Randka z topielcem
Słodziutka blondyneczka, ubrana w różową mini i wielki słomkowy kapelusz, podeszła do wielkiego stawu nieopodal wsi Kości Wielkie.
- No, hej; jestem! - przywitała się.
Woda zaczęła bulgotać, aż wyłoniła się z niej ohydna głowa topielca.
- Cześć mała! - przywitał się.
- Och, jaki ty przystojny! - uradowała się.
Potem zarumieniona zadała retoryczne pytanie:
- Lubisz blondyneczki?
- Oczywiście, zwłaszcza takie słodkie! - odparł zachrypniętym głosem.
Dziewczyna uśmiechnęła się i powiedziała:
- Popatrz, co dla ciebie przyniosłam?
Po tych słowach wyjęła z wiklinowej torby wino, tort i truskawki. Wszystko wyglądało bardzo apetycznie.
- Widzę, że zadbałaś o mnie! - zaśmiał się zadowolony.
Zaczęli jeść i pić.
Pokarm był smakowity.
Blondynka zdjęła trampki i zaczęła opalać swoje małe, jasne stópki w ciepłych promieniach letniego słońca.
- Smakują ci słodycze, które przyniosłam?
- Ależ bardzo; wiesz, pod wodą nie ma za wielu takich rarytasów.
Była to prawda. W wodzie nie pływają wina, tym bardziej truskawki.
- Ale jakieś alkohole chyba są? - blondynka chciała się dopytać.
Topielec zaśmiał się.
- Wiesz, jak pijacy z twojej wsi Kości Wielkie pijani wpadają w odmęty mojego mokrego królestwa, to w ich żołądkach odnajduję promile wódki. Jest zmieszana z krwią, ale przez to mocniejsza. Nawet lubię ją wypić.
- Oj, oj, ja to niezbyt lubię wódkę. - mówiła blondynka, pałaszując truskawkę. - Ale wiesz, czasem i ja się nią upiję. Wówczas tak zabawnie chodzę i macham pupcią, i gadam od rzeczy! Mówią wtedy, że jestem pijaną świnką Piggy.
Śmiała się z opisu własnego pijaństwa, jakby na trzeźwo mówiła do rzeczy i nie ruszała zadkiem.
- To musi być zabawny widok. - Wodnik był zainteresowany.
- Ależ bardzo zabawny! Ale wiesz, ja wolę jak mnie podziwiają, niż jak się ze mnie śmieją! - odpowiedziała.
- Każdy woli – przytaknął topielec. - Ale mniejsza o to, mam coś dla ciebie.
Po tych słowach wyciągnął bukiet wodorostów.
Podał je lubej.
- Ach, podwodne róże. Jakie to urocze i romantyczne. - Blondynka była podniecona.
Powąchała je.
Cuchnęły rybą i brudną wodą.
- Och! Piękny zapach! Umiesz ty zadowolić kobietę!
- To teraz ty mnie zadowól i pokaż w całości swoje włosy.
- Dobrze! - dziewczyna zgodziła się.
Zdjęła kapelusz i zaczęła falować swoimi blond włosami. Był to cudny widok i sprawił topielcowi dużą przyjemność.
Było coraz cieplej i w powietrzu przelatywało coraz więcej barwnych motyli. Taka miła pogoda na przełom wiosny i lata.
Ogólne spotkanie było bardzo udane.
Teraz nadszedł punkt kulminacyjny.
Topielec pokazał na swoje ogromne wargi i zaproponował:
- Daj mi buzi!
- Ależ z przyjemnością! - Dziewczyna była bardzo rada.
Nachyliła się nad stawem.
Utopiec złapał ją i wrzucił do wody.
Tam została pożarta dwoma chełstami.
Wśród zieleni wody, pojawiła się czerwień krwi.
Zadowolony, i co ważniejsze, najedzony topielec zakomunikował:
- Jak mówiłem, lubię blondyneczki; zwłaszcza jak są słodkie!
Marek Adam Grabowski
Warszawa 2023
Komentarze (17)
Chociaż trampki się przewinęły.
Nie można zaufać topielcowi... zjadł ją a mógł ... jej nie zjadać.
Pozdrawiam😃
z finałem słodko trawiennym:)↔Pozdrawiam😃:)
Pozdrawiam
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania