Przerwany sen
Ksiądz proboszcz otworzył oczy.
Nie pamiętał co mu się śniło, ale raczej nie był to sen przyjemny.
Było tak ciemno, że musiał zapalić lampkę nocną.
Potem spojrzał na zegarek; dochodziła trzecia w nocy.
-Kurwa, zaraz będzie godzina szatana.- Pomyślał sobie.
Jakoś nie był już w stanie ponownie zasnąć.
Usiadł na łóżku i spojrzał na pościel. Zmaza nocna była wyraźnie widoczna.
-Znowu, to!-ksiądz skomentował widok w myślach.- Przynajmniej wiem już z grubsza o czym śniłem.
Był niewyspany, rozdrażniony i zdenerwowany. Postanowił pójść do kuchni i napić się wody mineralnej.
Gdy jednak dotarł na miejsce, jego oczom ukazał się zadziwiający widok. Na blacie kuchennym siedziała kobieta. Co znamienne była ona w pełni naga. Można było w całości zobaczyć każdą część jej ciała, oprócz łona, gdyż tę zasłaniały włoski.
Miała wielkie, pulchne piersi, dobrze komponujące się z resztą szczupłego, ale wyrzeźbionego ciała. Szatynowe włosy sięgały do ramion. Paradoksalnie, najbardziej widoczne były olbrzymie (niczym w anime), okrągłe, ciemnozielone oczy, które okalały długie rzęsy.
Na oko miała trzydzieści pięć lat.
Na widok duchownego przywitała się:
-Witaj, ojcze!
Jej głos był powolny, i miał w sobie coś tajemniczego; może i nawet złowrogiego.
-Kim ty jesteś?- spytał zdumiony proboszcz.
Oczy jej się zaświeciły, a usta zaśmiały.
-Twym koszmarem; a może twym najmilszym snem, nocnym marzeniem.
Potem zamilkła.
Ta cisza trwało kilka chwil, lecz były to chwile przypominające wieczność. W końcu kobieta ją przełamała:
- Zbliż się!
Jej głos wydał dźwięczne echo.
Ksiądz wykonał polecenie. W pewnym sensie działał automatycznie.
Teraz, kiedy był już bliżej czuł zapach jej perfum. Były na bazie róż, ale nieco zaczynały stapiać się z potem rozgrzanego ciała.
-Ojcze, długo na mnie czekałeś, ale ja zawsze byłam przy tobie. Nawet o tym nie wiedziałeś.
Delikatnienie złapała go za rękę. Właściwie to zwrot złapała jest hiperbolą; lepiej było by powiedzieć, że dotknęła jego palców swoimi. Dopiero teraz spostrzegł, że ma ona bardzo długie paznokcie.
Ksiądz patrzył najpierw na jej oczy, potem na usta; a następnie znów na oczy.
- Kim ty jesteś?- ponowił pytanie.
-Twoją przyjaciółką. - Cicho odparła. Potem dodała nieco głośniej.- Zna mnie wielu świętych. Święty Augustyn, święty Szarbel, większość ojców pustyni, święty Ignacy Loyola, a nawet ten biedaczyna z Asyżu.
Na chwilę zamilkła. Potem jednak mówiła dalej:
-Znają mnie nie tylko chrześcijanie. Siddhartha Gautama poznał mnie, zanim stał się Buddą Siakjamunim. Tak samo Herakles spotkał mnie na rozdrożu, razem z tą głupią cipą, która przedstawia się Cnota.
-Używasz czasu teraźniejszego, ale oni wszyscy już dawno nie żyją?- ksiądz zadał pytanie.
-Che che!- zaśmiała się.- Ja żyję poza czasem.
Teraz stało się coś zadziwiającego, kobiecie wyrosły czarne skrzydła; a może były już przedtem, tylko, że ksiądz ich nie zauważył.
Otworzyła usta i zaczęła kręcić językiem.
-Wiem, że nigdy się w taki sposób nie całowałeś, ojcze. Ja mam być tą pierwszą. To zaszczyt...
To ostanie zdanie zaczęło proboszczowi dzwonić w głowie.
-No co czekasz? Przecież obydwoje wiemy, że tego właśnie pragniemy. - Spytała retorycznie.
Ksiądz chwilę jeszcze stał i patrzył się na nią. Potem jednak odwrócił się i podszedł do szafki. Szybkim krokiem wrócił trzymając w dłoni małą buteleczkę.
Kobieta spojrzała na niego wzrokiem pełnym grozy. Dobrze wiedziała, co duchowny che zrobić.
-Pojebało cię! Ja tylko chciałam dać nam wspólną przyjemność! Nie zmarnujmy tego!
Proboszcz jednak nie słuchał jej. Błyskawicznie oblał ją wodą święconą.
Kobieta wydała z siebie przeraźliwy krzyk. Takiego nie jest w stanie zrobić nawet zarzynana bestia.
Po chwili cała istota była ogarnięta ogniem. Płonęły rogi, kopyta i ogon. W tej górze ognia trudno już było rozpoznać płeć postaci. Ogień powoli jednak wygasał; i została po nim tylko kupka popiołu. Gdy już było po wszystkim proboszcz wyczyścił podłogę i wrócił do łózka. Miał nadzieję, że jeszcze zdąży się wyspać. Wszak miał jutro z samego rana odprawić mszę.
Marek Adam Grabowski
Warszawa 2019
Komentarze (79)
Jest ok, ale sztampowe.
Pozdrawiam.
można ? można
tylko jeśli chodzi o powołanie po to jest nowicjat i lata studiów w seminarium aby przyszły kapłan mógł się w tym utwierdzić albo wycofać przed święceniami
stawiam jedynkę bo po raz kolejny pachnie mi ta proza klerofobią.
wybacz
wszystko ubierasz w habity i to jest według ciebie śmieszne ?
puknij się w główkę
czy ktoś tu wyśmiewa w opkach klerofobów ?
całe opko byłoby dobre
gdybyś nie zrobił z kapłana zwykłego obwiesia to są ludzie często z wyższym wykształceniem
a do tego z powołaniem
jak nie wierzysz - uszanuj tych ,którzy wierzą
Pisz tak Marku aby nikt ciebie nie wziął za antyklerykała a z ateistami sobie sam poradzisz
A co do debilnych wstawek nierozumnych o nowicjacie i seminarium, zostawię słowa św. Augustyna: "Raz wybrawszy, ciągle wybierać muszę."
To oczywiste.
Uczono mnie na religii, że oprócz powołania, istotą bycia duchownym jest decyzja. I zgodnie z mottem św. Augustyna, tę decyzję podejmuje się każdego dnia. Ktoś kto myśli, że po nowicjacie czy seminarium jes już spokój i zero kryzysów, jest...
No właśnie.
Czy tak było, czy nie, to w kompozycji nie powinno być śladów po takim zabiegu.
Pozdrawiam
Bo ja nie wierze, że tylu cnotliwych mężczyzn się rodzi, co księży na tym świecie :)
znałem i znam wielu kapłanów i żaden nie splamił habitu taką pokusą
Przypomnienie czym jest powołanie i jak doświadczane jest codziennie, powinno być cenne dla prostackich umysłów, widzących to zjawisko w jednorazowym akcie duchowym.
co ci znów przyszło do głowy ?
Wszędzie.
a zło najbardziej
Jakby zlikwidować entery, dobrze by się czytało.
Tak też odebrałem. Księża to najzwyklejsi ludzie. Lepsi, gorsi, z zestawem wad i zalet. Tu przedstawiłeś takiego, który jest ludzki, niepozabwiony pokus, jednak wychodzi zwycięsko. Można odbierać dosłownie jak i metaforycznie. Oskarżenia o antyklerykalizm są komiczne. Ale każdy czyta jak mu tam w butach gra.
*w dialogach powinny być pauzy/półpauzy, a nie dywizy
"duchowny che zrobić." - chce
*w ostatnim akapicie masz powtórzenie "ogień".
No, całkiem niezły tekst. Jedyne, co mi tak zgrzytało to przekleństwa, które nadały zbędnego kolokwializmy i te nieszczęsne oczy z anime. Ogólnie motyw całkiem ciekawy - kuszenie i nieugięty bohater.
dobrze wiesz, że bez powołania duża większość kapłanów nimi by nie została
Księży z prawdziwego powołania jest bardzo mało, spotkać takich, to szczęście. Też spotkałam, ale ci byli na ogół biedni i nie liczyli się.
tuż przed świętami puścili o północy retransmisję koncertu kolęd (!) dla poprawienia sobie wiarygodności
tylko kto urządza o północy wigilię ?
Ponieważ jeszcze nie wystawiałem oceny, to dam pięć.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania