Publikacji "naukowych" cz. II O AKCEPTACJI
Pamiętam, jak byłam dzieckiem, chodziłam do 3 może 4 klasy podstawówki. Byłam na wizycie u psychologa w poradni psychologiczno pedagogicznej. Na drugi dzień jeden z chłopców z mojej klasy powiedział "widziałem ją u psychologa!", cała klasa się śmiała.
No i pewnie nie jest to tylko moja historia, zapewne każdy trochę z tego ma. Jednak bardziej bolą komentarze i uwagi osób chorych gdy jeden naskakuje na drugiego. Nie tak dawno dowiedziałam się że fakt że mówie głośno o swojej chorobie i doświadczeniach jest zdobywaniem "atencji" co jest swoistą bzdurą. Zaakceptowałam swoją chorobę, nie zaakceptowałam jej na zasadzie "no dobra jest" i nic z tym nie robie, akceptuje siebie z tą chorobą jednocześnie nie pozwalając tej chorobie robić ze mną co chce. Pacjenci mówiący o mojej "atencyjności" to zwykle osoby które same nie chcą żeby ktoś o nich się dowiedział że mają problemy. Nie każdy chce o tym mówić, no dobra to jest jasne ale dlaczego gdy mamy problemy z sercem to potrafimy normalnie powiedzieć na ulicy przez telefon "idę do kardiologa" ale nie potrafimy już tego samego powiedzieć o psychiatrze gdy mamy problemy psychiczne. Boimy się psychiatrów czy może chorych? W dzisiejszych czasach wiele osób ma dalej problem z odróżnieniem psychiatry od psychologa i do tego dochodzą stwierdzenia że
"skoro chodzisz do psychologa to znaczy że jesteś nienormalny".
Podchodzisz do mnie i mówisz że masz blizny, czasem tego nie mówisz, po prostu to widzę. Ale wiesz co? Nie przejmuj się też mam blizny, jedne starsze drugie mają po kilka miesięcy. Zaakceptuj to że one są, będzie Ci łatwiej. Przynajmniej mi było z tym łatwiej. Nie traktuje już blizn jako coś co należy ukrywać lub się tego wstydzić. Traktuje je bardziej jak tatuaż. Nie w sensie ozdoby ciała a w sensie tego że mają swoją historie, każda jest tu z jakiegoś powodu i każda już tam będzie bez względu na wszystko.
Dużo ludzi ze mną rozmawiało w szpitalach, rozmawiają dalej. U niektórych się polepsza a niektórzy mówią że jest coraz gorzej. Nie jestem lekarzem ale staram się pomóc wsparciem i tym że jestem bo bardzo dobrze znam problem tego że nie ma się nikogo kto by mógł wesprzeć.
Co to jest ta psychiatria? No właśnie, to jest coś co trzeba dobrze poznać. Boimy się wielu rzeczy ale akurat tego co może w każdym momencie spotkać nas lub osobę nam bliską powinniśmy w sobie oswoić.
Co ciekawe, nie musisz mnie rozumieć, nie obrażę się, ale szanuj mnie bo jestem takim samym człowiekiem jak Ty, ja Ciebie szanuje mimo wszystko.
Komentarze (7)
Od strony technicznej: W wielu miejscach brakuje Ci ogonków. Piszesz:
" Zaakceptowałam swoją chorobę, nie zaakceptowałam jej na zasadzie "no dobra jest" i nic z tym nie robie, akceptuje siebie z tą chorobą jednocześnie nie pozwalając tej chorobie robić ze mną co chce. " - nire robię - powinno być i akceptuję. To tylko przykład. Jest tego więcej.
Tak samo cyfry, lepiej zapisywać słownie.
I tyle, co bym się czepiał.
Od strony przesłąnia - lepiej. Dużo lepiej. Ważny problem, napisany z szacunkiem do czytelnika. Generalnie, jeśli nie piszemy listu, lepije unikać wielkich liter w słowach Ci, Tobie, itd, ale tutaj, jako, ze zwracasz się bezpośrednio, nie razi.
Podoba mi się końcówka.
Też byłem na apce "straszne historie", a w zasadzie, chyba nadal siętam jeszcze pałęta spuścizna po mnie. Jeśli piszesz horrory, a w "o mnie" stoi, że tak, to witaj podwójnie.
Można się też posiłkować tym: https://languagetool.org/pl/ albo stroną ortograf, tylko nie należy im ufać bezgranicznie.
Ja o swoich zaburzeniach psychicznych czasami mowie, zwlaszcza na zasadzie "potem nie gadaj, ze nie ostrzegalam", I w sumie zauwazam, ze poki ludzie sa do Ciebie przychylnie nastawieni, to patrza na to tak, ze jestes ciekawa, interesujaca, ze to cos nowego.
Zeby sie bez powodu zrazali - tom tak nie miala.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania