Rozłączone nocne miasta
Chodnik malowany nocy atramentem
Ludzie w mroku maskach, cisi i nieznani
Moje wiersze chciały dzisiaj wyjść nad rzekę
Patrzeć jak w niej tonie złoty blask latarni
Jak się gwiazdy w wodnym lustrze pięknie śmieją
Prąd tak chce je porwać, traci zwykły spokój
To najpiękniej widać właśnie w noc jesienną
Choć się nie zmieniają wśród gwiazd pory roku
Domy pogrążone w snach swych właścicieli
W oknach czasem świeca pali się samotnie
Uśmiech śpiących ulic tli się pośród cieni
Kiedy gdzieś znikają głośni dnia przechodnie
Nocą ta ulica zmienia się w Wenecję
Jakby jeden człowiek oba wznosił miasta
Jakby oba miejsca jednym żyły wierszem
Jakby nie isniała cała reszta świata
Chodnik się tu kończy, rzeka płynie dalej
Może chce dosięgnąć tych biźniaczych ulic
Może chce odwiedzić siostrę swą - Italię
Która gdzieś w Wenecji chciała się zagubić...
Komentarze (4)
Podczas czytania miałem przez oczyma obraz nocnego miasta. 5
Ludzie w mroku maskach, cisi i nieznani
Moje wiersze chciały dzisiaj wyjść nad rzekę
Patrzeć jak w niej tonie złoty blask latarni
Jak się gwiazdy w wodnym lustrze pięknie śmieją
Prąd tak chce je porwać, traci zwykły spokój
To najpiękniej widać właśnie w noc jesienną
Choć się nie zmieniają wśród gwiazd pory roku
Domy pogrążone w snach swych właścicieli
W oknach czasem świeca pali się samotnie
Uśmiech śpiących ulic tli się pośród cieni
Kiedy gdzieś znikają głośni dnia przechodnie
Do tego momentu, uważam, jest wspaniały wiersz.
Potem jest troszkę inaczej, gdy wprowadzasz "Wenecję" I Italię".
Nie wiem, czy w momencie publikacji jesteś na sto procent pewna, że wiersz jest DO KOŃCA poprowadzony tak, jak Ty tego chciałabyś.
Jeżeli nie - można śmiało zmieniać i poprawiać.
Trzy strofy są wspaniałe, czyli prawie że cały wiersz.
5 ode mnie :)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania