Rozmowa o religii z gołębiem

Witaj drogi gołębiu. Widzę, że się mnie nie boisz. Wygodną mamy ławkę, nieprawdaż? Czy powinniśmy podziękować tym, którzy ją stworzyli? Nie? Nie, bo ich nie znamy. A wiesz, że znamy tego, kto stworzył nas, a i tak mu nie dziękujemy? Zdajesz sobie z tego sprawę? Widzę, że nie jesteś zbytnio rozmownym gołębiem. Trudno. Może jeszcze posłuchasz? No... Więc co ja miałem, a tak mówiłem Ci gołębiu, że wiemy kto stworzył świat, a i tak mu nie dziękujemy za to. Stwórca musi cierpieć. Jest zapomniany, mimo, że i tak każdy o nim wie. Powinniśmy się nawracać gołębiu? Nie powiesz mi. A czy ty wierzysz gołębiu w Boga? Nie powiesz mi tego. Czy Bóg istnieje? Nikt mi nie odpowie na to pytanie, oprócz mnie. Tylko ja sam mogę sobie na to odpowiedzieć. Wiesz gołębiu? Miałem żonę Julię, ale zdradziłem ją, ale ona też. Wina w sądzie spadła wyłącznie na mnie. A powinna spaść na nas obojga. Napisałem do niej list, że najmę na nią Hitmana, żeby ten ją zajebał. Oj... Wybacz wymknęło mi się z języka. Co o tym myślisz? Ja mam przynajmniej nadzieję, że mimo popełnienia grzechu ciężkiego Jahwe mi przebaczy. A ty myślisz, że mi wybaczy? Po tym zdarzeniu zatraciłem się we wierze, ale potem odpokutowałem. Znowu tygodniowo chodzę do kościoła, modlę się dzień w dzień, spowiadam się. Jest Pan głodny? Zostało mi jeszcze trochę chleba. Ta pani w tej piekarni wypieka tak pyszne chleby... Że te same z siebie, się w ustach rozpływają. Ułamię Tobie trochę. Trzymaj. Ona tu dwa grzechy popełniła. Po drugie to jeszcze skłamała. Co z tego... I tak zdechniemy. Obawiam się gołębiu, że ty najprędzej. Zaprowadzę cię do tej piekarni, chodź. Pamiętaj, że po śmierci się wszystko okaże.

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania