publika/cja
słychać teraz dźwięki na innych falach
powstające jakby
wie pani
myślę pewnie coś
może leją
bo to u nas
podniecenie bez rąk
widok poruszenia
tak jakby
hałasy stukoty w głowie
jakieś nieludzkie widoki
i dalej
w biegu
tylko czarne plamy
nic więcej
zapominam
powoli nierozsądnie
bez zapisu
tam paliłem
ale potem już
po wszystkim
Komentarze (22)
Widok poruszenia, tak jakby hałasy, stukoty w głowie, jakieś nieludzkie widoki.
I dalej w biegu, tylko czarne plamy, nic więcej.
Zapominam powoli, nierozsądnie, bez zapisu. Tam paliłem, ale potem, już po wszystkim.
Tak to sobie czytam.
zygula, nie cykaj!
Bo stać cię jedynie na to, żeby napisać, że to proza.
I gówno z tego wynika.
Kurde miałam iść się wyszorować, bo jutro do ludzi idę, ale padłam, jak przeczytałam xD
Ale jakich wierszy, przecież to proza :]
xD
No, nie wiem czy jesteś godna mję nauczać...
xD
Lekcja 1.: zostaw wolną przestrzeń wokół ukochanej osoby (tak uczy Cage). Odtąd żyjecie długo i szczęśliwie, każde w swoim balonie, a raczej każde w swojej przeskalowanej bańce mydlanej, tyle że te bańki co i rusz zderzają się ze sobą, łączą i przenikają, w zgodzie z waszą wolą i wyobrażeniem (więc w zgodzie ze światem?). Sprawy mają się zupełnie inaczej niż w kinie hollywoodzkim, bollywoodzkim, czy hollyłódzkim: życie to nie Notting Hill, ani rodzimy romkom.
W ogóle wszystko pod słońcem, i nie pod słońcem, wszystko w świecie (bo trudno spekulować o urządzeniu zaświatów) jest inaczej, o czym za nic nie chcą wiedzieć agenci nieruchomości i deweloperzy, wciskający nam metry kwadratowe, które w istocie są metrami sześciennymi powietrza, którym będziemy oddychać, wraz z prawem do odizolowania się od tych pierdolonych troglodytów, których w innych okolicznościach chętnie byś podusił (tu poetę poniosło); zatem są oni, ci agenci nieruchomości i deweloperzy, najzwyklejszymi dealerami powietrza i aspołecznych fantazmatów. Tak więc dni są dla nich, dla agentów nieruchomości, jak również dla kontrahentów, outsourcerów, studentów, songwriterów, freelancerów, menadżerów produktu, i tej całej, w obsłudze power pointa biegłej, menażerii, a tylko noce, noce, noce są naprawde twoje (choć i to się spruje i zepsuje, i to już w następnym akapicie).
Bo noce nie są dniom nic dłużne: noce są dla niespłaconych rat, dla pożyczek, żyrantów, rachunków, żyrokont, RORów, dla wyciągów, wodociągów i gazowni, dla taśmociągów i dla kotłowni; nam pozostaje wskoczyć w to szczególne okienko, w czas całkiem niezłej oglądalności, zaczekać i wskoczyć, wpasować się dokładnie w tę chwilę, gdy późny wieczór przechyla się już w noc, lecz jeszcze całkiem się nie przechylił, w godzinę, gdy cichną drukarki, zawieszają się modemy, smsy zawisają bezwładnie w eterze, gdy samotni jeszcze nie płaczą, a dzieciaci już kończą usypiać dzieci, wskoczyć w taką chwilę i w niej zastygnąć.
Tylko na chwilę. Tylko do chwili, gdy przyjdzie nowy duch, na którego przecież bezustannie czekamy, i natchnie nas do nowych prac: w spółdzielniach i kolektywach, w think-tankach i solo, w korporacjach i budkach dróżnika, na sielskich łonach rodzin i w zaciszu blokowisk, w przyzakładowych stołówkach i w korporacyjncych kafeteriach, w remizach na przedmieściach i w centralnych pijalniach wódek, w grupach koleżeńskich i we wspólnotach parafialnych, w dworcowych bufetach i w smażalniach frytek, w hurtowniach drobiu i w sortowniach odpadów, w komisach mebli i w wolskiej chłodni mors-polo; krótko mówiąc, popchnie nas w stronę nowych zdarzeń i znaczeń, do bycia i działania na nowych odcinkach i drogach życia, albo i nie-życia.
Tak mi się trochę skojarzyło, z tym co napisałaś. Tylko nie wiem dokładnie: dlaczego :~)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania