaterką? mam nadzieję, że nie porównujesz mnie do Eleonory :-))))
  • Kasia Perla 01.08.2018
    osoba, która to wszystko obserwuje to ja. zdarzenia, o których piszę są autentyczne.
  • Ale czy nie sądzisz, że są ciekawsze tematy niż złośliwości w pracy? Po co się nad tym aż tak rozwarstwiać, w jakim celu?
  • Kasia Perla 01.08.2018
    e make i ka pololi to nie są złośliwości. i właśnie dlatego się nad tym rozwarstwiam.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania