Użądlenie — Urząd — lenie
Krótka trawa z koniczynowymi kulkami, pompony zieleni. Nie daleko płotu krzaki malin i stara reneta z powyginanymi gałęziami. Trzysta sześćdziesiąt stopni, okręcam się bosymi stopami.
Ciepło pochłania wilgotna ziemia. Agrest i porzeczka na wzniesieniu, pod nimi ziemny kopiec mrówek. I grób cielęcia, cmentarz zwierząt obok ogródka. Ziemia pęka. Psy, koty, w dołkach zapadniętych, dosypuję ziemię, trzeba wyrównać ich istnienie. Nie jem już jabłek, nasączonych psim ciałem. Były smaczne i kwaśne, w zimowe wieczory wyjęte z szuflady. Chłód korytarza zachowywał aromat.
Szum strumienia, oczyszcza z tęsknoty, tam kaczki piorą skrzydła.
I ten dziecięcy podskok na trzmiela, ukłucie żądłem nie do zniesienia.
Komentarze (11)
P.S→Urząd–lenie→hmm...i tak bywa :)
Pozdrawiam:)↔5
Dzięki. :)
Błąd w tytule? Czy? Dawaj na Bitwę.
Pozdrawiam
Dzięki. :)
Np. urząd-lenie?
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania