Nie spodziewałam się tej drugiej historii tak szybko, bo w ogóle to kojarzę, że pisałeś coś o powrocie w odpowiedzi do komentarza RubyCrystal, a tu jednak jest i to następnego dnia. No to tak, początek ciekawy, ale trudno na razie wyciągnąć jakieś wnioski.
W pierwszej scenie dwoje ludzi trafia do domu staruszki, która ma do opowiedzenia historię, wygląda na to, że nieprawdopodobną, skoro warunkiem umowy jest uwierzenie w tę historię. Tak samo nie wiadomo, w jakiej roli trafiła tam ta dwójka, skoro wcześniej byli tam już tam jacyś ich koledzy.
Druga scena jeszcze mniej mówi, jeśli chodzi o same wydarzenia, bo jest przebudzenie oraz przebłyski snu i wspomnień. Przeszłość, która nie daje mężczyźnie spokoju. Za to narracja przechodzi z trzecioosobowej w czasie przeszłym do pierwszoosobowej w czasie teraźniejszym.
No a korekta nie za długa:
,,Spóźniliście się (przecinek) moi kochani” - przecinek oddziela apostrofę ,,moi kochani”;
,,zamieniać się w Don Kichotów, D’Artanianów, czy innych takich” - bez przecinka przed ,,czy”, bo rozdziela elementy wyliczenia i występuje tylko raz. Przecinek by tam był, gdyby to był drugi albo kolejny raz lub jeśli ,,czy” wprowadzałoby zdanie podrzędne;
,,Słońce ponownie skryto się za chmurami” - ,,skryło” (literówka);
,,To głównie dzięki niemu, wyglądam, tak jak wyglądam” - tu powinien być tylko jeden przecinek i to przed ,,jak”, wyłącznie ze względu na to, że to zdanie złożone;
,,Ktoś szczególnie obdarzony wyobraźnią, mógłby rzec, że niemal ze sobą walczyły” - bez pierwszego przecinka, bo przed nim masz tylko podmiot i jego określenie;
,,Wśród ciągłego bicia, poniewierania i gwałcenia, nauczył mnie tylko tej rzeczy” - przecinek jest tu niepotrzebny, bo wcześniej masz wyliczenie, nie ma wcześniej zdania składowego ani wtrącenia;
,,opowiesz nam wszystko (przecinek) co widziałaś” - przecinek oddziela zdania składowe;
,,próbując poznać (przecinek) jakie motywy mogą nimi kierować” - jak wyżej;
,,Jeżeli tego nie zrobię (przecinek) rano kuchnia będzie minowym polem” - umiejscowiłam ten przecinek przed ,,rano” zgodnie z sensem zdania, ale zauważ, że w tym zdaniu przecinek ma wpływ na jego znaczenie, a Ty nie umieszczając tu żadnego, w literalnym rozumieniu pozostawiasz niejasny przekaz, nawet jeśli każdy czytelnik powinien domyślić się, o co chodzi. Różnica może nie jest wielka, ale z przecinkiem przed ,,rano” zdanie znaczy tyle, że jeśli teraz tego nie zrobi, to rano kuchnia będzie polem minowym, natomiast gdyby przesunąć przecinek o jeden wyraz do przodu (przed słowem ,,kuchnia”), to zmienia się tyle, że jeśli nie zrobi tego rano, to kuchnia będzie polem minowym, bez wyróżnienia, kiedy tak będzie;
,,Nie wiem (przecinek) czy w moim śnie był samolot” - tutaj już ,,czy” wprowadza zdania podrzędne;
,,kiedy spoglądam na stolik (przecinek) jestem bardzo zaskoczony, (smutny, wściekły) że jej nie ma” - samo słowo ,,kiedy” powinno już Ci sygnalizować, że zdanie będzie złożone podrzędnie, to słowo często właśnie w takiej roli występuje, i jeśli rzeczywiście tak jest, to na pewno powinien być też gdzieś przecinek. Druga sprawa, o tym też już mówiłam chyba dwa razy, jeśli mnie pamięć nie myli, że przecinki stawia się po nawiasie, a nie przed.
Jak widzisz, to zaledwie jedenaście przypadków, w tym np. literówka, więc jest naprawdę dobrze. Oby tak dalej, no i czekam na to, co pokaże ciąg dalszy. 5.
Szlag Cię trafia przez moją drobiazgowość, bo tak naprawdę takie błędy są normalne. Niby się o czymś wie, a i tak gdzieś się wkradnie i niekoniecznie ktoś musi to zauważyć, a nawet jak się zauważy, to się nie wspomina.
Nie. Analizował niektóre rzeczy kilka razy, więc to nie przeoczenie (poza literówką). Po prostu dokonywałem wyborów i jak widać nie zawsze słusznie. Najgorsze, że czytam uzasadnienia, to widzę do jak wiele wniosków powinienem dojść sam. Praca na telefonie nie jest tutaj wymówką.
Oby faktycznie Twoja cierpliwość była większa od mojej ciemnoty.
Ps. Plus (mam nadzieję, że plus) jest taki, że gramatyka, interpunkcja, ogólnie korekta, mnie w żaden sposób nie uwiera. Nie jest to dla mnie strata czasu, czy coś niewygodnego. Lubię to. Lubię się tego uczyć. Analizować dane zdanie, zastanawiać się, nawet jeśli finalnie wybieram źle.
Wiem również, że usługi korepetytorskie (jest takie słowo?), które tu uskuteczniasz nie są za darmo. Nie mogąc Ci za nie (czy aby, czy aby) zapłacić, pragnę chociaż zasygnalizować, że naprawdę biorę sobie wszystkie rady do serca. Że Twa praca (nawet, jeśli finalnie wygląda to inaczej) nie idzie na marne.
Staruszkę zobaczyłam - tak dobrze ubrałeś ją w słowa :)
Bardzo się cieszę, że jest kontynuacja, bo zupełnie się nie spodziewałam. Nie doczytałam we wcześniejszych komentarzach. Będę miała znowu na co czekać :) Myślę o kolejnej części. Zostawiłam 5 i do następnego :)
Wyłapałem kiksa "Był tak wielki, że prawie na pewno mógł zabić". Gdyby mowił to ktoś, wszystko byłoby do przyjęcia, bo ludzie gadają zazwyczaj bzdurnie i fajnie jest tę bzdurność uwieczniać (przynajmniej ja lubię), ale mówi to narrarator trzecioosobowy, a ten musi być poprawny. Konkretnie: albo prawie, albo na pewno, bo prawie wyklucza na pewno tak dalece, jak na pewno wyklucza prawie. Prawie na pewno to zaprzezenie samo w sobie.
Ale za to świetne sprawa, pocenie się majonezem, podcieranie zygzakiem. Czytam wartko, nic mi nie zgrzyta, coś się dzieje, mimo że nic się w zasadzie nie dzieje. Czego chcieć więcej?
Pozdrawiam niedzielnie)))))
"- Ogromna suma, cukiereczku. Umiesz targować się z damą." :D
"- Zawsze gotowi zamieniać się w Don Kichotów, D’Artanianów czy innych takich, prawda? Daj takiemu kubeł z pieprzoną wodą, a pomyśli, że jest królem oceanów. Rozumiesz mnie?" - to też mi się podoba, przez sarkazm
"Indianka zsiadła z motoru i poprawiła ciemne okulary." - połączenie Indianki (nawet jeśli jest młoda) i ciemnych okularów zwróciło moją uwagę, na plus ofkors. Mając przed oczami obraz Indianek, powiedzmy z dr Queen (xd), to ten okular (a jeszcze motor), pomimo że wiem, że inne czasy itepe, ale jednak przyjemnie kontrastuje mi w głowie. Bo np. gdyby to była "kobieta o urodzie Indianki", a Ty piszesz - Indianka. Skojarzyła mi się famila Montecchi i Capuleti w ekranizacji na motorach. Gut.
"Spod sterty kocy słychać było miauczenie." - ja nie wiem czemu tak jest, ale jak ktoś zarósł brudem i smrodem, to na bank ma koty. Nie psa, koty. :D
"Rozpad małżeństwa, utrata pracy, ręce trzęsące się tak bardzo, że dupę podcierałem zygzakiem." :D (choćbym rok myślała, to nie wpadłabym na to, że trzęsące ręce powodują podcieranie dupy zygzakiem, szacun)
"Myślę o tej jednej, czternastoletniej. Tej, mającej ujść z życiem. Widzę, jak wbija paznokcie w skórzane obicie fotela, próbując drugą ręką nałożyć tlenową maseczkę. Jak majtają się jej korale, a uwięziony przyciąganiem iPod nagle ożywa. Słyszę krzyk, kiedy przelatujący wózek rozwala głowę mężczyźnie siedzącemu tuż obok. Czuję zapach wyciekającego… Dosyć!"- hm, nie tylko klaustrofobiczne sytuacje idealnie opisujesz! Tu też jest elegancko, jak zatrzymany kadr z filmu.
Co o fabule - no był jakiś rozpizd i teraz facet się zbiera psych. do kupy, a staruszka łopowiada ciekawskim. Choć ta dwójka, myślę, nie z czystej ciekawości. Przedstawione w punkt - nie za dużo wytłumaczone, nie za mało. Gwiazdków nawciskałam aż 5 ;)
Heh, fajnie, że walczysz dalej. Co do narracji, to chwilowo postawiłem na dwutorową. Przeczytasz-ocenisz.
Z tymi kotami pod kocem, masz trochę racji. Faktycznie poleciałem standardem nieco.
Dzięki za odwiedziny.
Kuruj się.
No i Rura numer 2.
Pierwsza reakcja: taaaaaaaaak narracja 3-cio osobowa. Yes yes yes.
Chwilę później gwiazdki i ciche kurwa pod nosem. Ale, ale. Nie śmiem narzekać.
"Lampkę zapalam odruchowo, ale nie daje tej nocy wiele światła. Co innego księżyc. Ten jest dzisiaj wyjątkowo bezczelny." - jebany chuj księżyc. Ładne to.
Krótki rozdzialik, nie mam zbytnio co wyrzygać ci w twarz.
Podobało się. Jutro zabrnę dalej.
No widać ktoś kijowo zaprojektował to numerowanie części na stronie, nie ma rady.
Wiem, że mnie nie ma pod 9. To epilog, mega krótki. Nie potrafiłam wymyślić nic konkretnego więc przemknęłam bez komentarza. Prawdę powiedziawszy byłam pewna, że nie zauważysz. A jednak. Jak zwykle zaskakujesz spostrzegawczością, Can. Nic ci nie umknie.
Kim, ano nic. Zgłaszam takie rewelacje, bo raz ludek przeskoczył o 24 części i miał pretensje, że chujowo się komponuje końcówka.
Swoją drogą, szczerze, nie mogę się Ciebie doczekać pod "Pięćset mi", bo RwZ, to przetarcie przed tamtym.
A zaprojektowanie, faktycznie. Najczęściej nie ma trzecich części. Nie wiem czemu.
Ciekawostka: pierwotnie chciałam od tego zacząć czytać, ale zobaczyłam notke od autora. Jak napisałeś, że... jak to było? Coś w stylu "nie znając wydarzeń zawartych w Rurze traci się co najwyżej kilka smaczków więc w sumie mozna czytać", po czym na samym końcy notki dodałeś "nie no żartuję guys, spierdalajcie czytac Rurę" wiedziałam z góry, że się dogadamy.
I grzecznie poszłam czytać Rurę :)
To chyba dalszy ciąg ? Bo skończyłem na numerze IX? jeśli tak, to dalej nie kumam o co biega w tym odcinku! Poczytam dalej może mi się rozjaśni, ale dajesz kosmiczne skróty !
Komentarze (32)
W pierwszej scenie dwoje ludzi trafia do domu staruszki, która ma do opowiedzenia historię, wygląda na to, że nieprawdopodobną, skoro warunkiem umowy jest uwierzenie w tę historię. Tak samo nie wiadomo, w jakiej roli trafiła tam ta dwójka, skoro wcześniej byli tam już tam jacyś ich koledzy.
Druga scena jeszcze mniej mówi, jeśli chodzi o same wydarzenia, bo jest przebudzenie oraz przebłyski snu i wspomnień. Przeszłość, która nie daje mężczyźnie spokoju. Za to narracja przechodzi z trzecioosobowej w czasie przeszłym do pierwszoosobowej w czasie teraźniejszym.
No a korekta nie za długa:
,,Spóźniliście się (przecinek) moi kochani” - przecinek oddziela apostrofę ,,moi kochani”;
,,zamieniać się w Don Kichotów, D’Artanianów, czy innych takich” - bez przecinka przed ,,czy”, bo rozdziela elementy wyliczenia i występuje tylko raz. Przecinek by tam był, gdyby to był drugi albo kolejny raz lub jeśli ,,czy” wprowadzałoby zdanie podrzędne;
,,Słońce ponownie skryto się za chmurami” - ,,skryło” (literówka);
,,To głównie dzięki niemu, wyglądam, tak jak wyglądam” - tu powinien być tylko jeden przecinek i to przed ,,jak”, wyłącznie ze względu na to, że to zdanie złożone;
,,Ktoś szczególnie obdarzony wyobraźnią, mógłby rzec, że niemal ze sobą walczyły” - bez pierwszego przecinka, bo przed nim masz tylko podmiot i jego określenie;
,,Wśród ciągłego bicia, poniewierania i gwałcenia, nauczył mnie tylko tej rzeczy” - przecinek jest tu niepotrzebny, bo wcześniej masz wyliczenie, nie ma wcześniej zdania składowego ani wtrącenia;
,,opowiesz nam wszystko (przecinek) co widziałaś” - przecinek oddziela zdania składowe;
,,próbując poznać (przecinek) jakie motywy mogą nimi kierować” - jak wyżej;
,,Jeżeli tego nie zrobię (przecinek) rano kuchnia będzie minowym polem” - umiejscowiłam ten przecinek przed ,,rano” zgodnie z sensem zdania, ale zauważ, że w tym zdaniu przecinek ma wpływ na jego znaczenie, a Ty nie umieszczając tu żadnego, w literalnym rozumieniu pozostawiasz niejasny przekaz, nawet jeśli każdy czytelnik powinien domyślić się, o co chodzi. Różnica może nie jest wielka, ale z przecinkiem przed ,,rano” zdanie znaczy tyle, że jeśli teraz tego nie zrobi, to rano kuchnia będzie polem minowym, natomiast gdyby przesunąć przecinek o jeden wyraz do przodu (przed słowem ,,kuchnia”), to zmienia się tyle, że jeśli nie zrobi tego rano, to kuchnia będzie polem minowym, bez wyróżnienia, kiedy tak będzie;
,,Nie wiem (przecinek) czy w moim śnie był samolot” - tutaj już ,,czy” wprowadza zdania podrzędne;
,,kiedy spoglądam na stolik (przecinek) jestem bardzo zaskoczony, (smutny, wściekły) że jej nie ma” - samo słowo ,,kiedy” powinno już Ci sygnalizować, że zdanie będzie złożone podrzędnie, to słowo często właśnie w takiej roli występuje, i jeśli rzeczywiście tak jest, to na pewno powinien być też gdzieś przecinek. Druga sprawa, o tym też już mówiłam chyba dwa razy, jeśli mnie pamięć nie myli, że przecinki stawia się po nawiasie, a nie przed.
Jak widzisz, to zaledwie jedenaście przypadków, w tym np. literówka, więc jest naprawdę dobrze. Oby tak dalej, no i czekam na to, co pokaże ciąg dalszy. 5.
Oby faktycznie Twoja cierpliwość była większa od mojej ciemnoty.
Ps. Plus (mam nadzieję, że plus) jest taki, że gramatyka, interpunkcja, ogólnie korekta, mnie w żaden sposób nie uwiera. Nie jest to dla mnie strata czasu, czy coś niewygodnego. Lubię to. Lubię się tego uczyć. Analizować dane zdanie, zastanawiać się, nawet jeśli finalnie wybieram źle.
Wiem również, że usługi korepetytorskie (jest takie słowo?), które tu uskuteczniasz nie są za darmo. Nie mogąc Ci za nie (czy aby, czy aby) zapłacić, pragnę chociaż zasygnalizować, że naprawdę biorę sobie wszystkie rady do serca. Że Twa praca (nawet, jeśli finalnie wygląda to inaczej) nie idzie na marne.
Bardzo się cieszę, że jest kontynuacja, bo zupełnie się nie spodziewałam. Nie doczytałam we wcześniejszych komentarzach. Będę miała znowu na co czekać :) Myślę o kolejnej części. Zostawiłam 5 i do następnego :)
Pozdrawiam.
Ale za to świetne sprawa, pocenie się majonezem, podcieranie zygzakiem. Czytam wartko, nic mi nie zgrzyta, coś się dzieje, mimo że nic się w zasadzie nie dzieje. Czego chcieć więcej?
Pozdrawiam niedzielnie)))))
Na razie 5.
"- Zawsze gotowi zamieniać się w Don Kichotów, D’Artanianów czy innych takich, prawda? Daj takiemu kubeł z pieprzoną wodą, a pomyśli, że jest królem oceanów. Rozumiesz mnie?" - to też mi się podoba, przez sarkazm
"Indianka zsiadła z motoru i poprawiła ciemne okulary." - połączenie Indianki (nawet jeśli jest młoda) i ciemnych okularów zwróciło moją uwagę, na plus ofkors. Mając przed oczami obraz Indianek, powiedzmy z dr Queen (xd), to ten okular (a jeszcze motor), pomimo że wiem, że inne czasy itepe, ale jednak przyjemnie kontrastuje mi w głowie. Bo np. gdyby to była "kobieta o urodzie Indianki", a Ty piszesz - Indianka. Skojarzyła mi się famila Montecchi i Capuleti w ekranizacji na motorach. Gut.
"Spod sterty kocy słychać było miauczenie." - ja nie wiem czemu tak jest, ale jak ktoś zarósł brudem i smrodem, to na bank ma koty. Nie psa, koty. :D
"Rozpad małżeństwa, utrata pracy, ręce trzęsące się tak bardzo, że dupę podcierałem zygzakiem." :D (choćbym rok myślała, to nie wpadłabym na to, że trzęsące ręce powodują podcieranie dupy zygzakiem, szacun)
"Myślę o tej jednej, czternastoletniej. Tej, mającej ujść z życiem. Widzę, jak wbija paznokcie w skórzane obicie fotela, próbując drugą ręką nałożyć tlenową maseczkę. Jak majtają się jej korale, a uwięziony przyciąganiem iPod nagle ożywa. Słyszę krzyk, kiedy przelatujący wózek rozwala głowę mężczyźnie siedzącemu tuż obok. Czuję zapach wyciekającego… Dosyć!"- hm, nie tylko klaustrofobiczne sytuacje idealnie opisujesz! Tu też jest elegancko, jak zatrzymany kadr z filmu.
Co o fabule - no był jakiś rozpizd i teraz facet się zbiera psych. do kupy, a staruszka łopowiada ciekawskim. Choć ta dwójka, myślę, nie z czystej ciekawości. Przedstawione w punkt - nie za dużo wytłumaczone, nie za mało. Gwiazdków nawciskałam aż 5 ;)
Z tymi kotami pod kocem, masz trochę racji. Faktycznie poleciałem standardem nieco.
Dzięki za odwiedziny.
Kuruj się.
Pierwsza reakcja: taaaaaaaaak narracja 3-cio osobowa. Yes yes yes.
Chwilę później gwiazdki i ciche kurwa pod nosem. Ale, ale. Nie śmiem narzekać.
"Lampkę zapalam odruchowo, ale nie daje tej nocy wiele światła. Co innego księżyc. Ten jest dzisiaj wyjątkowo bezczelny." - jebany chuj księżyc. Ładne to.
Krótki rozdzialik, nie mam zbytnio co wyrzygać ci w twarz.
Podobało się. Jutro zabrnę dalej.
Zdradzę Ci sekret. Pod IX nic nie ma.
Wiem, że mnie nie ma pod 9. To epilog, mega krótki. Nie potrafiłam wymyślić nic konkretnego więc przemknęłam bez komentarza. Prawdę powiedziawszy byłam pewna, że nie zauważysz. A jednak. Jak zwykle zaskakujesz spostrzegawczością, Can. Nic ci nie umknie.
Swoją drogą, szczerze, nie mogę się Ciebie doczekać pod "Pięćset mi", bo RwZ, to przetarcie przed tamtym.
A zaprojektowanie, faktycznie. Najczęściej nie ma trzecich części. Nie wiem czemu.
I grzecznie poszłam czytać Rurę :)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania