Seungnyang - Na końcu zostają dwie drogi
Pamiętam, jak kiedyś powiedziałam, że nie widzę sensu w życiu dla samej siebie.
Służyłam mojemu narodowi, najlepiej jak potrafiłam, a dziś, kiedy wszystkie moje plany zostały zrealizowane, czuję, jak gdybym została z pustymi rękami, a chłód jest bardziej dokuczliwy niż w zamarzniętym pałacu.
Ayu zasiadł na cesarskim tronie i wiem, że będzie doskonałym władcą. Ma w sobie dobroć swojego ojca, nie jest jednak naiwny, nauczyłam go wszystkiego, co sama wiem, a jest tego niemało. Postarałam się, by ludzie, którzy go otaczają byli mu wierni. Z łatwością sama powierzyłabym im swoje życie.
Na ścianie mojej sypialni spoczywa łuk i dzielone strzały, dziś jako wspomnienie, kiedyś zaś fragment mojej wolności.
Młode służące, karmione opowieściami o mnie, kiedy znajdą się w moim pobliżu, drżą i zaczynają się jąkać. Nie mogą uwierzyć, że kiedyś byłam jedną z nich.
Od kilku nocy nawiedza mnie przedziwny sen, znika jednak zanim tak naprawdę zdoła się zacząć, a mnie pozostaje tęsknota.
Dziś wieczorem czarka mojej herbaty została zaprawiona pewnym zielem, gorzka to przyprawa, ale jeżeli Budda pozwoli, dośnię ten sen do końca i zostanę w nim na zawsze. Wystarczy jedynie zamknąć oczy.
Nie jestem już Panią Ki ani Cesarzową, a Seungnyang. Ubrana w męski strój mam u boku miecz, a łuk spoczywa już nie na ścianie, tylko przewieszony przez plecy. W lesie jest cicho, a ja stoję na rozstaju trzech ścieżek. W połowie każdej z nich czeka na mnie mężczyzna. Trzy pary ciemnych oczu wpatrują się w mnie, unieruchamiając w miejscu.
W tym momencie najczęściej sen się kończył, dziś jednak jest inaczej. W głowie pojawiają się fragmenty wspomnień, urywane, niemające z pozoru znaczenia zdania.
„Byłaś moją uczennicą, jednak bardzo rzadko się zdarza, żeby uczeń przerósł mistrza”
Spoglądam w stronę tego, który kiedyś wypowiedział te słowa. Jego oczy są spokojne i to, co mogę w nich odczytać, to sympatia i szacunek. Mój drogi przyjacielu, bo tylko tym dla siebie byliśmy, nie było nam dane się pożegnać, a tego najbardziej żałuję, nie zdążyłam ci powiedzieć, jak bardzo ceniłam twój bystry umysł i przyjaźń, jaką mi ofiarowałeś. Mam nadzieję, że Budda dopuścił cię do swojej bogatej biblioteki i możesz nareszcie oddawać się nauce, tak jak o tym marzyłeś.
Żegnaj Tal Talu.
Kącik ust mężczyzny uniósł się lekko, w charakterystycznym dla niego półuśmiechu. Zniknął.
Pozostały dwie ścieżki. Serce zaczyna mi bić jak oszalałe, a na policzkach kwitną zdradzieckie rumieńce.
„Nikt jeszcze tak mocno mnie nie zranił, bo na nikim dotąd tak mocno mi nie zależało”
Spojrzenie potrafi wyrazić więcej niż słowa, a w tych oczach kryje się tyle bólu. To ja byłam jego sprawcą. Pragnę podbiec, objąć go i jakoś ukoić ten smutek, zetrzeć, wymazać by nie wrócił nigdy więcej.
Nadal jednak stoję w miejscu, odwracając lekko głowę w stronę ostatniej z dróg.
„Zaczekam, aż sama wyciągniesz do mnie ręce”.
Tyle nadziei i wiary w to, że przyjdę, ja jednak nadal stoję niezdolna choćby drgnąć. Kocham obu.
Czuję, jak moja dusza rwie się na strzępy, szarpie, to w jedną, to w drugą stronę, aż wreszcie pęka na dwoje. Nadal jestem sobą, a jednak niekompletną.
Po chwili obie Seungnyang wkraczają na ścieżki, by znaleźć swoje dopełnienie.
Przepraszam, ale nie mogłam jej tak zostawić, samotnej i niekochanej, dlatego wymyśliłam własne zakończenie : )
Komentarze (23)
Ona była kochana i myślę ze nigdy nie była samotna ... 5:)
Ja ubóstwiałam ich obu i dlatego postanowiłam ją rozpołowić.
Dziękuję za komentarz : )
Ale mówi się trudno i kocha się dalej : )
Też podziwiałam Tal Tala.
Dziękuję za komentarz : )
władCOM. Myślę że to czysty przypadek. Czekam na dalszą część !!!
„Nikt jeszcze tak mocno mnie nie zranił, bo na nikim dotąd tak mocno mi nie zależało” <3
To już ostatnia część, przed nią były trzy inne dotyczące bohaterów. Dziękuję za komentarz : )
5
Co z trzecim z mężczyzn, stojącego na trzeciej ścieżce? Pojawił się w opowiadaniu i... ?
Sugeruję drobne poprawki w tekście:
*dzielone strzały - co to za ustrojstwo? Czy chodzi o strzałę z potrójnym grotem (były takie używane do polowań), czy też zwykła pomyłka przy zapisie?
*znika, jednak - znika jednak
*Dziś wieczór - Dziś wieczorem (albo: "Wieczorem")
*w mnie - we mnie
*żałuje - żałuję
* w serialu, na cześć którego powstało powyższe opowiadanko występują tak właśnie nazywane strzały.
Pozostałe błędy obiecuję poprawić wkrótce : )
Postać na avku jakby znajoma z innego portalu, o ile się nie mylę, mam przyjemność z panem Hardym : )
Zaciekawiły mnie te "dzielone strzały". Trochę poszukałem u wujka Google i...nie istniały w rzeczywistości. Nic z historii. Jest to narzędzie w grach komputerowych - z jednej można zrobić kilka strzał.
Co do ostatniego... O tempora, o mores! Odpowiem sposobem praktykowanym przez polityków - nie potwierdzam, nie zaprzeczam ;)
Co zaś się tyczy ostatniego, tam gdzie Pana wcześniej czytywałam, otrzymywał Pan
komentarze od niejakiego Rexa. Pozdrawiam : )
PS. Zostawmy w spokoju rexa wraz z jego... dziwnymi komentarzami. Tu jest inny portal. Również pozdrawiam :)
jako pociechę na gorsze dni : D Ten, jak i poprzednie trzy opowiadania są moimi osobistymi fiksacjami
na temat pewnego serialu, tak więc Mogłeś czuć się lekko nie w temacie : )
Jeszcze raz dziękuję i dobranoc : )
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania