Siostra* (POLECANE)

Gabrysia leży na piasku twarzą do słońca. Oczy ma zamknięte i pod powiekami tworzą się migotliwe kształty, które nie układają się w nic konkretnego. Obok szumi morze i dziewczynka czuje się trochę tak, jakby znikała. To dobre uczucie.

Obok, na kocu, odpoczywają mama i Hanna. Tata kąpie się w morzu. Mama czytała, ale chyba odłożyła książkę, bo dziewczynka słyszy, jak pyta:

- Może się czegoś napijesz?

Gabrysia wie, że nie musi odpowiadać, bo pytanie zostało skierowane do jej siostry, chociaż to ona jest młodsza, ma tylko dziesięć lat, a siostra jest już studentką.

- Dzięki – odmawia siostra.

Dziewczynka odwraca głowę w jej kierunku i otwiera oczy. Migotanie znika, pojawia się Hanna leżąca na kocu, przykryta bluzą, mimo upału. To dlatego, że jest taka chuda, zawsze jej zimno. Gabrysia patrzy na twarz mamy i widzi lekkie skrzywienie, które trwa tylko ułamek sekundy, bo mama zaraz się uśmiecha, potrząsa delikatnie butelką i ponawia propozycję:

- Woda, świeża cytrynka i mięta. Może jednak?

- Powiedziałam „dzięki” – ucina siostra i wkłada słuchawki do uszu.

Gabrysi robi się żal mamy i trochę się za nią wstydzi, bo mama się stara i stara, i to takie głupie, że nic się jej nie udaje.

- Ja się chętnie napiję – szczebiocze. – Ja mam sok, prawda, mamuś? Mam ten śmieszny sok, który kupiliśmy, bo nigdy takiego nie widziałam. To może go spróbuję, jaki to był smak? Chyba jakiś owoc z Afryki albo może Ameryki Południowej.

Mama zerka na Hannę, i odpowiada pospiesznie:

- Marakuja z mango. – Nie uśmiecha się i nie dodaje nic więcej, ale grzebie w torbie w poszukiwaniu soku i podaje go młodszej córce.

- Kiedyś piłam marakuję, ale była chyba z innym dodatkiem, nie pamiętam. Pamiętasz, mamuś? Myślę, że to mogło być jabłko, jabłko zawsze dodają…

- Zamknij się! Nawet przez te słuchawki cię słychać!

Głos siostry przebija się ponad szum morza i szczebiotanie w środku Gabrysi. Dziewczynka czuje się, jakby siostra ją popchnęła i sama ma ochotę rzucić się na nią z pięściami.

Mama jak zwykle staje w obronie Hanny.

- Chciałyśmy trochę odpocząć, Gabi. Potem porozmawiamy, dobrze? Chcesz swoją gazetkę?

Kręci głową, nie ma ochoty na czytanie. Bierze dwa łyki soku i odkłada go. Gdyby ktoś ją teraz zapytał, jak smakował, nie wiedziałaby, co odpowiedzieć. A taka była ciekawa wcześniej.

Nikt jej nie pyta.

Przyjechali trzy dni temu. Zostaną jeszcze przez dziesięć. Kawałek od brzegu w wodzie widać głowę taty, mama zerka na Hannę i wzdycha. Znowu bierze książkę, ręce jej drżą. Gabi już otwiera usta, żeby powiedzieć coś wesołego, patrz, mamo, jak ta mewa śmiesznie skacze, chyba szuka jedzenia, czy mewy jedzą rzeczy, które ludzie zostawią na plaży? Ale przypomina sobie, że to tylko zdenerwuje siostrę, a jeśli zdenerwuje siostrę, to zdenerwuje też mamę, więc zamyka usta.

Wstaje i idzie na brzeg. Macha do taty. On przywołuje ją gestem.

Czemu nie, myśli dziewczynka. Woda jest zimna, ale to nawet przyjemne być tu z tatą, daleko od mamy i siostry.

Tata wraca na płyciznę, śmieje się.

- Zimno, co? Trzeba się przyzwyczaić. – Chlapie Gabrysię, a ona piszczy.

Tata zerka na plażę, za jej plecy.

- Hanka nie chce popływać?

- Na pewno nie.

- Nie warto nawet pytać, co? – Domyśla się tata. – Jeszcze się wkurzy.

Gabi śmieje się i też chlapie tatę. Coś w niej się rozluźnia, ciało robi się lżejsze.

Razem skaczą przez fale i próbują pływać, ale tylko w takim miejscu, gdzie tata ma grunt pod nogami. Bierze Gabi na barana bryka. Dziewczynka czuje, jakie ma silne mięśnie na ramionach. Jest z nim bezpieczna.

Nagle widzi, że mama biegnie w ich stronę i macha rękami.

Co się stało? Serce Gabrysi bije mocno, tata też się przestraszył, bo zmarszczył brwi i rusza w kierunku plaży, woda spowolnia jego nogi.

- Hania źle się czuje? – woła do mamy.

- Chce wracać do domku.

- To niech wraca. – Tata dociera do brzegu i podchodzi do mamy. Gabi idzie za nim. – To niedaleko, ona ma dwadzieścia lat, chyba poradzi sobie bez nas.

- Bartek, proszę cię. – Mama ma ten swój głos, który znaczy coś więcej niż słowa, ale Gabi nie rozszyfrowała jeszcze, co dokładnie.

Ona też nie chce iść. Była szczęśliwa tu w wodzie z tatą. I po co Hanna chce wracać? Chyba nie będzie rzygać? Prawie nic nie zjadła na śniadanie, tylko małe jabłko. Chyba nie musi rzygać jabłkiem. Zresztą na pewno się już strawiło.

- Nie czuje się dobrze – stwierdza mama. Znowu ten głos. Tata wzdycha i po jego minie już widać, że posłucha mamy.

Ruszają we troje w stronę koca. W ciszy go zwijają, zbierają torby i podnoszą buty. Powoli wychodzą z plaży. Gaba widzi, że mamie chce się płakać. Zapomina, że jej też było przykro, wybiera swój wesoły głos.

- A w domu możemy sobie pograć! Prawda, mama? Wzięliśmy te wszystkie gry, więc wreszcie się przydadzą.

Czeka chwilę na odpowiedź mamy, a kiedy ta nie nadchodzi, kontynuuje:

- Ja bym chciała pograć w monopol! – Gabi wie, że Monopol oznacza kilka godzin zajęcia, kiedy nie trzeba decydować, co dalej. – Zobaczysz, wygram z wami!

Mama wykrzywia usta, jakby próbowała się uśmiechnąć. Tata poklepuje ją po plecach, ale też nic nie mówi. Gabrysia wie, co trzeba zrobić. Trzeba wciągnąć do rozmowy Hannę! To trudne, ale nie ma nic do stracenia.

- Hanna, pograsz z nami? – pyta, przygotowując się na kolejne „zamknij się”.

- Może – odpowiada siostra.

- To fajnie! Bardzo fajnie! Monopol może być? – dopytuje, ciesząc się z nieoczekiwanego zwycięstwa.

- Jak chcecie. Nie chcę tylko siedzieć na tym słońcu, głowa mnie już rozbolała – mruczy Hanna.

- Słyszałaś, mamuś? Hania zagra z nami. Super, co?

Twarz mamy przestaje być taka skurczona. Teraz naprawdę się uśmiecha.

- Pewnie, że super. – Dotyka ramienia starszej córki. – Spędzimy sobie miłe popołudnie.

- A potem możemy wyskoczyć na jakiś obiad – dodaje tata i nagle zapada cisza. Gabi nie wie, co powiedzieć. Słowa już padły i nie od niej zależy, co będzie dalej. Patrzy przestraszona na siostrę, ale ta wzrusza tylko ramionami.

- Jak chcecie – powtarza.

Mama i tata wymieniają spojrzenia. Widać, że mama chce coś powiedzieć, ale zastanawia się nad słowami. Wreszcie się odzywa:

- Możemy iść do tej knajpki, gdzie mają sałatki. Wybierzesz coś dobrego dla siebie. Wiem, że wolisz witaminki niż mięcho.

- No wolę.

Ta rozmowa bardzo dobrze idzie, dziwi się Gabi. Nikt nie krzyczy, nikt nie płacze.

- Haniu… - waha się mama. Milknie.

- Co? – pyta siostra.

- Albo nic. Później porozmawiamy.

- Jak chcesz.

Gabi czuje, że to przez nią nie mogą porozmawiać. I że mama chce powiedzieć coś ważnego. Ale przecież teraz na wakacjach prawie zawsze są razem.

- Myślicie, że w tym lesie są grzyby?

Nie czekając na odpowiedź, zbiega ze ścieżki do lasu. Nie za daleko jednak, chce słyszeć, co powiedzą. I rzeczywiście udaje się jej usłyszeć głos mamy:

- Wiesz, że trochę się z tatą o ciebie martwimy…

- Niepotrzebnie. Jest okej.

- No pewnie, że jest. Jesteśmy bardzo dumni, że zaliczyłaś wszystkie egzaminy. Prawda, Bartek?

- Oczywiście. Zdolna dziewczyna.

Gabi nie słyszy wyraźnie. Zbliża się trochę, starając się pozostać niewidzialna. Znajduje jakiegoś grzyba i podnosi go. W głosie mamy słychać napięcie, ale też coś innego. Nadzieję? Hanna dawno nie rozmawiała z nimi w ten sposób.

- Tak myślałam – kontynuuje mama – że może ten kolejny rok będziesz nadal mieszkała z nami i dojeżdżała?

Hanna planowała wynająć pokój z Alicją. Alicja jest tak samo chuda jak ona albo nawet bardziej. Wspierają się w tym byciu chudym i to się rodzicom bardzo nie podoba. Gabi słyszała, jak kiedyś mówili, że póki Hanna mieszka z nimi, mają nad nią jakąś kontrolę.

Gaba widzi, jak mama zgarbiła się, czekając na odpowiedź. Ale prostuje się natychmiast, kiedy słyszy odpowiedź siostry:

- Może.

- Masz u nas swój pokój i swoje miejsce. I zawsze możesz nam powiedzieć, kiedy czegoś potrzebujesz.

- Nie żebyś z tego jakoś korzystała – dodaje żartem tata. Gabi zerka na mamę. Wie, że to się jej nie spodobało, mama przykrywa te słowa swoimi słowami.

- Córeczko, chciałam ci powiedzieć… - zacina się, ale wreszcie kończy zdanie – widzę, że nie jesteś szczęśliwa.

Czy Hanna coś odpowiada bardzo cicho, czy milczy? Gabi nie słyszy. Słyszy za to kolejne słowa mamy.

- Jesteśmy dla ciebie. I możemy ci pomóc. W każdej sytuacji. Rozumiesz?

Gabi ustawia się za drzewem, wyraźnie widzi teraz twarz siostry, jej zaciśnięte usta. Będzie płakać?

- Kochamy cię. Pomóż nam sobie pomóc – dodaje mama. – Nie czujesz się szczęśliwa, dobrze myślę?

Gabi widzi, jak Hanna kręci głową.

- Bo… - zaczyna, ale nie kończy.

Cała trójka idzie powoli w ciszy. Gabi przemyka za drzewami, ściskając w dłoni grzyb. Nagle mama przystaje, przytula Hannę, a ona na to pozwala. Od płaczu trzęsą się jej ramiona. Gabi zerka na ścieżkę, jest pusta, nikt się nie zbliża, całe szczęście.

- Wszystko jest nie tak! – wybucha nagle starsza siostra. – Te studia są straszne! Farmacja, serio?! Co ja miałam w głowie?! Nikt ze mną nie gada! Tylko Alicja, ale ona prawie się nie odzywa! Ludzie myślą, że jestem jakimś dziwadłem. Nigdzie nie pasuję. A jak już ktoś się do mnie odezwie, to ze stresu odpowiadam jak idiotka. Jestem taka samotna!

- Nie możesz się tak przejmować opiniami innych – zaczyna tata, ale mama ucisza go machnięciem dłoni. Nadal przytula Hannę.

- Jesteś mądrą, wrażliwą dziewczyną – przekonuje Hannę, ale ona kręci głową i odsuwa się.

- Nie – stwierdza. – Jestem po prostu dziwna.

- A terapia…? Może to by ci pomogło?

Gabi widzi, że siostra się waha. Jednak zanim coś odpowie, znowu włącza się tata.

- Bez przesady. Każdy jest inny, ale to nie znaczy, że coś jest z nią nie tak.

- Nie mówię, że coś jest z nią nie tak.

- Ale ze mną JEST coś nie tak! Nigdy nie będę taka jak wy! Dociera to do was?! Nie nadaję się do normalnego życia!

- Co ty opowiadasz?! – wybucha tata. – Słuchać już tego nie mogę! Człowiek musi się starać! Musi być dzielny! Myślisz, że nam zawsze było łatwo? Życie nie raz da ci po dupie, a ty nie możesz się poddawać! Masz wszystko, czego potrzebujesz, masz rodzinę…

- Mam gdzieś tę rodzinę! – wykrzykuje Hanna. – Mam was wszystkich dosyć!

Zostawia ich, wraca biegiem na plażę.

- Zostawcie mnie w spokoju!

Mama zaczyna płakać.

- Kurwa! – krzyczy ojciec.

Gabi stoi w lesie i nie wie, co robić. Może powinna tu zostać na zawsze. Z całej siły rzuca grzyba, najdalej jak potrafi.

***

Później wszyscy są w domku. Hanna na szczęście wróciła. Leży teraz na łóżku i patrzy w sufit. Mama robi herbatę w kuchni. Tata coś czyta. Gabi jest głodna, ale nic nie mówi. Marzy o udkach kurczaka w złocistej panierce i o frytkach. Na deser mogłaby zjeść lody czekoladowe. Gdyby Hanna tyle zjadła, na pewno potem by poszła wymiotować. Po plecach Gabi przechodzi dreszcz obrzydzenia. Pamięta, jak kiedyś przechodziła koło łazienki i usłyszała ten dźwięk. Chciała odejść, ale coś ją zatrzymało. Stała tam i słuchała, jak siostra to robi. Od tamtej chwili pamięta o tym za każdym razem, kiedy widzi Hannę. Rzygająca Hanna, ohydna siostra.

A gdyby miała taką siostrę, która by była miła, żartowała sobie z Gabrysią, tak jak siostra Martyny, koleżanki z klasy? Gdyby mogli normalnie jeść i rozmawiać o jedzeniu? Ale to by było życie. Zupełnie inne. Lepsze.

W każdym razie Hanna już się nie wścieka. Jest bardzo spokojna. Może da się jeszcze wszystko naprawić?

- To co, gramy? – Gabi wyciąga Monopol z torby i patrzy na rodzinę wyczekująco.

- Czemu nie? – Tata odkłada książkę i siada przy stole, ale to nie jest najważniejszy głos. Najważniejszy należy do Hanny i to na nią patrzy mama.

- Ja się chyba przejdę – oznajmia Hanna i nie czekając na reakcję rodziców, wychodzi na zewnątrz.

Gabi też by chciała wyjść, ale ona musi o wszystko pytać i czekać na zgodę. Nagle czuje, że nie ma na to siły. Nie chce się jej tłumaczyć, gdzie by poszła, i nawet tego nie wie. Wie tylko, że jest jej bardzo źle w tym małym drewnianym wakacyjnym domku, do którego tak chciała przyjechać.

Mama zamyka się w sypialni. Tata podaje Gabrysi jabłko i uśmiecha się niepewnie.

- To się porobiło, co?

Gabi kiwa głową, nie wie, co może na to odpowiedzieć.

- Porozmawiam z mamą, zajmiesz się tu sobą?

Dziewczynka kiwa głową. To dobry pomysł, żeby rodzice porozmawiali. Bardzo nie lubi kiedy się kłócą, a jak się kłócą przez siostrę, to czuje, że nie znosi jej jeszcze bardziej.

Tata znika za mamą w sypialni, zamyka za sobą drzwi. Gabrysia słyszy ciche głosy. Nie rozróżnia słów. Podkrada się do nich cicho. Serce jej wali. Teraz już wie, o czym rozmawiają.

- Nie jest mi łatwo konfrontować się z jej problemami, dobrze o tym wiesz! – Mama mówi cicho, ale takim tonem jakby krzyczała. I chyba płacze. – Ale zebrałam się na odwagę. Zrobiłam to. Hania wreszcie zaczęła się otwierać, a ty… Co ty miałeś w głowie, Bartek?

- Chciałem jej tylko uświadomić, nie wiem… że jak będzie się tak nad sobą użalać, to nigdy nie da sobie rady - broni się tata.

- A może właśnie nigdy nie da sobie rady! Pomyślałeś o tym?! Może nie da sobie rady w życiu i co wtedy? Co zrobimy?

Głosy milkną. Gabrysia mocniej przyciska ucho do drzwi, ale rodzice nic nie mówią. Po chwili znowu słychać tatę:

- Naprawdę myślisz, że terapia jej pomoże?

- Myślę, Bartek, że bez terapii nasza córka umrze.

Serce Gabi zatrzymuje się na moment.

- Co ty mówisz? – pyta tata jeszcze ciszej niż przed chwilą.

- Ona prawie nic nie je. A jak zje coś porządnego to…

Mama milknie. Rzyga, myśli Gabrysia.

– Ja nawet nie wiem, czy zwykła terapia wystarczy, czy nie trzeba jej zamknąć w jakimś ośrodku – dodaje mama.

- Nie zamkniesz jej wbrew woli. Jest dorosła – protestuje tata.

- Nie chcę tego robić, ale wiem, że sama jej nie pomogę, my jej nie pomożemy. Prawie z nami nie rozmawia. Jest mi tak ciężko, rozumiesz? Nie daję rady już tego dźwigać. Nie daję rady być na tych wakacjach, z Hanką i jej problemami cały czas tuż obok, nie mam siły…

- Chodź tu – to tata. Przytuli ją?

- W domu przynajmniej jeździła na zajęcia, miałam kilka godzin oddechu. Tu nie mogę, nie mogę oddychać, rozumiesz? – głos mamy jest przytłumiony. Gaba wyobraża sobie, że mówi prosto w ramię taty. – Ale myślałam, że przynajmniej coś będę mogła zrobić, jakoś jej pomóc, tylko że ja nic nie mogę, nic…

- Przepraszam, że ci wtedy przerwałem. Nie pomyślałem…

Zapada cisza. Gabrysia odsuwa się od drzwi. Na palcach podchodzi do kanapy, bierze książkę. Będzie udawać, że przez ten cały czas czytała.

Po chwili rodzice wychodzą z sypialni. Twarz mamy nadal jest smutna, ale już nie taka napięta. Tata wygląda, wrócił z bardzo ciężkiego dnia pracy. Podnosi telefon i wybiera numer.

- Zadzwonię do Hani – mówi i wychodzi na taras.

Po chwili Hania wraca. Tata jakby nigdy nic wyjmuje Monopol.

- To co? Kto chętny? – pyta.

- Jaaa! – krzyczy Gabrysia, a reszta rodziny siada przy stole.

- A potem możemy wyjść na spacer, ty i ja – zwraca się mama do Hanny. – I dokończyć naszą rozmowę.

- Może jutro? – proponuje Hanna. – Prawdę mówiąc nie mam dzisiaj na nic siły. A jeszcze muszę was ograć – uśmiecha się blado.

Mama kiwa głową. Grają trzy godziny i jest nawet miło. Są trochę zmęczeni, ale już się nie kłócą. Wygrywa Hanna i wszyscy są zadowoleni. A potem mama szykuje na obiad sałatkę z pieczywem (dla chętnych). Gabrysia wie, że do porcji Hanny doda parę kropel oleju i powie, że ta jest beztłuszczowa.

Wieczorem siostry leżą obok siebie na łóżkach.

- Słyszałam, jak rodzice rozmawiają, kiedy wyszłaś – szepcze Gabrysia.

- No i?

- Mówili o tobie.

- Tak? – Hanna unosi się na łokciu. – I co mówili?

- Że powinni cię zamknąć w specjalnym ośrodku.

- Żartujesz. – Siostra siada na łóżku. – Tak powiedzieli?

- Mama powiedziała, że jest tobą bardzo zmęczona. Już nie może wytrzymać, jak jesteś ciągle obok – dodaje Gabi żarliwie. – Kilka razy powtórzyła, że ma cię dość.

- Okej.

Hanna nie mówi nic więcej. Kładzie się z powrotem i odwraca się na drugi bok. Teraz Gabi nie widzi jej twarzy.

***

Rano, kiedy się budzi, siostra kończy się pakować.

- Co robisz? – pyta.

- Wyjeżdżam.

Dziewczynka nie pyta o nic więcej. Zostaje w łóżku. Kiedy siostra wychodzi do salonu, słyszy jej głos:

- To dzięki, fajnie było, ale ja już wracam.

- Jak to? – W głosie mamy słychać przerażenie.

- Alicja zaprasza mnie na działkę do dziadków. Będą też jacyś jej znajomi, może wreszcie kogoś poznam. Odwieziesz mnie na pociąg, tato?

- Jesteś pewna? – to tata. Mniej zdziwiony od mamy.

- Miałyśmy porozmawiać… - próbuje jeszcze mama.

- Dzięki, daję radę. Idziemy?

Ostatnie pytanie skierowane do taty, bo słychać jego głos.

- No dobrze. Daj mi ten plecak.

Drzwi otwierają się i zamykają. Po chwili do pokoiku wchodzi mama.

- Hania mówiła ci coś o tej działce?

Gabi ścieli lóżko, nie patrzy na mamę, kiedy odpowiada:

- Nie.

- Z twoją starszą siostrą nigdy nic nie wiadomo – wzdycha mama.

- Słyszałaś, powiedziała, że sobie poradzi – pociesza ją Gabrysia. – Poza tym jest już dorosła.

- To prawda.

Mama siedzi na łóżku, nie wstaje, nigdzie się nie spieszy. To miłe. Gaba wskakuje jej na kolana.

- Wiesz, co mi się dzisiaj śniło?

- Co?

Dziewczynka czuje, jak oplatają ją ręce mamy i przypomina sobie, jak bardzo ją kocha.

- Ty – mówi. – Tańczyłaś na łące w takiej ładnej niebieskiej sukience.

- Naprawdę? – dziwi się mama.

- Naprawdę! A tobie co się śniło?

- Nie wiem. Chyba nic – przyznaje mama. – Zrobimy śniadanie?

- Tak! Mam ochotę na fasolkę! Taką jak w Anglii! Słyszałaś o angielskim śniadaniu?

- Coś tam słyszałam – mówi mama. – To chodź, zrobimy zakupy, zanim tata wróci.

Odwiedzają mały wiejski sklepik. Kupują fasolkę w puszce, świeży chleb, jajka, a nawet kiełbasę, którą sprzedawczyni sprawnie odkraja z większego pęta.

- Zrobimy prawdziwie wakacyjne śniadanie. Tata będzie miał niespodziankę. – W drodze powrotnej Gabrysia podskakuje, idąc koło mamy.

Tata podjeżdża zaraz po ich powrocie, kiedy kładą przysmaki na stół.

- No, to nasza dorosła córeczka jedzie na biwakowanie ze znajomymi. Dobrze, że została nam jeszcze ta mała – mruga do Gabrysi. – A co my tutaj mamy?

- Gabi zażyczyła sobie angielskie śniadanie – tłumaczy mama. Wymieniają z tatą uśmiech. Ten uśmiech jest o niej.

Siadają przy stole. Gabrysia opowiada rodzicom wesołe historyjki o Anglikach, które usłyszała w jakimś programie. Rodzice się śmieją, więc mówi i mówi.

Fasolka w buzi zmienia się w jednolitą breję, którą trzeba połknąć. Cieszyła się na to angielskie śniadanie, ale ono zupełnie nie ma smaku.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 4

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • Dekaos Dondi 2 miesiące temu
    Jesień2018↔Miło Cię widzieć, po jakimś czasie:)↔Pierwsze wrażenie po przeczytaniu, to takie, że cały czas, jest nie tak jak trzeba, chociaż wszyscy dążą do tego, na swój sposób. Tekst ma taki "drgający klimat"
    Jakby "wędrówka po linie" na nieznanej wysokości. Wiem. Dziwne skojarzenie, ale tekst specyficznie napisany. Jestem na Tak!↔Pozdrawiam🤠:)
  • jesień2018 2 miesiące temu
    Hej Dekaos! Sprawdziłam i to już trzy i pół roku minęło - KIEDY?! JAK?? Fajnie odebrałeś opowiadanie, też coś takiego czułam, pisząc :) Dziękuję Ci bardzo :) Pozdrawiam!!

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania