Radiowóz

- Cholera – zaklął i uderzył otwartą dłonią w kierownicę. Jego auto pędziło

wąską, nieoświetloną drogą. Dochodziła dwudziesta pierwsza. Nikłe światło księżyca niewiele oświetlało. Droga ciągnęła się przez pole. Wybrał skróty, by szybciej dojechać na stację kolejową po drugiej stronie miasta. Jego żona nienawidziła, kiedy się spózniał, stąd jego zdenerwowanie. Dodatkowo skrzypiące amortyzatory nie ułatwiały w koncentracji, już dawno powinien był je wymienić.

Otarł dłonią pot z czoła. To, że zrobiło mu się gorąco, nie było skutkiem nagłego skoku temperatury wewnątrz auta. Był początek listopada. Wiatr hulał na zewnątrz. To nerwy, żona się wścieknie, jeżeli będzie musiała czekać.

W pewnym momencie ujrzał jakiś ciemny kształt, stojący na poboczu. Zwolnił. Kiedy się zbliżył, ujrzał dwa koguty na dachu samochodu. Policja. O tej porze, na takim zadupiu? Radiowóz stał pusty. Panowie pewnie przyjechali w te rejony na drzemkę i zachciało im się do toalety, pomyślał, patrząc na rosnące w pobliżu gęste zarośla.

Mocniej docisnął pedał gazu. Silnik zawył, a auto wystrzeliło do przodu. Polna droga wiła się jak wąż. Tej nocy była pełnia księżyca. Wielka, srebrna tarcza górowała nad polem, jak olbrzymia latarnia. Wydawało mu się, że jego samochód za chwile wiedzie wprost w ten kosmiczny, świecący odpad skalny. Podobno bliskie zbliżenie księżyca do ziemi miało wpływ na zachowanie ludzi. Gdzieś, kiedyś o tym czytał. Nie wiadomo skąd i czemu tak nagle nawiedziła go ta myśl. Zaśmiał się pod nosem i pokiwał głową. Akurat teraz nie miał o czym myśleć, tylko o księżycowych fazach, mających wpływ na stan ludzkiego umysłu. Ale w sumie by się zgadzało, bo nerwy nim targały, jakby coś dziwnego przewodziło jego zmysłami.

Z chwilowego zamyślenia wyrwało go głośne wycie. Wilk? Brzmiało za głośno. Spojrzał w lusterko wsteczne. Za jego autem jechał radiowóz. Dwa koguty na dachu migały jak światełka na choince. Panowie policjanci już załatwili potrzebę?

Radiowóz zbliżył się do jego auta. Ponownie rozniosło się wycie syreny. Zwolnił. Pokiwał głową. Nudzi im się? Zwolnił bardziej i zjechał na pobocze, o ile tak można nazwać pasek trawy, rosnący przy polnej drodze. Radiowóz zatrzymał się kilka metrów za jego autem. Światło koguta migało jak stroboskop, ale przynajmniej wyłączyli syrenę. Siedział przez chwilę z dłońmi na kierownicy i w lusterku wstecznym obserwował sytuację za jego samochodem.

Drzwi od strony kierowcy otworzyły się na oścież. Ze środka wygramolił się policjant. Migające światło koguta oświetlało sylwetkę funkcjonariusza jak stroboskop boksera wychodzącego do ringu. Różnica poległa na tym, że wynik tej walki był z góry przesądzony, o czym nie jeden kierowca, nieraz, miał nie miłą okazję się przekonać.

Policjant poprawił czapkę na głowie i ruszył w stronę jego auta. Szedł powoli, jakby znudzony całodzienną służbą, podczas której wręczył już niejeden mandat. To rokowało na pomyślny obrót sprawy albo nie. Może był wkurzony. Tak czy inaczej, kiedy znalazł się przy drzwiach od strony kierowcy, zapukał w szybkę.

- Proszę wyłączyć silnik – powiedział, nie zadając sobie nawet trudu, by się pochylić.

Kierowca wyłączył stacyjkę.

- Teraz proszę wysiąść.

Mężczyzna wykonał polecenie. Wyszedł z auta i stanął naprzeciwko funkcjonariusza policji.

- Jakiś problem, oficerze? – zapytał – Jechałem zbyt szybko?

- Proszę się odwrócić.

- Słucham?

- Powiedziałem – policjant chwycił go za rękaw, obrócił i rzucił na maskę samochodu – odwróć się!

- Hej! – zawołał – Spokojnie. Jadę tylko...

Kontury drzew rosnących przy drodze rozmazały się na tle rozgwieżdżonego nieba, kiedy poczuł uderzenie w głowę. Upadł. Był jeszcze świadom, gdy policjant dobijał go, waląc metalowym kluczem po głowie. Raz, drugi, trzeci... Zanim kawałki jego mózgu zbrukały polną drogę, ostatnia myśl przeleciała mu przez uciekającą świadomość: jak nie mógł zauważyć, wielkiego, francuskiego klucza.

Policjant wstał. Wytarł rękawem krew z twarzy i strzepną ręką kawałki mózgu z marynarki munduru. Otrzepał nogawki. Pochylił się nad zmasakrowanym ciałem i złapał je pod pachy. Zaciągnął w pobliskie krzaki. Po chwili wyszedł z nich i skierował się w kierunku radiowozu. Wszedł do środka i zamknął drzwi. Obok przejechał jakiś samochód. Nie zatrzymał się. Nie jechał zbyt szybko, ale kierowca chyba nie był świadom masakry, jaka rozegrała się kilka minut temu na ulicy.

- Do wszystkich radiowozów – rozległ się spanikowany, kobiecy głos ze szczekaczki – znaleziono dwa, zmasakrowane ciała policjantów. Jedno ciało było bez munduru, powtarzam, jedno ciało...

Mężczyzna w mundurze policjanta wyłączył szczekaczkę. Przekręcił kluczyk w stacyjce i wrzucił pierwszy bieg. Ryk startującego silnika zmieszał się z odgłosem syreny. Radiowóz ruszył prosto za znikającym za zakrętem samochodem...

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (1)

  • 'Nikłe światło księżyca niewiele oświetlało." - trochę się czepię ale "światło" "oświetlało" to wyrazy o tym samym rdzeniu i tutaj w tym zdaniu jest jako niepotrzebne powtórzenie. Może zamiast oświetlało – rozjaśniało, albo jakoś inaczej?
    "Jego żona nienawidziła, kiedy się spózniał, stąd jego zdenerwowanie." – brakuje kreski nad "z" w słowie "spóźnił", ale to zdanie wyjąłem ze względu na podwójne "Jego". Moim zdaniem ani pierwsze, ani drugie nie jest potrzebne.
    " Dodatkowo skrzypiące amortyzatory nie ułatwiały w koncentracji, już dawno powinien był je wymienić." tu jest myśl z poprzedniego zdania, bardziej naturalnie byłoby chyba "dodatkowo" z małej, i przed tym wyrazem przecinek. - coś jest nie halo z tym zdaniem jeszcze, "amortyzatory nie pomagały w koncentracji"; czyli on był w koncentracji? Raczej powinno być "amortyzatory nie pomagały zachować pełnej koncentracji umysłu." albo jakoś tak
    "W pewnym momencie ujrzał jakiś ciemny kształt, stojący na poboczu. Zwolnił. Kiedy się zbliżył, ujrzał dwa koguty na dachu samochodu." – tu też do poprawy. Dwa razy pod rząd "ujrzał" może tak – W pewnym momencie zamajaczył mu ciemny kształt (wywalasz jakiś) stojący na poboczu, zwolnił, gdy się zbliżył rozpoznał dwa koguty na dachu samochodu." – Dalej to nie perfekt ale chyba lepiej.

    No dobra, nie chce mi się tego dalej czytać, masz dużo do poprawy. Ja mam poważne problemy z interpunkcją, no tutaj jest tragedia.
    Moim zdaniem powinieneś dać to komuś kumatemu do przejrzenia.
    Ja nie oceniam, te pięć gwiazdek co dostałeś-łaś jest zdecydowanie ponad to co przedstawia sobą Twoje opowiadanie.
    Pisz trenuj, ucz się od lepszych, ja przynajmniej tak próbuję robić.
    Pozdrawiam

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania