Poprzednie częściPrzewodniczka

Przewodniczka - 2-

Kuta żelazna brama, powycierana przez setki rąk. Kątowniki puszczają na spawie, rdzą

wyblakłą od farb, naleciałością ołowianych świtów.

Stożkowe wykończenia, dziś od rana przyozdobione w fioletowy powiew wstęg.

Rosą napuchłą od ciężkich łez, ze złotym krzyżem na nekrologu słów.

 

Nie przekroczył jej, w nocy ubrawszy czarny but, szedł ponad nią.

Ktoś do człowieka podobny wyszedł mu na spotkanie, mając ręce pełne tęsknoty.

Zrobił dla niego przejście, odrzucając czarnych ludzi w wieńce z pobliskiej łąki.

Odnalazł swoje przeznaczenie, kogoś wesele się nagle skończyło?

 

Na poletku krąg ludzi, nowy chleb spożywać zaczęło, gdy od bramy coś zawyło.

Zalani w trupa, zebrani z otchłani, tylko tacy przed monstrancją szczerze zaśpiewali.

Pusty dom, pełen ludzkich istnień, od progu zwarto szeregi by jeszcze raz to przeżyć.

 

Rodzica mu mało, gdzieś o siostrę się zabiegało, by przez syna pożogę kiedyś napisano.

Matczyne serce w cichości, siostry skulone, nie maja zaufania do ich nowego życiowego rozdania.

I ja w to nie wierzę, gdy przysiąść już przy nich nie mogę, powołano mnie na lepszą drogę.

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania