Rumosz
a gdyby tak pobawić się w rozplątywanie
skłębień, rozgryzanie gordyizmów? niebezpieczne,
przyznacie: jeszcze okazałoby się, że nic nie
kryje się za fałdami, a malarstwo,
którego części składowe stanowimy,
naprawdę jest bezprzedmiotowe.
mam zły nastrój, coś lepkiego i z ostrą
harmonijką przy pysku łasi się do nóg, albo w istocie
zbliżam się do pytania finałowego:
Cześć - czy być?
popatrzcie, ile bezsensów wkoło: idee narzutowe,
obrzydliwy cud narodzin, funty kłaków, za które
sprzedawane są kraje i kupowane galeony tkanin
korzennych (im intensywniejszy aromat - tym lepiej!),
korce niezjadliwych przypraw,
albo całe stada wojen, przemijanie i miliony
nieistniejących bożąt, co biorą nas w komeciaste pazury,
gdy tylko znikniemy z pola widzenia,
każdy blichtr i bezradność (wielka sława to gwałt!),
wody płodowe, moje ulubione piosenki,
nosiciele wszy i karmiciele religii
- przecież w każdej z tych drobin - czeluść.
nieduża, często dźwigana na barkach wyciętego
z komiksu ludka, ale zawsze!
e, zdecydowanie: być. z miodem pitnym w oczach,
gliną i rysikiem w łapie - mówię nieco czartobliwie,
zbyt łagodnym tonem. fale się prostują, dzikie zwierzęta
odchodzą głodne. zaraz do drzwi zapuka sprzedawca piasku.
kupię, by jak zwykle: zasypać zdjęcia, tryby.
Komentarze (4)
Do gwiazdkowania przekonany nie jestem, jeśli każdy może sobie je znaczyć w kominiarce.
Klepne z ciekawości, by się przekonać ilu podziela moje spostrzeżenia, bądż jest w zgodzie z oceną.
(można sprawdzić, bo chyba jakś literówka...)
"poparzcie, ile bezsensów wkoło: idee narzutowe,".
Przy takim zawężeniu obszaru poszukiwań powinieneś znaleźć. Powinieneś też nie odpuścić, po uwadze o błędzie. Ostatecznie poprosić o wskazanie jej miast zdawkowego - jaka...
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania