Rozdział 3
Pov. Iza
Damian siedział na murku i się kiwał. Wyszłam z samochodu i podeszłam do niego. Obok Damiana leżały już cztery puste butelki. Oj, jak mi zarzyga tapicerkę to będzie to czyścił.
-Damian chodź- pociągnęłam go za rękę
-Co?
-Zabieram cię do domu
-Bzseciesz tuez mój bonm- wybełkotał wskazując na alkoholowy
-Niestety twój dom jest w trochę innym miejscu- odpowiedziałam i popchnęłam go delikatnie w stronę auta.
-LaTeR-
Nareszcie w domu. Chociaż byłam cholernie zmęczona, udało nam się dotrzeć w miarę bezpiecznie, pomijając fakt że Damian przez cały czas bawił się przednią szybą w aucie sprawdzając jak bardzo może ją zamknąć, kiedy ma przez nią przełożoną głowę. Zaczęłam prowadzić Wiewióra do jego pokoju, kiedy podbiegła do mnie Puśka. Cały pysk miała umazany w czymś czerwonym, a na podłodze aż roiło się od czerwonych odcisków psich łap. Damian od razu zaczął udawać psa i polazł za Pusią. Chcąc nie chcąc musiałam iść za nimi. Puśka dotarła do pokoju Ali i weszła przez lekko uchylone drzwi, a ten debil poczłapał za nią otwierając szeroko drzwi.
-CO DO KURWY?!- krzyknęłam kiedy zobaczyłam co się tam znajduje. Zatrzasnęłam drzwi i usłyszałam odgłos wymiocin.
****************
Pov. Ala
Kiedy usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi, kazałam Pusi pobiec po Izę i Damiana i powiedziałam Bobkowi żeby się nie ruszał. Wlałam sobie po parę kropelek do oczu żebym wyglądała jakbym płakała. Słyszałam kroki i jakiś niezrozumiały bełkot. Nie wierzę. Damian znowu się upił. No on jest niemożliwy. Ale mniejsza o to. Zobaczyłam Pusię wchodzącą do pokoju, potem Damiana, który lazł za nią na czworakach, a za nimi Izę, która jak zobaczyła Boba to zrobiła takie oczy jakby zobaczyła ducha i zatrzasnęła Damianowi drzwi przed nosem, a do mnie dotarły już tylko odgłosy wymiotowania. Zabiję tego debila. Jak mi orzygał fotel będzie sam go sprzątał.
-Co tu się odjebało ja się pytam- wyszeptała ze zgrozą i przerażeniem Iza kiedy mnie zobaczyła
-J-ja nie wie-em jak t-tu przyszła-am to on tak t-tu leżał, a-a Pusia latała p-po domu z zakrwawionym py-yskiem. N-nie byłam w s-stanie nic zrobić, b-bo on n-nie m-ma tętna- udawałam wybuch płaczu, jednocześnie patrząc ukradkiem na reakcję Izy. Btw zawsze chciałam zostać aktorką. Co z tego że boję się występować przed ludźmi.
Otworzyłyśmy drzwi i pierwsze co zobaczyłam to Damiana przykrywającego rzygowiny kocem. Zabiję go. Dosłownie. Zabiję, a ciało wyrzucę, bo on już nie zasługuje na pogrzeb. Iza chyba zaczęła coś podejrzewać, w końcu Mateusz musiał jakoś oddychać. Wtedy szybko go przytuliłam zasłaniając jego klatkę piersiową, żeby mógł odetchnąć i zaczęłam jeszcze bardziej płakać dla wiarygodności. Wtedy wszystkie podejrzenia Izy wyparowały i też zaczęła płakać.
-Iza, co my teraz zrobimy z jego ciałem? Przecież to nasz przyjaciel, nie możemy zakopać jego ciała w lesie...
-To nie jest mój przyjaciel. Ale jak to zrobić, jak my w ogóle mamy to komukolwiek powiedzieć!?
Wtedy dałam znak Bobkowi, bo już ledwo co ukrywał śmiech. Oboje szybko wstaliśmy.
-Boom bitch! It's a prank bro!- śmialiśmy się, a Izę zatkało...
Komentarze (5)
To teraz odnośnie treści. Historia z życia wzięta, ale boleśnie prawdziwa. Niby takie śmieszki-orzeszki, jednak, gdy się to czyta, człowiek się załamuje, że tak wygląda życie. Napisana lekko, z humorem. Dużo kolokwializmów, które można dawać w cudzysłów. Ciekawi mnie tylko, czy jest w tym głębsze przesłanie i do czego prowadzi cała historia. Czy ma być nieco jak urywki z życia, czy też wkręcisz tutaj jakąś mocniejszą fabułę, która sprawi, że wciągnie bardziej. Cóż, zobaczymy.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania