Sama
Siedzi sama w ciszy,
nie znika.
To ją dobija. Rozpacz wśród łez płynie po policzkach,
ta cisza.
Na krześle w ciemnościach rozmyśla, aż w myślach do pełna przybywa, już nie da rady, to nie przemija.
Ból w każdej części ciała, z kimś być chciala, lecz coś ją trzymało, i szarpała łkała łapiąc powietrze wciąż sama, urazę chowała.
Na końcu odpuściła, obolała, wstać już nie chciała
Nienawidziła siebie, lecz się śmiała
Całkiem sama.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania