Raz, dwa, trzy

Raz, dwa, trzy.

- Jak się dziś czuje?- spytał szeptem, podkręcając swoje siwe wąsy.

Raz, dwa, trzy.

Paznokcie wystukują rytmu, uderzając o drewniane biurko.

- Bez zmian, doktorze.- Kobieta zagryza wargę, aby się nie rozpłakać.- Ja już nie mogę.

Raz, dwa, trzy.

Krople deszczu uderzają o szybę okna, naprzeciw którego stoi mahoniowe biurko.

- Ciągle tylko patrzy. Nie ma poprawy.- kontynuuje i zerka nerwowo do pokoju.- Nie reaguje na słowa.

Raz, dwa, trzy.

Oni myślą, że ich nie słyszę, nie rozumiem. Mylą się. Wystukuje rytm… Raz, dwa, trzy.

- Nie wolno tracić nadziei, pani Carter.- odpowiada lekarz, delikatnie kołysząc się na palcach.

Raz, dwa, trzy.

Spoglądam w ich stronę. Tak, oni nie wiedzą. Mylą się. Widzę ich. Doktor McGregor nadal wygląda jak spasiona świnia, a kołnierzyk koszuli ma ubrudzony koniakiem. Łysieje, choć jego gęste wąsy nadal są jego dumą.

- Nadziei? My już jej nie mamy, doktorze.- Teraz on dołącza się do rozmowy.

Ona jak zawsze ma na sobie niebieską sukienkę. Wiem, że w prawej kieszeni trzyma różaniec wykonany z czerwonych koralików. Stara się oddychać powoli, nerwowo wyłamuje palce, a na twarzy ma tyle zmarszczek, że wydaje się starsza o dwadzieścia lat. Mysie włosy związała w ciasnego kucyka, prawą dłoń zaciska nerwowo na jego koszuli.

- To już prawie rok.- szepcze.

Raz, dwa, trzy.

Na niego patrzeć nie chcę. Odwracam głowę i wbijam spojrzenie w szybę, pokrytą kroplami. Oni nie wiedzą, mylą się.

- Jest szalona, trzeba to zaakceptować.- mówi On.

Oni nie wiedzą. Mylą się. Raz, dwa…

- To się nie zmieni. Pozostanie roślinką.- Jego słowa są stanowcze.- Nie ma sensu, doktorze. Oszalała.

Raz, dwa…

Ona załkała. Doktor odchrząknął, ale on był nieustępliwy. Bo on nie wie. Myli się.

- Jak pan uważa, panie Carter. Przyjdę jutro z papierami, dobrze?

Raz, dwa…

On kiwa głową. Doktor patrzy na mnie ze smutkiem. Nie wie, to dlatego, że się myli.

- Szkoda. No cóż, do widzenia.

Zamykają drzwi i schodzą po schodach. Niebo przeszywa błyskawica. Uśmiecham się, szczęśliwa pierwszy raz od wielu dni.

Raz…

Oni nie widzą, ale ja wiem. On nadchodzi.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 6

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (14)

  • Katja 02.04.2016
    Uwielbiam fantastykę. Czekam na więcej! Zaprosiłaś mnie do swojego świata! Pozdrawiam :)
  • Pulalina 09.02.2017
    Mega !
  • detektyw prawdy 10.02.2017
    dobra psychologia, ale troche bledow jest. 5
  • Tanaris 10.02.2017
    Ostatnie zdanie sprawiło, że z pewnością zawitam tu na kolejne części ;D
  • SisterofBlood 10.02.2017
    Niezwykle przyjemnie czyta się wasze komentarz, ale to był raczej One-shot, nie zamierzam tego kontynuować :)
  • KarolaKorman 12.02.2017
    ,, Łysiej, choć jego gęste wąsy'' - łysieje
    Świetne spojrzenie pacjentki. Bardzo spodobała mi się forma z wplecionym odliczaniem, 5 :)
    W dialogach, w opisach narracyjnych, to co z ust - gębowe: mówi, westchną, uśmiechnął się... - piszemy małą literą, a całą resztę z dużej.
    ,,.- jego słowa są stanowcze.'' - Jego...
    ,,.- teraz on dołącza się do rozmowy.'' - Teraz...
    ,,.- kobieta zagryza wargę, '' - Kobieta...
  • SisterofBlood 12.02.2017
    Dziękuję, już poprawiam :)
  • Quantico 12.02.2017
    Po kropkach, myślnikach etc. spacja :) Pzdr
  • Quantico 12.02.2017
    I oczywiście piona
  • SisterofBlood 12.02.2017
    Dziękuję :)
  • Tajemnicza3la 15.02.2017
    świetne ;)
  • SisterofBlood 15.02.2017
    Dziękuję :)
  • Robert. M 25.02.2017
    Lubię takie psychologiczne rozważania, zwłaszcza gdy są to pokłady myśli osób, które swoje jestestwo złożyli na karb konowałów. Jakby wyalienowani z życia, a jednak twórcze myślenie sprawia, że czytając taki tekst, zastanawiam się, czy aby ja nie jestem roślinką, mimo wielu werbalnych i fizycznych ruchów. Pozdrawiam
  • SisterofBlood 26.02.2017
    Dziękuję bardzo i również pozdrawiam :)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania