Przemyślenia pacjenta

Stosunek lekarzy polskich (większości zdaje się) do pacjentów, jest ogólnie znany i zawiera się w takich oto kilku słowach; ― Ja (lekarz) jestem Bogiem, Alfą i Omegą, a ty, chodzącą, namolną bryłą mięsa, gnijącą tu i ówdzie i obrzydliwą przez to, wstrętną! Nikim! Bardzo rzadko ciekawszym przypadkiem medycznym, nigdy człowiekiem, istotą czującą.

Jest was tam za drzwiami tysiące, więc jeśli już trafiłeś do mnie, jeśli dostałeś się do mojego gabinetu, to skromniutko proszę, na kolanach, oczka spuszczone durniu jeden! I słuchaj uważnie, gdy do ciebie łaskawie mówię. Chciałbyś cwaniaczku, by cię wyleczyć, chciałbyś, bym poświęcił ci uwagę i mój cenny czas? A grubą kopertkę masz? Nie? To idź chamie, nakup sobie aspiryny i łykaj na zdrowie. Masz tu receptę, spadaj! Dodatkowo przepisuję ci plaster na odciski ― znaj łajzo pana! Nie pomoże? Cóż... niech cię skuteczniej leczy, he, he, NFZ, skoro to im płacisz swoje żałosne składki! Tomografu ci się zachciewa, rezonansu, diagnostyki solidnej? A idź mi buraku w cholerę!

Przesadzam? Niewiele!

Szczęśliwie nie chodzę nagminnie (jeszcze) po lekarzach, ale jeśli będę musiał... Chyba mnie na miejscu szlag trafi, lub zamkną mnie w więzieniu za zabójstwo! W afekcie!

Bo... kim ja dla ciebie jestem konowale, chamie medyczny? Wstań zza tego zasranego biurka, uśmiechnij się uprzejmie i ukłoń w pas! Pacjent przyszedł, Klient twój! Ten, dzięki któremu upasłeś się nad miarę, dzięki któremu wsuwasz codziennie bułeczki z szyneczką, rozbijasz się po mieście autkiem swym ulubionym! Być może ktoś lepszy od ciebie... ale nieważne. Lepszy, gorszy ― to nie ma znaczenia. Przede wszystkim ktoś cierpiący, potrzebujący twojej specjalistycznej, pożal się Boże, pomocy. Myślisz ćwoku, że przyszedłem tu, zamiast ty do mnie, dla rozrywki, że nie mam co robić, a tylko tak, dla jaj, szlajam się po przychodniach, wystając godzinami w nieskończonych kolejkach? Łapiąc wszelkie możliwe, skumulowane tu mutacje zaraźliwe?

I popatrz wreszcie na mnie medycznie, oderwij gały od tego komputerka i papierów, zapytaj fachowo o to czy owo, pociesz! Nie jesteś wszak jakimś urzędowym cyborgiem z łbem pełnym popalonych tranzystorków. Uczyłeś się latami, studiowałeś, przyswajałeś podobno tę konieczną w zawodzie empatię, więc zachowuj się jak przystało na prawdziwego humanistę. A jeśli rzeczywistość okazała się inna niż oczekiwałeś, jeśli ogrom zadań medycznych przerasta cię, łapówy od firm farmaceutycznych coraz mniejsze, to zmień zawód, rzuć to w diabły. Weź się chopie za kopanie rowów, zamiatanie. Przecież, o ile wiem, przymusu jeszcze nie ma?!

Bo jeśli, co przecież niewykluczone, pomożesz mi skutecznie, to rozpowiem o tobie w swoim środowisku, zareklamuję, przysporzę klientów i złotówek. Rozumiesz niezguło? A w razie niepowodzenia...? Nie chcę cię straszyć, lecz jeśli na skutek twoich starań medycznych pogorszy mi się lub zejdę z tego łez padołu, to wiedz, iż mam zdeterminowaną i mściwą rodzinę. Same wyrośnięte, emocjonalne chłopy z pięściami jak bochny. Więc gdy nie czujesz się na siłach, nie chcesz, to lepiej powiedz mi od razu ― odejdę w spokoju, nie ulegnę pokusie. Co najwyżej splunę!

No!

Oto dwa, całkiem przeciwstawne punkty widzenia. To jak... cholerna wojna! Toczona od lat w majestacie idiotycznego prawa, w oparach niemożności, bezsensownym zgiełku oszukańczych mediów, bezsilnego wycia do gwiazd... I dotyczy nie tylko medycyny. Tak jest we wszystkich innych relacjach; ― petent, urzędas, prawnik, klient, sprzedawca, dostawca, pracodawca, pracownik, itd., itp..

System, nieogarnialna głupota ludzka? Zwłaszcza tych codziennie upokarzanych, pozwalających sobą pomiatać?

 

Koniec

Średnia ocena: 3.7  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (14)

  • wicus 25.09.2020
    Wiadomo, że nikt nie jest doskonały, ale obrażanie lekarzy, czy choćby ich większości (bo w sporych partiach tego tekstu, niestety pojawiają się czyste inwektywy: "niezguło" itd.), to bardzp zły pomysł. Autor przyznaje, że "nie chodzi do lekarzy nagminnie), a mimo to twierdzi, że doskonale wie, jak postępuje większość z nich. Niestety, medycy nie mają dziś możliwości, by na dłużej "oderwać wzrok od komputerów", gdyż mają obowiązek wypełniać karty pacjentów, wypisywać recepty, rejestrować kolejne wizyty itd.,itd. Jeśli ktoś obraża innych, na jakiej podstawie domaga się szacunku dla samego siebie? Jeśli ktoś "hurtem" krytykuje lekarzy, niech chodzi do znachorów i szeptuch.
  • golesz 25.09.2020
    @wicus

    W pierwszym zdaniu popełnionego tu tekstu zastrzegam, że:
    "Stosunek lekarzy polskich (większości zdaje się) do pacjentów..." nie idzie mi o wszystkich lekarzy (51%>49%), po drugie, nie jest to stwierdzenie kategoryczne ("zdaje się").
    Po trzecie, od początku świata, w tego typu tekstach (publicystyka) stosuje się przerysowania, podbarwienia, podkreślenia, akcenty, itd.. To czyni tekst, a więc i poruszony problem, wyrazistym, zapadającym w pamięć.
    Więc ów "ktoś" z zasady i jak dotąd, nie musiał obawiać się złamania "poprawności salonowej", bo każdy rozgarnięty Czytelnik owe zasady znał, rozumiał, przeważnie z uśmiechem aprobował. Jak dotąd.
    Po czwarte wreszcie, może "ktoś" zna środowisko od podszewki? Może działa w nim od lat, lub sam jest doświadczonym medykiem? Niemożliwe?
    A wyrażone w komentarzu zdanie: "Niestety, medycy nie mają dziś możliwości, by na dłużej "oderwać wzrok od komputerów"...", jest pełnym czułego zrozumienia sankcjonowaniem tej naszej medycznej beznadziei, ogólnego bezładu organizacyjnego, bałaganu.
    Więc ja widziałbym ten tekst raczej jako w miarę jeszcze stonowane błaganie o pomoc, o zmiany, o naprawę. Póki jeszcze, he, he, żyjemy jako tako.

    Pozdrawiam.
  • wicus 25.09.2020
    Zanim.odwzajemnię pozdrowienia i ładnie się pożegnam, być może też powinienem przedstawić parę krótkich wyjaśnień i doprecyzowań: 1. Nie twierdzę, że Autor obraża wszystkich lekarzy, a jedynie: "ich większość, (bo w sporych partiach tego tekstu, niestety pojawiają się czyste inwektywy: "niezguło" itd.). 2. Tym.bardziej należałoby ważyć słowa 3. Takie zabiegi i nakłanianie do "uśmiechu" są raczej domeną tekstów satyrycznych, a nawet karykatur. W tekstach publicystycznych, które aspirują do tego, by poważnie zajmować się rzeczywistością, stosowanie przerysowania i przesady tworzy niebezpieczeństwo fałszowania rzeczywistości i odbierania dobrego imienia poszczególnym osobom, a nawet grupom albo pewnej ich części, jak miało to moim zdaniem miejsce w tym przypadku. 4. Nawet gdyby tak było, zachodziłoby pytanie, czy zna jego całość lub choćby "większość" czy tylko grupę medyków o określonej specjalizacji, więc nawet wtedy robienie rachunku sumienia "większości środowiska" byłoby mocno naciągane 5. Żyjemy w rzeczywistości realnej, a nie baśniowej, a narzekanie na "trybiki" nie zmieni systemu. Oczywiście, co do konieczności reform i zmian, w zupełności się zgadzam, ale akurat w przypadku lekarzy wydają się one najmniej palącą potrzebą. Też pozdrawiam.
  • Szpilka 25.09.2020
    Golesz, wicusiem się nie przejmuj, bo on w jakimś odrealnionym świecie żyje albo korzysta z prywatnej opieki zdrowotnej, wiesz, jak jest - syty głodnego nie zrozumie ?
  • wicus 25.09.2020
    Szpilka Prosiłbym, żeby albo łaskawie nie wycierać mną sobie buzi, ale przynajmniej oznaczać w takich razach mój nick..Dopraszanie się o kulturę jest tu chyba sprawą beznadziejną, ale z tego nie zrezygnuję.
  • Szpilka 25.09.2020
    wicus

    Czep się tramwaju, mam prawo wyrazić opinię, gdy ktoś bredzi.

    Wkleić Ci Twoją kulturę, jak do Laury napisałeś odp...ol się?
  • wicus 25.09.2020
    Szpilka Sama bredzisz, moja droga, a z odzywkami: "Czep się tramwaju" zwracaj się do swoich koleżanek z piaskownicy, a nie do mnie! "Kultura" prowokatorki betti alias Laura123 jest znana wszystkim naokoło. Mimo to (dlaczego o tym milczysz?) przyznałem, że moja reakcja nie była optymalna. Chamskimi zaczepkami należy gardzić, a nie tracić przez nie równowagę.
  • Szpilka 25.09.2020
    wicus

    Bo co? Zakapujesz? A IĆ, tylko kapci nie zgub!
  • wicus 25.09.2020
    Szpilka Przypisywanie mi donosów to urojenia, których nie jesteś w stanie udowodnić.
  • Szpilka 25.09.2020
    wicus

    Nie muszą udowadniać, zawsze ktoś bana dostaje po kłótni z Tobą, zadziwiające ?
  • wicus 25.09.2020
    Szpilka Dostają go za nic? Niewiniątka! Najwidoczniej poziom.chamstwa jest tak oczywisty, że razi także postronnych obserwatorów, nie wiem, na jakiej podstawie wykluczasz taką możliwość.
  • Józef Kemilk 25.09.2020
    Mamy zbyt mało lekarzy, którzy zbyt długo pracują. No i efekt tego nie najlepszy. Przemęczonemu i tuż przed emeryturą trudno wykrzesać dobre słowo i empatię. Czy to wina lekarzy? A może światłych rządów, które "zapomniały" o lekarskim kierunku studiów i "zapomniały" także o umożliwieniu robienia specjalizacji. W aktualnym stanie rzeczy wywalenie złego lekarza może się wiązać z likwidacją leczenia w danej specjalizacji. Wybór jak w rosyjskiej restauracji.
  • Szpilka 25.09.2020
    Lekarze w Polsce to najbardziej znielubiona grupa zawodowa, dlaczego? Bo za pieniążki, czyli w prywatnym gabincie są pełni poświęcenia dla pacjenta, ale w przychodni zdrowia już nie bardzo. Latami w prywatnych gabinetach nie było kas fiskalnych, a często też doktorek diagnozował pacjentów na państwoym sprzęcie w szpitalu, w którym pracował.
    Ktoś kiedyś napisał, że powinno się na AM wprowadzić zajęcia z bon tonu, żeby szacownych progów uczelni nie opuszczał wykształcony cham.

    Rozumiem Twoje rozgoryczenie, ale długo jeszcze wiele się nie zmieni, bo nie ma na to środków pieniężnych, a wiadomo, gdy lekarz mało zarabia, to w tyle ma pracę. Niestety, Polacy za mało zarabiają, żeby móc płacić większą składkę na ubezpieczenie zdrowotne i kółko się zamyka.

    Na szczęście nie wszyscy lekarze traktują pacjentów z góry, lwia część jest w porządku i tylko takich Ci życzę na Twojej ścieżce do zdrowia ?

    Bardzo ciekawie opisałeś swój punkt widzenia, przeczytałam z zaciekawieniem ?
  • Shogun 25.09.2020
    Zacny tekst i bardzo prawdziwy. Ze swojego doświadczenia z lekarzami (bardzo skromnego na szczęście), to powiem, że NFZ, a prywatnie, to niebo a ziemia. Dlatego zawsze chodzę prywatnie, wolę już więcej zapłacić i mieć pewność odpowiedniego poziomu "opieki", gdyż chodząc "prywatnie" zawsze trafiałem na świetnych lekarzy i specjalistów.
    I w tym problem, że między jednym, a drugim jest przepaść.
    Prawda jest taka, że aby liczyć na odpowiedni "poziom", trzeba sporo zapłacić, ale jak już się zapłaci, to pomogą. Można mówić, że chodzi im tylko o pieniądze, ale osobiście mogę powiedzieć, że są jeszcze lekarze i specjaliści z powołania i z empatią dla człowieka.
    Smutne to trochę, a zarazem szczęśliwe, ale taką mamy rzeczywistość.
    Pozdrawiam ;)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania