Przeniesienie do pokoju

Przeszłość, kto by nie chciał od czasu do czasu poczuć na swojej skórze odrobiny nostalgii? Wychowałam się w bardzo sentymentalnej rodzinie, ceniono różne pamiątki. Chcieli utrwalić wszystko, co się da. Zapominano nawet przez to o chwili obecnej, a przecież to od niej się wszystko zaczyna. Jednakże od przeszłości do teraz dzieli nas bardzo mało. Mój ojciec nie mógł wybaczyć sobie błędu z przeszłości, a tym błędem byłam ja. Nie mógł znieść jak bardzo przypominam mu jego. Prawdopodobnie w swoim życiu rzadko był szczęśliwy. Powiedział mi, córko przepraszam przeze mnie się urodziłaś. Niestety nie mogę naprawiać błędów, które się już wydarzyły. Nie mogę cofnąć swojego urodzenia, pomimo, że chciałabym. Mogę tylko obserwować na nowo to co już było. Przeżywając, ciągle na różne sposoby, dawne zdarzenia z życia innych ludzi. Nic się nie zmienia. Liczy się jedynie zabawa. Przecież i tak nic się nie utrwali, prawda? Tak myślałam.

 

Słońce jak zwykle wschodzi i zachodzi. Codziennie je obserwuje z okna mojego pokoju po bezsennej nocy. W nadziei, że nie ucieknie mi czas. Gdzieś w środku nocy, a jednocześnie nad ranem, widzę pojawiające się drzwi gotowe, by mnie pochłonąć. Kradną coś więcej niż mnie samą, lecz moją świadomość. Nie mogę być już taka sama, w świecie gdzie rządzi tak wiele presji. Przeniesienie z powrotem do przeszłości bez możliwości zmiany jest dobijające, ale się przyzwyczaiłam. Zawsze zadaje sobie to samo głupie pytanie, jaka pogoda mnie dziś spotka? W świecie gdzie czeka mnie normalne jutro, mam specjalny ścisły ułożony grafik. Bez tego nie wiedziałam, co mam właściwie robić. Jednak kiedy po raz pierwszy porzuciłam jakiekolwiek planowanie, którego tak oczekiwała ode mnie mama, wreszcie czułam, że żyje. Wciąż nie odważyłam się zastosować tego w teraźniejszości. Przeszłości nie da się jakkolwiek kontrolować. Coś się wydarzyło i koniec, mogę być jedynie obserwatorką i czerpać z tego radość. Dawniej moja moc mnie przerażała, ale teraz jest mi to już obojętne, gdzie ja się właściwie przenoszę. Są to jedynie ożywione wspomnienia.

 

Pewnego razu, spotkałam dziewczynę z mojej przeszłości, która umarła młodo. Od tego czasu zdałam sobie sprawę, iż jest w tym coś więcej. Może jest więcej osób, takich jak ja. Dotarło do mnie, nie jestem tylko anomalią tego świata. Wszystko jest zaplanowane, nawet jak jest w nieładzie.

 

Czym są właściwie te drzwi pojawiające się znikąd? Wejściem do czegoś oddzielonego, odgrodzonego od reszty świata. Jednak może to tylko iluzja przemieszczenia, a wszystko znajduje się w tym samym miejscu gdzie zostało ciało. Dlatego przypuszczam, ukryte pomieszczenia świata znajdują się we mnie. Uznałam, że wyższe warstwy świadomości w tym oświecenie jest jedynie złudą. Przekształcenie wglądu w rzeczywistość człowieka tak naprawdę nic wokół nie zmienia. Większość ludzi i tak nie będzie ciebie rozumiała.

 

Gdy świat jest tak zależny od punktu widzenia, może się przekształcać pod wpływem różnych okoliczności. Tą percepcją ja mogę władać, wymazując ludziom traumatyczne wspomnienia. Odkryłam niedawno, mogę kraść pamięć. Może to wpływać na osobowość ludzi, w negatywny sposób, lub pozytywny. Nie mogę cofnąć tego, co się wydarzyło, mogę natomiast zmienić pamięć. Doświadczenia formują człowieka, a wpływ tego da się zmienić. Jednak nawet ja nie jestem w stanie przewidzieć jak to się odbije na człowieku. Ja nie cofam czasu, tylko władam ukrytymi pomieszczeniami świata, dziejącymi się w głowach ludzi.

 

To był bardzo jasny dzień. Ludzie budzili się raz zarazem do swojego funkcjonowania. Widać to było na ulicach. Szesnaście lat temu było tu bardziej szaro i ponuro. Kobiety już stały w długiej kolejce do sklepu. Zbiór blokowisk zlewał się z okolicznymi drzewami. Przyjrzałam się, farba była z nich zdarta, Musiała być to biedniejsza dzielnica. Ja zapamiętałam jednak odświeżoną wersje po renowacji. Usłyszałam wrzask kłótni dobiegającej z jednego z mieszkań. Spojrzałam skąd pochodzi. Ujrzałam dziewczynkę, wychylającą się z barierki patrzącą w dół. Schylała się coraz niżej. Musiałam zareagować.

 

-- Hej, nie wychylaj się bo spadniesz!

 

-- Ale ja chce spaść. Nie chce słyszeć jak mama z tatą się kłócą.

 

Po chwili zdałam sobie sprawę, to byłam mała ja. Ale dlaczego nie pamiętałam tego, że tu kiedyś mieszkałam? Co się do cholery tu dzieje? Czy to był ten dzień? Coś w głębi duszy do mnie docierało.

 

Patrzyłam z narastającym niepokojem na mnie. Zamknęłam oczy, po otworzeniu już jej nie było. Pusty balkon wyglądał naprawdę jak z moich koszmarów. Wszyscy ludzie przyszli na balkon z całego bloku i zaczęli się patrzeć w dół. Słyszałam mój narastający płacz, jednak nikt mi nie chciał pomóc. Po chwili wszyscy ludzie wrócili z powrotem do mieszkania. Przestała płakać. Spojrzałam w dół i tam jej nie było. Na górze z powrotem się pojawiła. Patrzyła w dół, ale po kilku sekundach smutna poszła do mieszkania. W głębi duszy wiedziała, że moja śmierć nic nie obchodzi ludzi. Jednak mnie to obchodziło. Chciałam jej powiedzieć jak ważna jest dla mnie. Szybko pobiegłam do bloku. Kiedy już wchodziłam do mieszkania, drzwi do innego świata mi się ukazały. Krzyknęłam, muszę tam iść, nie mogę jej zostawić! Coś jednak mnie nie słuchało. Zresztą, już mi się przypomniało, co się tam naprawdę stało. Złamałam nogę i dopiero po godzinie ktoś wezwał karetkę. Ludzie myśleli, że śpię na trawie, a ja z bólu zemdlałam. Moi rodzice nie zauważyli mojej nieobecności. Mogłam jednak na nowo usunąć te okropne wspomnienie.

 

Znalazłam się nie wiadomo gdzie. W głowie mi huczało. Jak się tu znalazłam? Musiałam wymazać swoje wspomnienie. Miałam wrażenie jakbym zatraciła część swojego umysłu. Nie czułam się realnie. Mogłabym to określić jako uczucie bycia wklejoną bez racjonalnego sensu. Po prostu byłam w swoim pokoju, dziergałam sweter na drutach i bum!

 

Kolor ścian był w całości biały, pokryty kafelkami. Wszędzie było mnóstwo wody. Pomieszczenia raz miały kształt kwadratu, raz prostokąta, a jeszcze czasami musiałam przechodzić ciasno między ścianami.

 

Usłyszałam za mną donośny hałas.

 

-- Zostań ze mną! Razem na wieczność na granicy tego świata. Nic tu nie ma, ale może kiedy ty będziesz to się wszystko zmieni. -- głos brzmiał jakby ktoś się krztusił

 

Nie mogłam się z przerażenia ruszyć. W dodatku, co jakiś czas miałam wrażenie, że wody przybywa.

 

-- Kim ty jesteś! Nie chce z tobą zostać, mam całe życie przed sobą.

 

-- A więc to tak? Nie pamiętasz mnie? Przecież przez tyle czasu próbowałaś mnie uwięzić.

 

-- Nie wiem o czym mówisz. Może chcesz z tond wyjść razem ze mną?

 

-- Chciałabym, ale raz mnie już zdradzono. Nie ufam ci. Zabrano mi moje ciało i jestem zmuszona odbijać się między ścianami. A może pamiętasz? Jak nas tutaj uwięziono, ty wtedy wyszłaś, a ja zostałam.

 

-- Kto ci zrobił krzywdę?

 

-- Nie wiem o czym mówisz, krzywda? Jaka krzywda, mnie już nic nie boli noga się zagoiła. Ale i tak nikogo nie obchodzę po dzisiejszy dzień.

 

-- Mnie obchodzisz, musimy się jakoś wydostać.

 

-- Jesteś gotowa mnie wchłonąć do siebie i poczuć ten okropny ból na nowo? Wtedy ja wyjdę, ale nie wiem czy ty pozostaniesz taka sama.

 

-- Jak nie ma innego wyjścia to tak. -- Po tych słowach wszystko do mnie wróciło. Rzeczy, które zostały na dnie podświadomości, wyszły na wierzch.

 

Przez to trafiłam do szpitala psychiatrycznego. Dni trwały monotonnie. Stała rutyna jednak dużo mi pomogła. Siedziałam tam miesiąc. Nauczyłam się jednej bardzo ważnej rzeczy. Muszę się nauczyć żyć ze swoimi traumami, a nie je wymazywać. Poznałam tam dziewczynę, która tak samo jak ja zagubiła się w pokojach świata. Na dodatek natrafiła na nieodpowiednią osobę, która zrujnowała ją psychicznie. Tkwiła już tam rok. Musiałam jej pomóc. Wymazałam jej wspomnienia, które wzięłam na siebie. Historia Tamary jest tragiczna, ale wierze, że dzięki mnie będzie lepiej.

 

Tamara

 

Kiedy otworzyłam oczy, wszystko się zmieniło.

 

Kiedyś były to małe elementy z rzeczywistości, ale teraz zupełnie nie poznaje miejsca w którym jestem. Niestety doszłam do wniosku, że trudno to powstrzymać. Trudno to za mało powiedziane, nie wiem czy to w ogóle jest możliwe. Słońce raniło moje oczy jak mocny wrzask w uszach. Firanka przybrała kolor rozlanej krwi po tkaninie. Trudno było mi jakkolwiek się ruszyć i wstać. Kołdra była niezwykle ciężka i przylepna do skóry. Jednak po krótkiej chwili bezruchu i uświadomieniu sobie co się stało, szybko jednym ruchem wyrwałam się z transu. Czy moi bliscy na dobre znikną z tego świata? Co teraz ulegnie teraz deformacji? Spojrzałam na mój pamiętnik na staroświeckiej półce obok łóżka. Leżał, po przyjrzeniu się od początku nie brzmiało to tak jak pamiętam z mojej wersji zdarzeń. Rzeczy musiały potoczyć się w tej rzeczywistości inaczej niż to zapamiętałam. W tym świecie wyraźnie jej nie poznałam. Mojej przyjaciółki poznanej w zakładzie psychiatrycznym. Nie było tam żadnej zmianki o niej. Brakowało tam wyrwanej kartki, którą użyłam do ostatniej wiadomości pożegnalnej. Zamiast tego było napisane coś zupełnie innego, na tej przeklętej stronie zanumerowanej 333.

 

Pamiętam jak chmury wydały mi się zbyt odległe, abym mogła je dotknąć. Teraz w czasie kiedy dobrze cię poznałam, czuję się tak jakbym mogła je zjeść. Świat marzeń i fantazji jest dostępny na wyciągnięcie ręki. Mogę sobie wyobrazić smak i zapach niemożliwego. Kiedy połknęłam tabletki uzyskałam do ciebie dostęp. Zasnęłam na cały dzień. Chociaż nikt tego z zewnątrz nie zauważył, wiem, że byłaś tam ze mną. Powiedz mi kochanie, skąd mam wiedzieć czy naprawdę istniejesz?

 

Rzuciłam notatnik z całej siły z nadzieją, iż się jakimś cudem roztrzaska na tysiąc kawałków. To od niego się wszystko zaczęło. Zauważyłam małą zmianę w zapisanym wczorajszym dniu. Potem codziennie widziałam coraz większe zmiany. Rozejrzałam się po mieszkaniu, układ był całkiem podobny co do tego w mojej pamięci. Raz obudziłam się w zupełnie innym miejscu zatytułowanym moim domem od urodzenia. Korytarz odkrywał coraz więcej pokoi przez drzwi. Salon miał porcelanowe figurki kotów. Ich twarz była nieruchoma, wpatrzona we mnie. Przypomniało mi się, kiedyś chciałam aby mama kupiła mi jedną figurkę. Mama odpowiedziała, że się nie zgadza z powodu jej nieprzyjemnych wspomnień przez co ją przerażają. Podobno kiedyś miała figurkę kota, która jej się stłukła. Na następny dzień, była cała w tym samym miejscu co przedtem. Zastanawiam się teraz czy nie dostała efektu przeniesienia. Może jest jakiś defekt w naszej rodzinie, który uniemożliwia nam normalne funkcjonowanie. Miałam przez chwile wrażenie nie istnienia. Jakbym była tylko duchem. Z boku moim oczom ukazałam się ja powieszona, obok leżało krzesło. Kim w takim razie ja jestem? Jeżeli ja tutaj umarłam? Dotknęłam jej włosów, były miękkie pachniały często używaną odżywką. Tak to byłam definitywnie ja. Na podłodze leżała kartka wyrwana z mojego pamiętnika.

 

Chce się do ciebie dostać gdziekolwiek jesteś, nie ma cię gdziekolwiek się nie udam. Może postradałam całkowicie swoje zmysły. Pieprzyć to, nie potrzebuje swojego ciała by żyć. Moją śmiercią udowodnię nieśmiertelność ducha.

 

Nie wiedziałam sama co ja robię. Zapakowałam swoje zwłoki do worka. Wsadziłam do szafy, aby w nocy je zakopać do ogrodu. Musiałam siebie zastąpić, może to ja miałam przybrać formę dawnej siebie w tym świecie. Może to był ten ukryty sens?

 

Chciałam zjeść normalny posiłek. Rozbiłam na patelnie dwa jajka, przez chwilę chciałam rozbić swoją głowę o rozgraną patelnie. Nie był to dobry pomysł. Chociaż boje się śmierci, mogłam wrócić do błogiego stanu zapomnienia. Nacięłam swoją skórę nożem delikatnie. W progu stała moja mama, która zaczęła na mnie wrzeszczeć, co ja robię. Zadzwoniła po karetkę. Może to był dobry pomysł? Może to wszystko jest jedną wielką psychozą i po dawce leków mi przejdzie? Niestety najwyraźniej nie. Nagły blask ciemności mnie oślepił.

 

Zamknęłam oczy i znalazłam się z powrotem w swoim pokoju. Przeczytałam kartkę, która za każdym razem nie była jednakowa. Kręciło mi się strasznie w głowie, podczas czytania. Niemalże litery się rozmazywały ze sobą. Oddychałam powietrzem, którego miałam wrażenie ubywało.

 

Nie mam nic ciekawego do powiedzenia.

 

To dlaczego cokolwiek pisze? Może przyzwyczaiłam się do idei pisania.

 

Może chodzi mi o jakąś ulgę? Na pewno jest to bardzo uzależniające.

 

Moje życie jest już niemalże skończone. Skończone przeze mnie. Może gdybym miała odrobinę więcej odwagi w sobie by dalej żyć. Chociaż przypomniał mi się jeden bardzo wyrazisty sen, który mi pokazał jak może wyglądać życie. Sny to tylko sny, a po obudzeniu wszystko toczy się dalej.

 

Widziałam pewną dziewczynę, która oderwała się od mojego ciała. Była tym kim zawsze pragnęłam być, mogłam ją dotknąć. Podłoga była lekka do stąpania i jednolita. Zaczęła uciekać ode mnie.

 

Biegłam za nią, po czymś w kolorze bardziej wyrazistym od trawy. Pachniało słodkimi ciasteczkami i deszczem. Dotarłam na sam środek rynku małego miasteczka. Wszystko miało aurę nocnego lunatykowania. Zobaczyłam ją siedzącą na ławce. Powiedziała mi głosem tak jasnym i przejrzystym w przekazie. Powinnaś zakończyć swoją przygodę i pozwolić mi ciebie zastąpić. Po obudzeniu, zdałam sobie sprawę, że nie mogę być nią, nie ważne jakbym się nie starała. Musiałam sięgnąć po linę. Nie obchodzi mnie to jakby nie bolało. Wiem przyjdzie i mnie zastąpi.

 

To była moja pierwotna wiadomość pożegnalna. Przepraszam, że ciebie nie zdążyłam uratować.

 

Wewnątrz pokoju przez ścianę patrzyła się na mnie cienista istota. Nie miała widocznych oczu, ale skądś widziałam wpatrywanie się we mnie. Spojrzałam na moją rękę, z niej sączyła się krew. Istoty po sekundzie już nie było. Musiałam czymś opatrzeć ranę. Nie myśląc, sięgnęłam po białe ciągnące się zasłony. Wchłonęło krew. Nagle one spadły, materiał odsłonił wiszącą mnie. Zauważyłam, cień odbity trząsł się w przód i tył. Chciałam krzyknąć, ale nie mogłam. To ja się musiałam telepać, albo co? Krajobraz za oknem ukazał wichurę, drzewa trzęsły się rozmazując. W samym środku widniała świetlista istota. Z ruchu ust odczytałam słowo ,,kocham cię''

 

Otworzyłam oczy i anioł wtopił się w chłodne światło lampy. Byłam przypięta w pasach. Moja przyjaciółka się rano powiesiła w wspólnym szpitalnym pokoju. Tak naprawdę ją kochałam. Za każdym jednym razem kiedy sobie o tym przypominam pragnę zapomnieć.

 

Czytałam książkę z motywem zmieniania swojego miejsca pobytu do innych rzeczywistości. Mój mózg pomylił rzeczywistość z fikcją. Po kilku godzinach uspokoiłam się i mnie odpięli. Mój pobyt trwał rok czasu. Dni mijały strasznie monotonnie, bez niej.

 

Po latach zdałam sobie sprawę, muszę starać się kochać siebie. Ona jest wewnątrz mnie, czasami kiedy śnie ciągle jesteśmy razem. Chociaż mówi mi, że powinnam się obudzić. To ja sobie to powiedziałam w jej przebraniu. Przypomniałam sobie, to co mi kiedyś powiedziała i jaka tak naprawdę była.

 

Była niestabilna psychicznie, jednego razu była szczęśliwa, a potem mówiła mi straszne rzeczy. Tak bardzo bym chciała ich nie pamiętać. Z perspektywy czasu wiem, nie była dobrą osobą. Miała na mnie zły wpływ. Zachęcała mnie do rozbicia swojej głowy o okno, aby mogła z niego wyskoczyć i uciec. Przez nią wiele razy zostawałam przypięta w pasy. Miałyśmy razem pokój, w środku nocy wzięła moją rękę i pocięła ją. Przybliżyła do swojej, nasza krew się zmieszała. Powiedziała mi, że to po to, abym nigdy o niej nie zapomniała. Teraz zdałam sobie sprawę, to ona wyrywała kartki z mojego pamiętnika i zapisywała inną wersje zdarzeń.

 

Czuje ulgę, że mogłam komuś zabrać odrobinę mniej cierpienia. Ale czy ja jej tak naprawdę pomogłam?

Średnia ocena: 4.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania