Rodzimy sie i umieramy.
Rodzimy się w ciszy i w niej umieramy.
Choć przez całe życie rozpaczliwie szukamy.
Osoby bliższej niż serce.
Co bije i w złych chwilach nadal przestać bić nie chce.
I tak wyruszamy przez świat wyposażeni w myśli i słowa.
Dodające nadzieji a nie raz jak ciernie trujące.
A gdy już na choryzącie widzimy całkiem inny świat.
Nim tam dojdziemy minie kilka lat.
Tak więc czy w tej naszej wędrówce towarzyszyć ma nam tylko księżyc i słońce?
A może echo jeszcze przekupione by nam coś odpowiadało.
Wszystko co nas otacza fałszywe jest nieżadko.
Tak więc życie czy na zawsze zostaniesz zagadką.
A Ty mi jeszcze mówisz że o tobie dóżo wiem.
Nie ja tylko wiem że kiedyś i mój skończy się dzień.
Komentarze (2)
*nadziei
*horyzoncie
*nierzadko (tak przy okazji - pasuje mi tutaj to słowo w ogóle)
*dużo
Właściwie podzieliłabym inaczej Twój wiersz, ale niech już zostanie. W końcu to Twój utwór. Zostawiam 4. :)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania