Sen

Mrok. Powietrze nasycone trucizną. Świszczący oddech pokonuje ciemne zaułki. Mężczyzna przyciska dłonie do piersi, próbuje go wyrównać. Oczy wodzą dookoła, uszy nasłuchują. Nic namacalnego, jednak… coś wciska swoje myśli do mózgu. Szepty, zaćma niepotrafiąca odróżnić światła od cienia. Odgłos zagryzanej wargi, serca walącego w piersi niepytającego o pozwolenie. Oddech ginie, nie dostarczając powietrza. Uczucie niemocy przybiera na sile… trzask. Odruch obronny, wytrzeszcz oczu, pot na plecach i drżenie ciała.

„To tylko sen… tylko sen”, oznajmiają receptory.

Czaszka dymi, szepty wchodzą do uszu i wibrują, stawiając włosy u nasady. Pisk… okrutny, nie do zniesienia. Coś wchodzi na źrenice. Zęby, tuż przed nosem, szczękają i sięgają coraz bliżej. Ręka rozmywa niemożliwe, zapada cisza, która strofuje bardziej, niż zgrzyt.

Oddech wychodzi gdzieś z żołądka, kolana trą o siebie, spływają pierwsze strużki krwi. Ktoś łapie mężczyznę za ramię. Wzdryga się, czuje suchość w ustach, chowa twarz w dłoniach. Rozum podpowiada ucieczkę – serce zbyt mocno wali, aby współpracować. Każda część ciała, odchylała się w inną stronę.

– Zabłądziłeś – głos jest dźwięczny, jakby dochodził z blaszanej beczki.

Zagubiony wodzi wzrokiem, nic z tego nie rozumiejąc. Obwinia mózg i ostatnią kreskę, która szumiała w głowie. Wymusza słowa, wychodzą cicho:

– Nie.

Wzdryga ramieniem, ręka spadła i znika. Widział to kątem oka, to było realne, przecież to czuł.

Oddech przyspiesza, mroczki przed oczyma nie rozjaśniają ciemni… coś charczy i muska drżące ciało. Mężczyzna odskakuje, wypatruje… nic… ciemność. Z gardła wylatuje krzyk:

– Zostaw!

Obłęd w oczach, drżenie warg i nieustający strach.

– Szukasz wrażeń, czy ci życie niemiłe? – ten sam cierpki głos.

Gonitwa myśli i szybka samoocena rzeczywistości. Brak przemyśleń, pustka.

Lodowate powietrze – środek lata. Spięte mięśnie i wytężone zmysły.

Mężczyzna zerka przez ramię, wstrzymuje oddech. Pociera dłonie, palą. Odwraca wzrok, ktoś stoi obok. Ciemny dym. Dwa kroki w tył, opór; koniec trasy. Mocne szarpnięcie za ramię palący ból i smród spalenizny. Czucie w ręce ustaje, wrzask uchodzi szeroko rozwartymi ustami.

Ulga nie nadchodzi. Płuca stają, nad twarzą zawisa obłok krwi. Mężczyzna zaciska powieki, stan trwa. Przenika przez skórę… płonie zimnym ogniem, zamraża.

– Chcesz?

Cienka smużka pary unosi powieki, bielma ociekają krwią. Dym tworzy spirale wokół nóg – zanikają.

– Nie palę.

– Wiem.

Biały proszek osiada na piersi i wzlatuje do nosa. Gorąc, płuca obkurczają ścianki, mężczyzna kaszle, nie nadąża pochłaniać pyłu.

Zaczyna drżeć, gęsia skórka pokrywa czoło. Palce grabieją, ręce opadają. Ciągłe odgłosy kroków, nierównych, przerywanych. Głośny oddech tuż przy uchu, paraliż kompletny. Mózg śpi, serce wylewa. Czerwone oczy przeszywają mężczyznę na wskroś. Wypluwa proszek i wciąga do płuc kwaśny wyziew.

Pierś niemal nie eksploduje z przerażona. Wokół nie ma nic, poza nierealną substancją; kotwiczy na oskrzelach.

Popchnięcie, zawirowanie, niestabilność nóg. Pochyłość ciała i klęk. Mężczyzna parska, czując używkę dosłownie wszędzie. Halucynacje, czy jawa? Nie czuje dolnej części ciała… płacze. Łzy wysychają, parują od purpury twarzy.

– Dlaczego się trujesz? Jesteś za słaby, aby powiedzieć, wystarczy?

Rozbrzmiał śmiech. Cząsteczki wchodziły pod skórę, unosiły nasady włosków, świdrowały uszy. W głowie szmery i świsty. Świąd, opalanie żywym ogniem. Wyraz twarzy dwojaki – uradowany i zatrwożony. Półkule zagubione, odurzone, przeciążone.

– Dość!

Rażące światło rozgania mrok.

Mężczyzna otwiera oczy, rozchyla usta i chwyta za serce.

„To tylko sen… tylko sen”.

Średnia ocena: 4.8  Głosów: 6

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (16)

  • Piotr Tomasz Tabisz 2 tygodnie temu
    Bardzo ciekawie napisane.
  • Joan Tiger 2 tygodnie temu
    Dzięki. 🙂
  • ZielonoMi 2 tygodnie temu
    Wiem, co zamierzałaś i potencjał jest, i to duży, ale... Za dużo informacji naraz i można się w tekście zagubić. Trzeba się mocno skupić, czytając, żeby się nie zaplątać w tym wszystkim. Spróbuj to trochę skrócić, opisać rzeczy najbardziej szarpiące emocje (bo o to chodziło, prawda?).😉 Daję cztery, kochanie.
  • Joan Tiger 2 tygodnie temu
    Zielonka, dzięki. Skrócić, mówisz... Oświeć...🤣
  • ZielonoMi 2 tygodnie temu
    Joan Tiger Tygrysico moja, nakładłaś tam masę czasowników i jest przez to mały chaos. Spróbuj wyrzucić niepotrzebne. Wiem, wydaje się, że wszystko jest potrzebne, ale po przeczytaniu po raz kolejny i kolejny wyłapiesz, czego jest za dużo. Też tak mam, w czym pomogły też Twoje komentarze. Jutro przeczytam jeszcze raz na spokojnie to może coś mi zaświta,wieczorem baniak już zmęczony po całym dniu i koncentracja nie ta.
  • ZielonoMi 2 tygodnie temu
    Joan Tiger Trochę za dużo się dzieje z bohaterem. Wiem, chciałoby się wszystko, ale natłok powoduje, że tekst nie zapada w pamięć. Warto z czegoś zrezygnować, nawet, jak szkoda. 😘
  • Joan Tiger 2 tygodnie temu
    ZielonoMi Okej. :)
  • Sufjen 2 tygodnie temu
    Solidnie napisane opowiadanie. Można co prawda skrócić kilka rzeczy, ale nie ma to wpływu na ogólny rozrachunek, który jest mocno na plus.
  • Joan Tiger 2 tygodnie temu
    Dzięki za sugestię. 🙂
  • Dekaos Dondi 2 tygodnie temu
    Joan Tiger↔Tekst niczym wyjęty z wirówki. Nieustannie pulsujący: zagubieniem, natłokiem myśli, różnymi bodźcami, a nawet przytłoczeniem - swego rodzaju - klaustrofobią. Czyli reasumując→pytaniem, co tu jest grane. Jakim "instrumentem jestem w tej orkiestrze" A skoro bohater nie może dokładnie zajarzyć, o co biega, to tym bardziej czytelnik nie powinien, tak zupełnie. Takie moje pierwsze wrażenie:)↔Pozdrawiam😘:)
  • Joan Tiger 2 tygodnie temu
    Dzięki za komentarz. Trafiłeś w punkt. Jak w większości snów, nie ma typowego początku i końca - wystają odnogi, które wywołują chaos i dotarcie z punktu "A", do punktu "B" jest niemożliwe. Misz masz kompletny, nieodgadniony i jakże rzeczywisty. Pozdrawiam. :)
  • droga_we_mgle 2 tygodnie temu
    Tekst oddziałujący na zmysły. Razem z narratorem zastanawiamy się, co jest snem (a raczej "hajem"), a rzeczywistością, skazani na jego skażoną narkotykami perspektywę. Bohater próbuje zakłamywać rzeczywistość, wmówić sobie, że to tylko sen, a na sny przecież nie mamy wpływu, prawda? W odróżnieniu od tego, co wprowadzamy do naszego organizmu.

    "Powietrze oddychające trucizną" - niezbyt fortunne sformułowanie - powietrze nie oddycha, oddycha się powietrzem. Może coś w rodzaju "Trucizna wdychana z powietrzem"?
    "połyka nadmiar śliny" - zwykle , gdy człowiek czuje się zagrożony, zasycha mu w ustach, ale być może winne są tu narkotyki, więc to bardziej na przyszłość
    "Jesteś na tyle słaby, aby powiedzieć wystarczy?" - chodzi o "Jesteś za słaby, aby powiedzieć "wystarczy"?

    Mimo tych błędów daję 5, bo to dobry tekst i wciągnął mnie od początku do końca.

    Pozdrawiam :)
  • Joan Tiger 2 tygodnie temu
    Dzięki za komentarz. Sny to plątanina wszystkiego i odczytanie większości, graniczy z cudem - pomińmy używki. Z tym powietrzem, to był taki zamysł - smog itp. Nie realne, raczej domyślne.
    "Jesteś na tyle słaby, aby powiedzieć wystarczy?" - chodzi o "Jesteś za słaby, aby powiedzieć "wystarczy"? - dokładnie tak. Zmienię to. Pozdrawiam. :)
  • droga_we_mgle 2 tygodnie temu
    👍
  • il cuore 2 tygodnie temu
    /Oddech ginie, nie dostarczając powietrza./ – niedostarczając
    Zapewne, właśnie, dzięki snom powstało wiele teorii oraz wynalazków nie zawsze najlepszych, ale taka bywa droga
    cul8r
  • Joan Tiger ponad tydzień temu
    Masz rację. Wielkie umysły nawet wariowały od natłoku chaotycznych " wizji", których nie potrafiły rozpracować. Jak by tak szerzej do tego podejść, to większość wynalazków mamy od frustratów, desperatów i zapaleńców. Dzięki za komentarz. :) Pozdrawiam.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania