...

Rura w ziemi — część V

Średnia ocena: 4.9  Głosów: 17

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (46)

  • Grubas 10.08.2017
    Pięć pod wszystkimi częściami ;)
    Widać, że z tekstu na tekst piszesz coraz lepiej, doskonale wykreowałeś głównego bohatera, oraz drobną skazę na psychice, rosnącą do rozmiarów obłędu. Historia Sonny'ego o opętaniu Kevina jest świetna i nawet trochę mi żal, że nie żyje ;)
    Czekam na kolejną część
  • Canulas 10.08.2017
    Dziękuję bardzo. Kolejne części są jak najbardziej przewidziane
  • KarolaKorman 10.08.2017
    ,,Kolos przejeżdża'' - tu napisałabym nadjeżdża, bo gdyby przejechał, nie byłoby pod co wrzucić Sonnego :)
    Kolejna świetna część. Akcja gna nawet w opowieści i czyta się szybko, nie męczysz. Wielka piątka za wykreowanie postaci :) Pozdrawiam :)
  • Canulas 10.08.2017
    Przychylam się do sugestii.
    Thx
  • KarolaKorman 10.08.2017
    Canulas, to Twój teks, ja tylko sugeruję :)
  • Canulas 10.08.2017
    KarolaKorman, wiem. Nie zawsze się zgadzam, dlatego musiałem pomyśleć. Wizualizację pouprawiać.
    Nadjeżdżający rozpier..jechał go lepiej.
  • Canulas 10.08.2017
    Ponownie Ci bardzo dziękuję. Za to, że czytasz, pomagasz, sugerujesz.
    Co do samej sugestii... hmmm.. Zara się zastanowię, ale może coś w tym być.
    Pozdrawiam również.
  • anonimbrakgirl 10.08.2017
    wspaniałe;)
  • Canulas 10.08.2017
    Nie wiem czyścić nie troll, bo jakiś klejożar tu grasuje, ale ostrożnie dziękuję.
  • Canulas 10.08.2017
    czyś (autokorekta) - jeden z tych momentów, w których telefon chce być mądrzejszy ode mnie
  • Lucinda 10.08.2017
    Opis tego, co działo się z Kevinem, był… Hm, łatwo wyobrazić to sobie z tej perspektywy, razem z tym ogromnym strachem, paniką, z ostatnim impulsem wzywającym do życia. Z jednej strony udało Ci się to bardzo realistycznie przedstawić, wręcz można odnieść wrażenie, że to relacja z czegoś, co naprawdę miało miejsce, przed oczami staje obraz dziecka, które pragnie przeżyć, z drugiej ma się wrażenie, że niemożliwe jest zobrazowanie sobie tego wszystkiego z odpowiedniego punktu widzenia, co też działa na Twoją korzyść. Pojawiają się refleksje nad tym, do jakich działań może skłaniać przerażenie, jak ludzie zachowują się w sytuacji zagrożenia i jak samo zagrożenie może się różnić zależnie od sytuacji. W każdym razie nie jest dziwne to, że głównego bohatera poruszył los Kevina, każdego by poruszył. Sprawca odpowiedzialny za coś takiego musi być skazany za, mówiąc eufemistycznie, nieprzychylność. Bardziej szokujące może się okazać samodzielne wymierzanie sprawiedliwości. Wiadomo, że w takich sytuacjach nie każdemu łatwo jest zachować dystans, ale mimo to bezwzględne zabicie Sonny’ego dowodzi niebezpieczeństwa, jakie niesie ze sobą główny bohater. Zaczął mi trochę przypominać kryminalistów z serialu ,,Zabójcze umysły”. Niezależnie od tego, czy Sonny zasługiwał na śmierć, czy nie, takie działanie jest co najmniej niepokojące...
    ,,Przewiązaliśmy go w pasie, znaczy psa (przecinek) i wsadziliśmy do tej jebanej rury” - ,,znaczy psa” jest tutaj dopowiedzeniem;
    ,,Przynajmniej, jeśli chodzi o wiatr” - bez przecinka, nie pełni on tu żadnej funkcji;
    ,,zakładając, że będą wspierani przez całą armię prawników Robinsona (przecinek) może im się to udać” - zdanie podrzędne jest wtrącone;
    ,,daje ułudę nadziei, poprzez możliwość poruszania się” - bez przecinka, nie pełni tu żadnej funkcji;
    ,,Wyobraź sobie, jak mógł się czuć, kiedy zaczęła budzić się w nim panika (przecinek) i nie zaprzeczaj” - ,,kiedy zaczęła budzić się w nim panika” jest zdaniem podrzędnym wtrąconym w złożone współrzędnie łączne;
    ,,Nie mogłeś o tym wiedzieć, dlatego, że kiedy on tam się ścierał na proch, kiedy umierał zjadany przez własne lęki, byłeś zupełnie gdzie indziej” - bez przecinka przed ,,dlatego” i tu wystarczyłoby, że wyobraziłbyś sobie to słowo przeniesione na początek, sens byłby ten sam, a zapis byłby poprawny. W tym szyku mylące mogło być to, że od ,,dlatego” często zaczyna się uzasadnienie wprowadzone jako zdanie podrzędne;
    ,,Odhaczyłeś całą sprawę, jako załatwioną” - bez przecinka. No i w kwestii uzasadnienia… Nie jest to takie proste, bo w słowniku języka polskiego przeczytać można, że przed ,,jako” stawia się przecinek, jeśli wyrażenie wprowadzone przez ,,jako” ma charakter przyczynowo-uzasadniający… Ja powiem tyle, że przecinek przed ,,jako” stawia się w wyjątkowych sytuacjach, zawsze żeby coś podkreślić, jeśli sytuacja nie jest zwyczajowa, domyślna. Oczywiście to, czy coś należy podkreśli, jest kwestią intencji autora, dlatego najczęściej nie ingeruję w to, czy ktoś zapisze przecinek, czy nie, ewentualnie wyjaśnię różnicę, ale tu po prostu nie bardzo pasuje mi ten zapis z przecinkiem;
    ,,Wiesz (przecinek) jak długa musiała się wydawać tam godzina?” - przecinek wprowadza zdanie podrzędne;
    ,,Jest już (przecinek) kurwa (przecinek) po nim” - to już sobie zapamiętałeś, ale jak już wszystko wypisuję, to wszystko…;
    ,,śmiecie waszego pokroju są zbyt leniwi, żeby zrobić coś dobrze (przecinek) nawet kiedy zależy od tego ich życie” - zdanie podrzędne jest wtrącone;
    ,,żałując, że nie jest synem wędrownego Chińskiego cyrkowca?” - ,,chińskiego” z małej litery, bo tutaj występuje to w formie przymiotnika;
    ,,Wiesz (przecinek) dlaczego przyprowadziłem cię tutaj?” - przecinek oddziela zdania składowe;
    ,,i tak powiedziałbym mu, dlaczego” - bez przecinka. Zasada jest taka, że jeśli na końcu występuje słówko pytające, po którym nie następuje ciąg dalszy, to przed nim nie ma przecinka, bo nie wprowadza ono zdania podrzędnego;
    ,,Otóż powód, dla którego przywlokłem cię tutaj (przecinek) jest taki” - zdanie podrzędne jest wtrącone w nadrzędne;
    ,,Do dziś nie wiadomo (przecinek) czy potrącił go pociąg” - przecinek oddziela zdania składowe;
    ,,Teraz pewnie zaczynasz się zastanawiać (przecinek) czy traktuję całą sprawę osobiście” - tu znowu ,,czy” wprowadza zdanie podrzędne;
    ,,degradując Sonnego do stanu nic nieznaczącej kupy mięsa” - ,,Sonny’ego”. Nie pamiętam, czy pisałam o tym, dlaczego tu ma być ten apostrof, ale ogólnie jest tak, że jeśli przedostatnia w zapisie jest spółgłoska, to pisze się z apostrofem, a jeśli samogłoska, to bez apostrofu, i zazwyczaj ta zależność ma miejsce;
    ,,Kurwa. Znowu czapka” - brak kropki na końcu;
    ,,Nie wiem (przecinek) czemu mi się to przypomniało” - przecinek oddziela zdania składowe.
    No i w ten sposób nie pozostawiam sobie zaległości, żeby mi się nie zbierały, bo mam do tego skłonność. Zostawiam kolejną 5.
  • Canulas 11.08.2017
    No więc, kolejne wow. Jednakże:
    Mam nadzieję, że zdajesz sobie sprawę z tego, że w końcówym rozrachunku to ma być horror. Nakreślenie całej tej emocjonalnie (mam nadzieję) brzmiącej otoczki, ma posłużyć głównie temu, by nadać postaciom jakiegoś rysu, głębi czy czego tam jeszcze. Cały zamysł, to nacechowanie, jest niczym innym, niż tylko próba uniknięcia sztampy. Los papierowego ludzika, bez przywar, słabości, akcentów indywidualnych, nikogo nie będzie obchodził.
    Nie wiem natomiast, czy uda mi się utrzymać poprawnie ciąg przyczynowo-skutkowy. Całą logiczność, nie zdarzeń, a bardziej postępowań/nia. Będę oczywiście się starał, aby to miało ręce i nogi, ale że mi się w końcu ten nakreślony model nie rozsypie, nie gwarantuję.
    Chodzi o to, by traktować całą "głębię" ostrożnie i z należytym dystansem, żeby się w którymś momencie nie przejechać.
    Co do korekty, to tradycyjnie - czapki z głów.

    (ha, też umiem długie posty pisać. Brawo ja)
  • Lucinda 11.08.2017
    W moim przypadku akurat nie ma co się przejmować brakiem dystansu, bo tego mam zawsze aż nadto. Lubię przyglądać się wszystkiemu, co się w historii pojawi, ale nie mam raczej żadnych wymagań, nie oczekuję niczego, wolę przyglądać się wydarzeniom i zachowaniom i je analizować, stąd moje komentarze mogą mieć różny charakter.
  • Violet 11.08.2017
    Korektę już dostałeś, więc tylko powiem: Jest dobrze :) Ale mam jedno zastrzeżenie. Brakuje mi opisów. Nastawiłeś się na opis emocji i rozterek bohatera; dobrze Ci to wychodzi, ale nie ma nic po za tym. Jak wyglądają postacie, miejsca je otaczające, choćby ten pociąg...
    Takie rzeczy pobudzają wyobraźnię czytelnika. Wtrąć coś więcej o wypadku syna, dodaj barw do sytuacji w których znajdują się osoby, które stworzyłeś.
    Pozdrawiam.
    Ode mnie 4+
  • Violet 11.08.2017
    * poza
  • Canulas 11.08.2017
    Hmm, całkiem ciekawa diagnoza. Będę się starał o tym pamiętać.
    Naprawdę, ciekawe spostrzeżenie.
  • RubyCrystal 12.08.2017
    Świetna część, genialne opisy makabry ludzkiego cierpienia. Brakowało mi tylko jednego... Faktu, że Moosey ściągnął kajdanki, nim wrzucił go pod pociąg. Może już mu nie zależy na tym, by jakkolwiek zacierać ślady, ale mimo wszystko. Te kajdanki bez przerwy chodziły mi głowie :D
    Pianc
  • Canulas 12.08.2017
    Hmmm bardzo ciekawe spostrzeżenie. Ps. Szóstka może zgrzytać, nie poprawiona jeszcze
  • Nerd 15.08.2017
    No i sprawiedliwość przybrała rolę oprawcy... nieźle 5.
  • Adam T 22.08.2017
    Tak się wczytałem, że nie widziałem żadnych kajdanek, były, nie były, nie wiem. Bardzo mocna część, świetnie opisana słowami bohatera kaźń chłopca po prostu poraża. Nawet wiedząc, że to horror (gatunek przez wielu traktowany z politowaniem), człowiek zdaje sobie sprawę, że opisana sutacja jest ze wszech miar prawdopodobna. Gdyby tylko kilku tępych wyrostków miało do dyspozycji nieużywaną rurę i odpowiedniej, drobnej budowy, ofiarę. Tabloidy wrzeszczałyby.
    Bardzo mi się podobało. Mała mam czasu, żeby sìąść i spokojnie poczytać więcej, cóż, powoli, ale do przodu ;)
  • Marzycielka29 09.09.2017
    Te opowiadanie jest genialne, 5
  • Canulas 09.09.2017
    A tu to już się, powiedzmy, rumienię. Dzięki, Marzycielko. Obyś się nie rozczarowała
  • Canulas 09.09.2017
    Ps. Duża zasługa, że jest to strawne Lucindy i całej rzeczy innych, bo w wersji poprawiona acz surowa, to zdeka niestrawne było.
  • Marzycielka29 09.09.2017
    Lucinda jest niezastąpiona!!! Mi także wiele razy pomagała. Jednak sam pomysł, wykreowanie postaci, stopniowanie emocji, żeby za moment było wielkie BUM to Twoja zasługa. Dobra bo się zaslodzimy :p Jutro kolejne części przede mną
  • Ritha 16.09.2017
    "- To Allan wpadł na to, żeby go wsadzić do rury." hehehe, potem "I tak już przecież nie żył." powoduje, że ta wypowiedź wcale nie jest śmieszna, ale pierwszy zwrot jest zabawnie makabryczny

    "Wiesz, jakie są dzieciaki. Wszędzie gdzieś włażą. Zewsząd skaczą." - taa, jak takie pchły :D

    "a nikt by się nie zmieścił, aby wepchnąć go głębiej" - nadal makabreska, nadal się uśmiecham

    "Więc przewiązaliśmy psa sznurkiem" - jak to jest z "więc", można zacząć od niego zdanie? Albo od "bo"? Ostatnio mi się rzuciło w jakiejś książce zdanie "Bo [coś tam]..." Bo (xd) ja unikam, a może niepotrzebnie (?)

    Służył do poziomowania gruntu czy innego wyrównywania. Nie wiem. Ważne, że było go pełno. - fajnie pociachane

    Gruby marudził, a i pies nie był tym zachwycony, ale mieliśmy martwe ciało do ukrycia i po podpaleniu mu sierści wbiegł do środka. XD (tzn. jestem oburzona metodą, bo kocham psy, ale to nie zmienia faktu, że ujęte zabawnie)

    "Deszcz dalej napieprzał, jakby to były ostatnie godziny świata." - tym "napieprzał", nie pisząc nudnego "padał", bądź nie klnąc wprost "napie*dalał", podrasowałeś elegancko. Może pierdoła, ale wspominam, bo im dalej w tekst, tym widzę coraz częściej, że wpadasz ze zwrotami w punkt.

    "Cały zastęp piekielnych efektów specjalnych." - tak

    "Jedyne, o co mogą walczyć, to próba zamiany dożywocia na psychiatryk. A sądząc po tym, jak traktuje się sprawców takich zbrodni, mają o co się starać." - tak x 2

    Na marginesie - szkoda tego Kevina :( I nie wiem dlaczego, ale czuję cień sympatii do Sonniego. Wierzę mu, i potrafię sobie wyobrazić, że dzieciaki spanikowały. Co nie zmienia faktu, że należało inaczej.

    "Potrafisz sobie wyobrazić, co mógł czuć, kiedy otworzył oczy i obraz świata nie uległ żadnej zmianie? " - ciekawie ujęte, to raz, a dwa - widziałeś ten film, taki stary film, kurde, nie pamiętam tytułu. Kobita mówi do grabarza więziennego, żeby ją pochował z trupem, przy następnym pogrzebie, a potem po pogrzebie odkopał i ona zwieje w ten sposób, czy jakoś tak. Ktoś tam umiera, ona nocą, w ciemności (chyba tak, ledwo pamiętam) włazi do tej trumny, zostaje pochowana, włącza latarkę, a trupem okazuje się grabarz XD Przykra sprawa. No i Kevin też - biiidny.

    "- Czy wiedziałeś, że ochrypł od krzyczenia? Połamał paznokcie od drapania w beton? Wiedziałeś o tym, Sonny? Nie sądzę. A wiesz czemu?" - można się spocić czytając

    "kiedy umierał zjadany przez własne lęki" - gut

    "Ważne natomiast jest to, że w ogóle o tym nie rozmyślałeś. Odhaczyłeś całą sprawę jako załatwioną. Jako przeszły, nieistotny temat" - hm, racja, sympatia do Sonniego spada na łeb, na szyje

    "Zostawił pieprzone ślady, niczym podeszczowy ślimak nie do końca rozjechany przez rower." - musiałam skopiować

    "Spogląda na mnie, próbując zaprotestować, ale nie daję mu teraz dojść do głosu. Jestem tak zdenerwowany, tak przekurewsko wściekły, że... Może mi rzucić jeszcze sto argumentów. Nieistotne. Jest już, kurwa, po nim." - używanie wulgaryzmów z klasą, tam gdzie trzeba, tak jak trzeba

    "To właśnie do tego miejsca dotarł Kevin." - to zdanie boli, kumasz, tak obrazowo przedstawiłeś "problemy" dzieciaka w rurze, że empatia uderza samoistnie, aż mam ochotę rzucić okiem jeszcze raz na pierwsze części, na emocje mężczyzny, bo teraz wiem czym są wywołane i se obaczyć z tej perspektywy.

    "Głowa jakoś przeszła, wiesz. Chociaż krew z czoła zalała oczy, to jakoś przeszła. Nie mógł jej nawet otrzeć, ponieważ ręce zostały po drugiej stronie. Myślę, że kiedy dodarło do niego, że się nie uda, że jest po prostu za duży... było już za późno na cokolwiek. Sadzę, że wtedy panika zaatakowała z tak potworną siłą, że po prostu oszalał." - tu też się można spocić czytając

    "Nie żyje tylko dlatego, że czterech cholernych gówniarzy przyćpało coś, od czego popierdolił im się świat." - gdybym nei wiedziała, z to przecież nie może być tak proste, i jest ciąg dalszy, i kat. horror, więc - gdybym nie wiedziała, to w tym momencie uwierzyłabym ojcu

    "- Nie wierzę, że pan to zrobi – mówi Sonny, a wtedy cios spada na jego krocze." - to ujęcie kopa też mi się widzi

    "Pociąg okazuje się ekspresem rozwożącym ludzi po krańcach kraju. Nie zatrzymuje się w takich dziurach jak ta, więc prędkość ma odpowiednią." - a tu rzeczowo, jak gdyby nigdy nic

    "Kolos nadjeżdża, a wtedy wypycham go naprzód. Seria metalicznych dźwięków przeszywa noc, degradując Sonny'ego do stanu nic nieznaczącej kupy mięsa. Obryzguje mnie krew.
    Kiedy wszystko cichnie, okazuje się, że ekspres nawet nie zwolnił." - nie wierzę XD Can, Ty świrze xD

    Zakończenie IDEALNE. Nie czytam Kinga, bo ni mom czasu na wszystko, ale kiedyś coś liznęłam i widzę podobieństwa. Liczba gwiazd jest przewidywalna. :)
  • Canulas 16.09.2017
    Kurde.
    Wyłapałaś celująco, choć to że ślimakiem przeczuwałem, że wyjmiesz.
    Obrazowość, o której wspominasz, może być spowodowana temu, że się trochę o lekką klaustrofobię podejrzewam. Miałem się nawet konfrontować z tym miesiąc temu, ale kontuzja uniemożliwiła.
    Fajnie, że czytasz, fajnie, że łowisz, fajnie, że mogę to pisać leżąc nażarty.
    Co do zaczynania od danego słowa, to nie ma co wierzyć w jakieś prawdy objawień.
    Można zaczynać, acz, czy to jest w dobrym tonie? Chyba tak, byle nie non stop.
    Fajna historia z tym filmem, co piszesz o nim. Nie oglądałem, a lubię.
    Kojarzy mi się z jakimś odcinkiem z "Opowieści z Krypty".
    Dzienks
  • Ritha 16.09.2017
    Nie wsiąde sama do windy. Za skueczybyka nie wsiądę. Z kimś, od bidy, ale wychodzę zlana potem. Ale to raczej windofobia czy cuś, a nie klaustrofobia u mnie. Choć np. na Palenice w Szczawnicy wyjade, bo jest kolejka otwarta, tzn. nóżki dyndajo, ale na Jaworzyne w Krynicy już nie, bo jest zamknieta kolejka, gondolowa. I mi dziwnie w tej kabinie. Ja tam wolę mieć stopy na ziemi.
    Do czytusiania dużo mi zostało, radam bardzo:)
    Pozdro
  • Canulas 16.09.2017
    No, sporo natłukłem. Obecnie, tak, plus minus, jest jakaś połowa. Może ciut więcej. Ciężko ocenić, bo sporo dopiero we łbie. A ja czasem jadę flowem i nie wiadomo, co gdzie skręci. Się obaczy
  • Agnieszka Gu 22.09.2017
    Wróciłam. Robi się coraz straszniej, horror bardzo wiarygodnie napisany... strach się bać ;) pozdr
  • Canulas 22.09.2017
    O proszę, fajno. Rozgość się
  • Canulas 22.09.2017
    O proszę, fajno. Rozgość się
  • Podoba mi się że nie zatrzymujesz się w pół kroku, znaczy Twój bohater, czyli se tak kombinuję, że w takim wypadku jeśli chciałbym coś przewidzieć, musiałbym przewidywać nieprzewidywalne. To oczywiście da się zrobić, ale jest taki wachlarz możliwości, coś jak trafienie w totka. Przeczytałem, dałem se spokój z szukaniem błędów, teraz to musi mnie byk pierdolnąć
    z rozpędu żebym go zauważył, jeśli to zrobi to Cię na pewno poinformuję. 5
  • Canulas 27.09.2017
    Hahaha, doskonałe na wieczór. Zajebiste. Lubię.
    Ty się rozumisz (uwagi od autora komentarza: Bład w słowie rozumiesz popełniono celowo, celem w sumie nie wiadomo jakim)
    Pozdro.
  • Margerita 06.12.2017
    pięć i idę dalej czytać
  • Zaciekawiony 23.12.2017
    W takim razie jak go znaleźli (i wyciągnęli)? Zaginięcie pewnie zgłoszono, ale co dalej? Wytropiono psami?
  • Canulas 23.12.2017
    Taki był zamysł, choć pozostał nieodpowiedziany.
    Pamietaj też (nie, żebym chciał się tym bronić), że to mimo wszystko horror :)
  • Zaciekawiony 23.12.2017
    Horrorowym rozwiązaniem byłby jakiś duch czy coś.

    Wystarczyłaby wzmianka w narracji, coś w rodzaju "psy tropiące wariowały w tym chorym miejscu podczas poszukiwań" i już czytelnik miałby podstawy aby przypuszczać, że tak właśnie znaleziono chłopaka.
  • Canulas 23.12.2017
    Hmmm. Możliwe, że na jakieś dopowiedzenie w tej kwestii się zdecyduję, tylko, że w momencie, w którym na nowo tym tekstem nasiąknę. Nie wyrywkowo wchodząć i zmieniając. Pomysł masz dobry. Rozważę na pewno. Jak mówię. Będę niebawem porządek z tymi kreskami robił, bo aż wstyd, to i te metry, wagi, na tamtejszą modłę przekonwertuję i wątpliwościami logicznymisię zajmę.
    Na pewno, nie stoję okoniem do zmian, nawetjuż starych tekstów, bo jeśli ktos ma rację, to ma rację.
    Każdą wątpliwość pod uwagę biorę.
  • Okropny 27.12.2017
    Dobra, dotarłem tutaj, na razie. Czekpoint.
    Uwagi: Nie podoba mi się ten myk z dowcipami. Ale to mnie i chuj z tym.
  • Canulas 27.12.2017
    Gusty, Panie, guściki. Już myślałem nad skróceniem humoru, lecz nie wyeliminowaniem.
  • Kim 31.01.2018
    Hej.
    Znów po królewsku, jednakże nie rozumiem jednej rzeczy. Masz dialog, lub raczej monolog Barry'ego:
    "- Czy wiedziałeś, że ochrypł od krzyczenia? Połamał paznokcie od drapania w beton? Wiedziałeś o tym, Sonny? Nie sądzę. A wiesz czemu? (...) "
    Skąd pomysł by nieco dalej przedzielić tekst mówiony akapitami? On te słowa wymawia, to nie narracja. A jeśli chcesz zaznaczyć, że pauza między zdaniem A a zdaniem B jest dłuższa niż zazwyczaj, nie musisz używać akapitu, wystarczy wtrącenie narratora. Więc skąd pomysł na akapit? Trochę nie czuję sensu takiego zabiegu, jak dla mnie wprowadza lekki chaos i kole w oczy przy czytaniu.
    Choć to pewnie tylko moja ignorancja.
    Daję 5, w fabule dzieje się coraz lepiej.
    Do miłego.
  • Canulas 31.01.2018
    Przejrzę pod tym kątem w przyszłym tygodniu, jak będę przy tym siedział. Dzięki, Kim.
    Tekst już chwilę leży. Możliwe, że zakurzony.
  • Ozar 07.02.2018
    Czytam i naraz : W pewnym domu urodziła się sama główka.

    Żyła jednak wychowywana przez domowników niczym normalne dziecko. Którejś wigilii główka skończyła wsuwać zupkę i poturlała się pod choinkę. Tam ząbkami odwiązała prezent i patrzy.
    Po chwili słychać na cały dom.
    - Kurwa. Znowu czapka.
    Genialne, aż ryknąłem śmiechem. To taki czarny jak heban humor. Ciekawie rozwiązałeś sprawę z tym chłopakiem, coś z Hamurabiego oko za oko, ząb za ząb - dobre choć to samosąd do bólu konkretny. Pewnie policjant dostałby za to przynajmniej dożywocie i to przy dobrym adwokacie. Ciekawy jestem dalszych części. Jak widzę mam czytania na miesiąc jeszcze hahahahahaha. 5+ jak zwykle, nie może być inaczej.
  • Canulas 07.02.2018
    Nooo, tak to idzie. Jest to jednak "dziełko" pełne uproszczeń tu i ówdzie. Trza się liczyć.
  • Margerita 03.05.2018
    Allan wsadził nieboszczyka do rury no pięknie barany myśleli, że nie żyje a tymczasem bidak żył. Sprytne przywiązali psa do sznurka w i wpuścili do dziury. Biedny Sonny mogę sobie wyobrazić co musiał czuć.
  • Canulas 03.05.2018
    Biedny Kevin, Marg. Sonny opowiada. I miło, że dalej walczysz ;)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania