Reinkarnacja jesiennej padliny - Kroniki Człowieka samotnego

Bum bum - liczę wszystkie uderzenia serca, które docierają do moich uszu. Stłumione, jakby w oczekiwaniu na radosny wybuch - niespodziankę, których de facto nie cierpię. Odzwierciedlenie nocy dudni o okno, zraszając spragnioną skórę dziewiczej planety, a ja nadal czekam na nadejście nocy właściwej - bo w takiej formie jest wprawdziej najpiękniejsza.

Wróć! Planeta nasza nie jest już niestety, jak to określiłem, dziewicza. Jest apokalipsą sama w sobie - jest jak prostytutka, która przyjmuje coraz więcej klientów, do granic swej wytrzymałości, a takich wydaje się zwyczajnie nie posiadać. Zbrukana cudzym nasieniem, wyniszczona chorobami - taka jest nasza Ziemia. Pełna niedoskonałości i obłudy, pełna trucizny, która jest w stanie wyżreć ją od środka, spenetrować każdy skrawek planety - martwego organizmu, który tętni życiem innych.

Rozpadam się, pochłaniając wzrokiem zacisze mojej pracowni, mojego Salem. Cichym westchnieniem komentuję szczura, który rozpoczął właśnie szaleńczy taniec w swej klatce. Oblizuję wargi i zerkam niepewnie w stronę kuchni, oddalonej, o zgrozo, o siedem metrów ode mnie. Jestem głodny.

Parówki są smaczne - dobre na wszystko. Rodzice wychowali mnie pobożnie, jednak mało obchodzi mnie, że niedawno zaczął się piątek. Liczę się jedynie ja - i głód, naturalna potrzeba żywych, a także tych, którzy ze śmiercią nie chcą się jeszcze witać. Deszcz cichnie, właściwie to chyba tylko złudne wrażenie. Szczur tańczy, tańczy do utrary tchu, tańczy, jakby miał zaraz nastąpić koniec świata.

- Tańcz tańcz, głupia. - uśmiecham się sam do swego odbicia w weneckim lustrze i wychodzę na balkon. Moje ciało chłonie, moja dusza pożera. Deszcz przynosi ukojenie i przyjemny zapach zgnilizny z cmentarza, leżącego nieopodal, a w oddali słychać grzmoty. Snop iskier rozdziera nieboskłony jak boski młot miotany w szatana, by pogromić go i raptownie zniknąć. Wracam do środka i ubieram kurtkę. Kurtka jest ważna.

Wciągam spodnie na bokserki, sznuruję trepy. Opuszczam dom, z rozkoszą słuchając klik-klik, przy ruchu zamka. Wychodzę na ulice mojego miasta, aby zagłębić się w noc.

Ludzie są jak paznokcie. Cały czas rosną, ale się łamią. Bawi mnie niezwykle ten fakt - kto wie, czy nawet nie tylko mnie. Bo kto może wiedzieć to, co wiem ja? Czytałem kiedyś o okultyźmie.

Wszystko co jest nauką i poza nauką to bzdura. Wmawiane morały, fałszywe wartości, nic to nie warte. Jedynie możnaby podetrzeć sobie, za przeproszeniem, dupę. Chowam ze wstydem w kieszeniach dłonie brudne od tuszu, pomimo iż jestem pewien w stu czterech procentach, iż nikt tego nie widzi. Bo kogo obchodzi nędzny podrzutek, który tak młodo opuścił rodzimy dom?

No właśnie - nikogo, pomimo że nie ukrywam - wzbudzam zainteresowanie u wielu, jeżeli już się pojawię na zewnątrz.

Mijam jednak kilku ludzi - oni także wyszli na randkę z nocą, ale tego nie wiedzą.

Prostytutka o czarnych włosach patrzy na mnie w lubieżny sposób. Pieniądze.

Bezdomny przygląda mi się z bezwstydnym pożądaniem, spluwając w bok. Pieniądze.

Kilku znajomych o wysokim stopniu alkoholu we krwi i niskim współczynniku inteligencji szydzi ze mnie. Zawiść.

Ale w barze mlecznym zawsze znajdzie się ukojenie. Przysiadam do jednego stolika i popijając zamówiony wcześniej szejk, gapię się w ekran telefonu.

Odbierz Suzan.

Średnia ocena: 4.8  Głosów: 4

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (5)

  • Numizmat 04.12.2015
    Opowiadanie mi się podobało. Jest głębokie. Nie znamy bohatera, ale jednak jakby go znamy :) Jesteśmy nim wszyscy po trochu.

    1. "Zbrukana cudzym nasieniem, wyniszczona chorobami - taka jest nasza Ziemia". - Nasza Ziemia ma się bardzo dobrze, spokojna głowa.
    2. "Cichym westchnieniem komentuję szczura" - Szczur wie? :P
    3. "Tańcz tańcz, głupia" - Do kogo odnosi się "głupia", skoro jest rodzaju żeńskiego?
    4. "Ludzie są jak paznokcie. Cały czas rosną, ale się łamią". - Fajna metafora, ale od kiedy ludzie cały czas rosną, hmm?
    5. "No właśnie - nikogo, pomimo że nie ukrywam - wzbudzam zainteresowanie u wielu, jeżeli już się pojawię na zewnątrz". - jak czytałem to zdanie po raz czwarty, żeby zrozumieć, sprawiło mi to niemal fizyczny ból :P
    6. "popijając zamówiony wcześniej szejk" - szejk arabski? :)

    Mój ulubiony fragment: "Prostytutka o czarnych włosach patrzy na mnie w lubieżny sposób. Pieniądze.
    Bezdomny przygląda mi się z bezwstydnym pożądaniem, spluwając w bok. Pieniądze.
    Kilku znajomych o wysokim stopniu alkoholu we krwi i niskim współczynniku inteligencji szydzi ze mnie. Zawiść".

    Oki no to ja zostawiam 4,5 czyli 5 :) Pozdrówka
  • LinOleUm 04.12.2015
    Wielkie dzięki. Co do Ziemi, chodziło tutaj tylko o porównanie trgo, że ludzie ją niszczą.
    Dzięki Numizmat.
  • Numizmat 04.12.2015
    No ja się domyśliłem, o co chodziło z Ziemią :) Po prosu uważam, że to bzdura. Dla Ziemi jesteśmy niczym. Była tu miliony lat przed nami i będzie miliony lat po nas. Nic, co na niej obecnie robimy nie stanowi dla niej najmniejszego zagrożenia. Kiedy znikniemy, po tysiącu lat Ziemia oczyści się z wszelkiego brudu, który na niej pozostawimy. A ocieplenia i zlodowacenia to naturalny cykl, który powtarza się bez względu na to czy palimy węgiel i jeździmy samochodami czy też nie.
    Wgl jak piszę ten komentarz, to okienko do pisania komentarzy z każdą literą przesuwa mi się w dół i zrobiło mi się teraz tego w cholerę dużo i muszę przewijać, żeby wysłać. LOL
  • Senezaki 06.12.2015
    Mi się też podobało. Takie... prawdziwe. Lubię Twoje teksty, naprawdę.
  • LinOleUm 07.12.2015
    Dziękuję, staram się.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania