* * * Rybozwierz * * * (short story)

Eksperyment będący kontynuacją doświadczenia przeprowadzonego w Szwajcarii w pierwszej dekadzie dwudziestego pierwszego wieku przez CERN, przeprowadzano teraz w Azji, a konkretnie na Tajwanie.

Jak wtedy w Europie, tak i teraz postanowiono stworzyć czarną dziurę, tyle że tym razem miała zostać ona ujarzmiona i zamknięta w okowach potężnych pól magnetycznych.

Tunel niezbędny do przeprowadzenia eksperymentu był znacznie dłuższy aniżeli tamten, zbudowany przez uczonych CERN-u. Ten obecny osiągnął długość prawie czterystu kilometrów. Zaczynał się w morzu, przecinał całą wyspę wzdłuż i kończył również w morzu.

W ostatnim dniu przygotowań do pierwszego doświadczenia tego formatu, udział w eksperymencie brało kilka tysięcy osób, na różne sposoby sprawdzających i kontrolujących tunel oraz tor skonstruowany na bazie bezprzewodników, przebiegający w rdzeniu jego światła.

O godzinie 17.55 wszystko było gotowe.

Kilkudziesięciu uczonych z dwunastu państw wiodących prym w fizyce kwantowej, zebrało się w obszernej sali sterowania eksperymentem. Profesor Miku Xien trzymała dłoń na pulpicie kontrolnym, opierając palec wskazujący na dużym jaskrawoczerwonym guziku. Naciśnięcie go wprawiało w ruch cząstki, które po osiągnięciu prędkości podświetlnej miały zderzyć się z podobnymi elementami submolekularnymi pędzącymi z przeciwnego kierunku.

Kataklizm w połowie długości tunelu miał doprowadzić do powstania czarnej dziury o rozmiarach nieco mniejszych niż główka szpilki. Oczekiwano, że eksplozja zderzenia automatycznie uwolni w obrębie kilkudziesięciu metrów wokół powstałej w jej wyniku czarnej dziury, przygotowane przez uczonych monstrualne pole magnetyczne. Miało ono trzymać w szachu czarną dziurę i fiksować ją w części tunelu poszerzonej do kuli o średnicy stu dwudziestu metrów.

* * * * *

Zostalo jeszcze nieco ponad trzy minuty do punktu zero.

Vincent Mao-Chien sprawdzał sworznie, nity i inne zabezpieczenia gwarantujące hermetyczność kulistej przestrzeni, mającej odebrać w jej centrum kontrolowane zderzenie sił o niewyobrażalnej energii i zatrzymać w swoim wnętrzu zrodzoną z tej miniapokalipsy czarną dziurę.

Vincent skontrolował właśnie ostatni moduł jednego z setek magnesów.

Rzucił okiem na zegarek: jeszcze 2 minuty. Pięć stóp dalej majaczyły w podczerwieni jego specjalnych okularów niewielkie, acz ciężkie hermetyczne drzwiczki, otwierające się do wewnątrz. Sięgnął do małej obręczy powodującej kilkusekundowe wessanie okrągłej stalowej płyty do środka, umożliwiające wypuszczenie technika na zewnątrz, zanim płyta automatycznie znowu zostanie hermetycznie zassana .

Nim jednak Vincent zdążył zakręcić tym swoistym kluczem-kierownicą, ostatni moduł obsunął się nieco, parę centymetrów zaledwie, ale szybkość z jaką ciężar urządzenia uderzył technika w tył głowy, wystarczyła, by ten w ułamku chwili postradał świadomość.

Kilkadziesiąt sekund później zaczął dochodzić do siebie. Głośny syk uświadomił mu, że wnętrze sfery magnetycznej kuli zostało przed chwilą opróżnione z powietrza.

Poderwał się w panice.

W tejże chwili profesor Miku Xien nadusiła zdecydowanie czerwony guzik.

Technik podniósł się właśnie, ponownie sięgając do obręczy otwierającej, gdy kolejny raz poczuł potężne uderzenie, aczkolwiek tym razem nie potrafiłby sprecyzować, gdzie i jak został trafiony. Zarejestrował jedynie (mimo zaciśniętych w tym ułamku sekundy powiek) jaskrawy błysk i znowu stracił świadomość.

* * * * *

Eksperyment z czarną dziurą powiódł się zgodnie z oczekiwaniami. Cały świat pożerał w mediach wiadomości o wynikach doświadczenia.

Czarna dziura tkwiła w kleszczach magnetycznych mocy, przerastających ją siłą energii i utrzymujących w próżni, w cenralnym punkcie studwudziestometrowego minikosmosu. Kamery pokazywały czarną dziurę, która wcale nie była czarna, a sprawiała wrażenie miniaturowej, drżącej mgiełki, podobnej widzianym nocą na czystym nieboskłonie, odległym galaktykom.

* * * * *

 

Vincent Mao-Chien odzyskał zmysły..

Huczało mu w głowie. Coś ugryzło go w rękę. Spojrzał na przedramię- krwawiło. Leżał na miałkim piasku, nad brzegiem… morza. Jego obute stopy oblizywały co chwilę delikatne fale morskie.

Było bardzo wcześnie.

Zaczynało wschodzić słońce.

Obok niego, tuż powyżej prawego nadgarstka kołysała się głowa jakiegoś stwora. Nie była wielka. Jej kształt był płaski i mogła mieć średnicę najwyżej dziesięciu- dwunastu centymetrów. W paszczy widniały dwa półkola małych, spiczastych jak igły zębów.

Była to głowa… ryby.

Ryba podpierała się szczątkowymi płetwami, które wyrastały z krótkich odnóży.

Vincent nie musiał podnosić głowy, która przypadkowo leżała oparta na kupce piachu. Widział więc, jak ryba zbliża pysk do przedramienia, które już raz ugryzła.

Poczuł i pragnienie i głód. Niewątpliwie spowodowało to niezwykłe zdarzenie, którego dopiero co doświadczył.

Technik interesował się kiedyś intensywnie paleontologią. Dlatego wiedział teraz: wylądował jakimś niewytłumaczalnym sposobem w dewonie, czyli w przeszłości sprzed 350- 400 milionów lat.

Czy zdoła powrócić do swoich czasów?

Bo jeśli nie, musi natychmiast zacząć myśleć o tym, jak przeżyć w tym świecie.

Uświadomił sobie, że oddycha znacznie szybciej niż zwykle. Jak po wysiłku. No tak, w tamtych czasach zawartość tlenu w powietrzu była niższa niż w 21 wieku... .

Nim stworzenie ponownie capnęło jego przedramię, wierzgnął prawą nogą, uderzając je mocno od tyłu i z boku, tak że rybozwierz wylądował parę metrów za nim, po czym natychmiast zaczął pełznąć z powrotem do wody. Vincent poderwał się, zbliżył do półryby- półpłaza i nie zważając na rozwierającą się paszczę, walnął pięścią z całej siły w płaską czaszkę.

Stworzenie padło i znieruchomiało. Ściągnął z nogi solidny but włoskiej produkcji i kilka razy przyłożył w łeb dziwnemu zwierzęciu. Prymitywna głowa kreatury była teraz miazgą z krwi, kości i maleńkiego mózgu.

Przez moment pożałował zwierzaka...

Nie, nie może sobie na tym świecie pozwolić na litość. Nie, jeśli chce dalej żyć... i to zwłaszcza, jeśli ma to być egzystencja w dewonie!

Znalazł w pobliżu nieco suchego opału i... o dziwo udało mu się skrzesać metodami, które wielokrotnie widział na różnych filmach (jak np. „Walka o ogień” czy „Cast Away” z Tomem Hanksem) ogień.

W prymitywny sposób upiekł po odarciu ze skóry zabitą zdobycz.

Zjadł czwartą część rybozwierza i był syty.

Ale wciąż spragniony.

Ruszył w kierunku rzadkich zarośli, gdzie wcześniej zdobył chrust na ognisko.

Nad głową Vincenta przeleciał olbrzymi, półmetrowy owad.

Kilkanaście kroków przed nim paradował skorpion wielkości cielaka.

Minął go szerokim łukiem i ciężko dysząc pomaszerował w głąb lądu w poszukiwaniu słodkiej wody.

* * * * *

 

[Witam Was, Bratniedusze! Nazywam się Krzysiek Wysocki i jestem nowy na tym forum.. Nie odniosłem dotąd jakichś sensacyjnych sukcesów litereckich, niemniej w sprzedaży znajduje się aktualnie moja debiutancka powieść.

Powyższej próbie prozy towarzyszy mała grafika przedstawiająca dewońską scenkę, której nie zdołałem

niestety wkleić razem z moją shor story.. A teraz zabieram się za przegląd twórczości innych tutaj "pasjonatów pióra"].

Pozdrawiam majowo

Krtawy

Średnia ocena: 4.8  Głosów: 6

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (8)

  • Cyber.Wiedźma 01.05.2018
    Witamy na Opowi - w krainie mlekiem i miodem płynącej.
    Tutaj wszyscy się kochają i wspierają dobrym słowem (w tym momencie w twojej głowie powinien pojawić się śmiech rodem z głupich, amerykańskich komedii).

    Przechodząc do opka:
    Eksperymenty, technika, fizyka, podróże w czasie - no lubiem, lubiem.
    Brak dialogów - nie lubiem, płaczem. Chlip.

    A tak na poważnie, to mi się podobało. Wyczuwam asimovski zapaszek, więc jest fajnie.

    Pozdro.
  • Canulas 02.05.2018
    Wątpliwości.
    "Vincent Mao-Chien odzyskał zmysły.." - jedna kropka lub, jeśli wielokropek, trzy.

    Zapis cyfr, poza datami, lepiej słownie.

    No i ostatnie: posługuje się systemem metrycznym jednak w pewnym momencie opisujesz odległość przez pryzmat stóp. Warto to ujednolicić.


    Co do tekstu, treść wszystko rekompensuje. Napisane ładnie, obrazowo i z humorem.
    Czekam na c.d.
  • fanthomas 02.05.2018
    jesteś jednym z niewielu tutaj z wydaną powieścią na koncie. gratulacje
  • Agnieszka Gu 02.05.2018
    Witam,
    Interesujące sci-fi. W co poniektórych czarnych dziurach udało się zarejestrować pole magnetyczne. Ciekawe jakby się to miało do uwięzienia czarnej dziury w takim polu. Ale mniejsza z tym.
    Świetnie wykorzystałeś jedną z hipotez mówiących o możliwościach związanych z tymi tworami.
    Pozdrawiam :)
  • Krtawy 06.05.2018
    Dziękuję Wam za ciepłe przyjęcie mojego opowiadanka. Odnośnie do dwóch kropek, Canulas: zwykła literówka- ma być naturalnie jedna."Pięciu stóp użyłem, aby nie powtarzać się z metrami. Z yframi bez racji nie jesteś.
  • Krtawy 06.05.2018
    Z cyframi.
  • Elżunia 12.06.2018
    Z dużym zainteresowaniem przeczytałam , to opowiadanie fantasty ...Chociaż chciałabym na żywo posłuchać co Gawędziasz ma mi do opowiedzenia o prawdziwym życiu , a potrafię słuchać Pozdrawiam :)
  • Elżunia 12.06.2018
    GAWĘDZIARZ :):):)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania