Rozmowy przy piwie
Spotkali się w pubie "Pod rozłożoną nogą". Śmierdziało tam piwem, zmokłą kurą, zbitym koniem i różnymi płynami ustrojowymi. Było za to najtaniej w mieście.
Horhe miał na sobie przepoconą koszulę i spodnie koloru sraczki azbestowej. Marge natomiast był kompletnie nagi.
- Mamy problem - powiedział Horhe, pociągając solidny łyk piwa, który zaraz zwymiotował.
- To moje najlepsze buty - poskarżył się Marge.
- Przecież jesteś boso.
- No... No właśnie.
- Pieprzyć to. Rozumiesz? Mamy poważne problemy. Mój ojciec to tak naprawdę twoja matka.
- Co? Czy ja o czymś nie wiem?
- Nie dziwię się. Kto by się tym chciał chwalić. Mój ojciec był w rzeczywistości babołakiem. Każdej nocy przemieniał się w kobietę. Pewnego razu, gdy wybrał się ciemną nocą na spacer, został napadnięty przez kilku zwyrodnialców i wykorzystany, również seksualnie. Około dziewięć miesięcy później urodziłeś się ty.
- Ale jak to?
- A tak to. Jesteś bękartem. Ojciec cały czas mówił, że to od piwa i obżarstwa ma taki brzuszek, ale ja podejrzewałem, że coś jest nie tak. Zwłaszcza, kiedy z wnętrza jego bębocha dochodziły dźwięki muzyki disco polo.
- To dlatego nigdy nie poznałem matki.
- Tak, disco polo jest okropne. A co do matki, to mój ojciec w trakcie porodu zaczął się zmieniać. Znaczy z baby w chłopa z powrotem. Musieli robić cesarskie cięcie, czy jakoś tak. Tak traumatyczne doświadczenia sprawiły, że ojciec przestał być babołakiem i zapisał się nawet na terapię hormonalną.
- No dobra, ale jaki jest ten problem, o którym wspominałeś na początku?
- A to ci nie wystarczy?
- Nie, wciąż mi mało.
- Nasza ojcomatka narobiła strasznych długów i zaciągnęła kredyt we frankach u gangstera Franka. Teraz trzeba to spłacić.
- No to niech spłaca.
- Niestety zaginął w tajemniczych okolicznościach. Dług przechodzi na dzieci, czyli na ciebie.
- A co z tobą?
- Nocami grał w kasynie. Wtedy był kobietą, a więc to twoja matka narobiła całego bigosu. Ojciec nie miał z tym nic wspólnego.
- O niczym nie wiem. To nie moja sprawa.
- Owszem, twoja. Chcesz, żeby pan Franek zapukał pewnego dnia do twoich drzwi i przerobił cię na mielonkę?
- Nie.
- No to płać. Najlepiej w ratach, po dziesięć tysięcy miesięcznie.
- Skąd ja wezmę tyle kasy?
- Nie obchodzi mnie to. Sprzedaj dom, samochód, żonę, psa, siebie, to może coś na tym zarobisz. Dziś wieczorem przyjdę do ciebie. Lepiej zebyś miał forsę, śmieciu.
- Ale... kiedyś byliśmy przyjaciołmi.
- Teraz mam inych przyjaciół. Lepszych i... groźniejszych.
Horhe ponownie obrzygał Marga, po czym wyszedł z pubu.
Komentarze (5)
Dodatkowo duży plus za dialogi bez narracji, napisane tak, że nie ma żadnej wątpliwości co kto mówi, wszystko klarowne.
Jakie wnioski płyną z tej opowieści? Po tanim piwie się zwykle rzyga.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania