Rusałka

Julian szedł brzegiem Pilicy. Koszyk z zanętą i miejscem na ryby obijał się o jego biodra. Niskie krzaczki i tatarak zajmował cały obszar graniczący bezpośrednio z rzeką. Chodził na ryby regularnie. Miał swój własny powód: najpiękniejsza kobieta, jaką kiedykolwiek widział. Katarzyna. Zawsze blada, smutno uśmiechnięta, o długich blond włosach, wysoka, wyprostowana z nieodłączną wędką w dłoni. Jeździł w pewne miejsce w zakolu Pilicy koło Sulejowa ze ze względu na to, że ona ulubiła sobie właśnie to miejsce na comiesięczne łowy. Intrygowała go, miał szczery zamiar dać jej miłość, ukojenie i pocieszenie...

***

Katarzyna spoglądała ze smutkiem na Juliana, który skonał w jej ramionach...

Zginęła za młodu mając dwadzieścia lat. Kochała trzech chłopaków. Grała na uczuciach. Tak naprawdę jej się to podobało. Uwielbiała ten stan, gdy mężczyzna musiał ją zdobywać. A więc pozwalała na to wciąż i wciąż. W końcu jakiś zazdrośnik wywiózł ją tutaj. Bezkarnie utopił. Kasia pamiętała tamten dzień. Pamiętała bramy Nieba. Pamiętała rozmowę ze św. Piotrem:

- Czasem trzeba coś zmienić, czasem warto dać drugą szansę - mówił.

- Dlaczego więc mnie nie wpuścisz? - spytała buntowniczo.

- Nie słuchałaś serca. Wiedz, że w sercu najważniejszy jest człowiek. Szanuj swe uczucia. Miłość jest kluczem zbawienia.

- Przecież kochałam bliźnich!

- Twoja miłość była okrutna, przypominała kosz pełen skorpionów. Zmień się. Już najwyższy czas. Przez 20 lat będziesz spoglądała na śmierć swoich kochanków. To miłość przybliża ludzi. Musisz to zrozumieć. Wracaj nad Pilicę, rusałko bez serca!

W ten właśnie sposób każdy, kogo pokochała ginął. Jej męka była straszna. Pozbawiła życia paru biednych chłopaków. Nie chciała. Błagała o koniec. Dzisiaj przelała się czara goryczy. Jego kochała całym sercem!

I tak w ten lipcowy dzień wpadła na pomysł, by wreszcie z tym skończyć. Ileż można cierpieć z powodu niespełnionej miłości?

Uniosła ciało ukochanego Juliana i, całując jego policzki, weszła do rzecznej toni. Nurt poniósł ją i ciało mężczyzny z brzegiem rzeki. Katarzyna tonęła. Powtórka z rozrywki. Tym razem jednak dobrowolna. Śmierć była jej wyborem. A myślała, że drugi raz nie zginie...

Ale miała dla kogo zginąć. Otworzyły się bramy Niebios. Czuła się świetnie. Kochała i była kochana już przez wieczność, bo nie ma miłości bez poświęcenia czegoś wartościowego.

Średnia ocena: 4.3  Głosów: 4

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (4)

  • eMajTi 13.05.2015
    Kolejna z gimnazjalnych wypocin :) Miłej lektury :)
  • Ktokolwiek 13.05.2015
    Piękne :) chociaż nie wiem, czy katarzyna to nie jest zbyt pospolite imię dla kogoś tak niezwykłego :), no ale twój wybór. Opowiadanie świetne, uwielbiam takie zakończenia :) Błędów nie było. 5
  • wolfie 13.05.2015
    Po przeczytaniu Twojego opowiadania ogarnęła mnie jakaś dziwna nostalgia... Smutne to było. Dostajesz ode mnie 4 ;)
  • eMajTi 13.05.2015
    Dziękuję za pozytywne komentarze :)
    Co do imienia Katarzyna - wtedy chyba raczej nie przykładałem większej wagi do imion. Dziś to się już zmieniło ;)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania