Selekcja

Zaprowadzono nas do stolika z widokiem na morze. Mógł pomieścić cztery osoby, lecz leżały na nim tylko dwa nakrycia. W powietrzu czułem słoną wodę, ropę i zapach jedzenia.

- Łagodny, mówi pan. A jednak wybrał pracę w policji - zauważyłem.

Dobrowolski rozwinął granatową serwetkę i położył sobie na kolanach.

- Teoretycznie to nie powinno ze sobą kolidować. Zadaniem policjanta jest ograniczanie przemocy. Ale rzeczywistość jest oczywiście zupełnie inna.

Zdjął okulary, popatrzył przez nie, zdmuchnął jakiś paproszek, po czym włożył je z powrotem.

- W rzeczywistości praca w policji wymaga ciągłego nurzania się w przemocy. W przypadku osób wrażliwych, takich jak Jankowski, może to doprowadzić do rozczarowania.

- Mówił, że jest rozczarowany?

- Niezbyt się nad tym rozwodził, lecz nie wyglądał na szczęśliwego. Wciąż chodził przybity.

- Depresja?

- Jak się teraz zastanawiam, myślę, że to możliwe, choć nie widać było objawów klinicznych. - Przerwał. - Przynajmniej ja jako laik ich nie zauważyłem. Wie pan, miał apetyt, przychodził do pracy, był zawsze gotowy. Tyle tylko, że nigdy się nie śmiał i nie wyglądał na szczęśliwego. Jak gdyby osłonił się jakąś warstwą ochronną, takim emocjonalnym lakierem.

- Żeby nikt go nie skrzywdził?

Dobrowolski wzruszył ramionami.

- To nie moja specjalność. Tak jak wszystkich, mnie również zaskoczyło to, co zrobił.

Młody kelner przyniósł pieczywo i zapytał, co chcemy do picia.

- Wódka z tonikiem - odparł Dobrowolski. - A pan, doktorze?

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania