O wilkołakach czytałam już dawno u Marie de France. Fajnie, że umieściłeś to w słowiańskim klimacie i dawnych wierzeniach. Lubię baśnie. Serdecznie pozdrawiam!
Dzięki! Klimaty dawnych wierzeń słowiańskich zawsze mi pasowały najbardziej z uwagi na pewną niejednoznaczność - nie ma takiego ostrego podziału na czarne-białe / dobre-złe. W skali szarości jest mnóstwo ciekawych niuansów a motywy działań bardziej złożone.
Znakomite i nie nużące w swej treści. Dobrane nazewnictwo i imiona. Obok legendy poruszasz problem zajścia w ciążę i urodzenie dziecka. Czyli problem stary jak świat. Podawanie kulek kobiecie na zapłodnienie to jak środki hormonalne dające nadzieję. To jak zapłodnienie in vitro. Czyli nic w tej tajemnej sprawie nic się nie zmieniło. Czyż wilkołaki nie zostały naznaczone w podobny sposób jak dzieci z bruzdą? Obok ból i nadzieja na potomstwo.
Pozdrawiam serdecznie
Dziękuję bardzo! Istotnie, jest w tle problem poczęć, jak i lekka szydera z metod szarlatanki, która pragnącej macierzyństwa kobiecie podstawia swego jurnego syna. Taki doktor Zięba swoich czasów ;)
A naznaczenie i inność znajdują zrozumienie dopiero u istot nadludzkich.
Zaiste, świetna bajka, a raczej baśń. Doskonały klimat mitologi słowiańskiej, za którym przepadam, a którego niestety jest w literaturze tyle co kot napłakał. Wyszło bardzo dobrze. Miałem wrażenie, jakbym czytał "najprawdziwszą" baśń o tym, jak powstały wilkołaki w mitologi słowiańskiej. A kto wie, może Bajkopisarz ma jakieś konszachty z Panem Słońca, który mu tę historię opowiedział ;D
Dzięki :) Ta bajka jest najbardziej "autorska", bo nie jest przeróbką żadnego motywu, tylko całkiem moja. Podchodzi już bardziej pod baśń.
Fakt, że mitologii słowiańskiej jest stanowczo za mało, ale trudno, trzeba samemu wymyślać.
Onyx - skoro chcesz Welesa, to następna bajka będzie o nim ;)
Z postaci bóstw to Rod i Swaróg dają dużo możliwości fabularnych, Marzanna też. Ale najciekawsze są takie małe, a wyraziste postacie lokalnych demonów, które psocą więcej niż powinny.
Bardzo dobra bajka i przedstawieni bohaterowie.
W sumie to zrobiło mi się szkoda wiedźmy, mimo wszystko chciała pomóc na ile umiała. ;) Zawsze mężulek mógł odmówić, a nie od razu zabijać jej syna. Ale w sumie w całej historii są nieporozumienia: począwszy od "lekarstwa", po obietnicę złożoną bogu, a później przybycie wilczycy, gdy ten jej nie rozpoznał, więc się wściekł, że rodzice dotrzymali słowa... Aż osobiście wyciągnęłam z tego wniosek, że najlepiej jest być po prostu ze sobą szczerymi, nie mydlić oczu, nie szeptać, tylko mówić wprost, dzięki czemu uniknie się tragedii. I to tyczy się zarówno tych, co kłamstwem próbują coś ugrać, jak i tych, co kłamią rzekomo dla "wyższego dobra".
Ogółem też przypomniała mi się nagle taka rzecz, o której usłyszałam niegdyś na jednej z lekcji na rozszerzonej biologii, od kochanej pani co nawet doktorat miała, a nas uczyła: powiedziała, że czasami najlepszym lekiem na bezpłodność u kobiety jest wyjechanie do sanatorium albo na wakację. A tam, gdy jest wesoło, to potem wraca do męża, spędza z nim noc i nagle magicznie okazuje się, że jest w ciąży. Po czym z wesołym uśmieszkiem dodała, że no bo wiecie, czasami bywa tak, że po prostu chemia dwojga ludzi dobrze nie współgra, to wtedy trzeba znaleźć zamiennik. ;) Może stara wiedźma też miała takie przeświadczenie?
Styl również bardzo dobry, taki Twój po prostu, czytało się płynnie. Piąteczka. :)
Dzięki :) Mężulek chyba dowiedział się ostatni i planowanych metodach leczenia bezpłodnosci, stąd jego złość.
Masz rację, że cała fabuła trzyma się na nieporozumieniach, ale tak to jest, jak ludzie ze sobą nie gadają. Wszystko by się dało wyjaśnić. W wielu książkach jest właśnie ten motyw braku komunikacji, bo gdyby tylko dwie postacie ze sobą normalnie porozmawiały, nie byłoby dalszego ciągu historii. W literaturze widać tak musi być ;)
Plastyczne, przygodowe. Dwanaście lat to magiczny wiek dla dziewczynki; zamienia się w kobietę. W społecznościach semickich to właśnie wtedy odbywają się uroczystości związane z tą przemianą. Z uległej i posłusznej córeczki staje się wilczycą. Groźną, umiejącą poruszać się wśród kniei i budzącą pożądanie wilków. Jednak zawsze chyba w każdej silnej wilczycy pozostaje słaba (pozornie) kobieta, która chce, żąda opieki. Opieki kogoś, kto będzie dla niej Słońcem, jasnością, ciepłem. I niemal zawsze obok każdej kobiety będzie jakaś Jarwiła. Wredna, zawistna, mściwa. Tu był powód, ale często zupełnie bez powodu. Podchodziłem do tej bajki razy trzy od wczoraj i za każdym razem coś przerywało mi czytanie. Wreszcie się udało. Niezwykle klimatyczne.
Dziękuję bardzo. Cieszy mnie niepomiernie, że wyłapujesz takie detale, jak wiek bohaterki, bo to niby tylko szczególik, ale trzeba trochę posprawdzać co wpisać, żeby miało ręce i nogi. Jak to czytelnik zauważy, to tym bardziej cieszy się autor za docenienie pracy.
Mam nadzieję, ze przerywanie czytania to czynniki obiektywne typu dzwoniący telefon? Bo jeśli w tekście Ci haczyło i przerywało, to proszę złożyć donos gdzie, a spróbuję poprawić.
Komentarze (21)
Wielokrotność możliwości...?
^_^?
Pozdrawiam serdecznie
A naznaczenie i inność znajdują zrozumienie dopiero u istot nadludzkich.
Fakt, że mitologii słowiańskiej jest stanowczo za mało, ale trudno, trzeba samemu wymyślać.
Za wcześnie wrzuciło, przepraszam
Z postaci bóstw to Rod i Swaróg dają dużo możliwości fabularnych, Marzanna też. Ale najciekawsze są takie małe, a wyraziste postacie lokalnych demonów, które psocą więcej niż powinny.
W sumie to zrobiło mi się szkoda wiedźmy, mimo wszystko chciała pomóc na ile umiała. ;) Zawsze mężulek mógł odmówić, a nie od razu zabijać jej syna. Ale w sumie w całej historii są nieporozumienia: począwszy od "lekarstwa", po obietnicę złożoną bogu, a później przybycie wilczycy, gdy ten jej nie rozpoznał, więc się wściekł, że rodzice dotrzymali słowa... Aż osobiście wyciągnęłam z tego wniosek, że najlepiej jest być po prostu ze sobą szczerymi, nie mydlić oczu, nie szeptać, tylko mówić wprost, dzięki czemu uniknie się tragedii. I to tyczy się zarówno tych, co kłamstwem próbują coś ugrać, jak i tych, co kłamią rzekomo dla "wyższego dobra".
Ogółem też przypomniała mi się nagle taka rzecz, o której usłyszałam niegdyś na jednej z lekcji na rozszerzonej biologii, od kochanej pani co nawet doktorat miała, a nas uczyła: powiedziała, że czasami najlepszym lekiem na bezpłodność u kobiety jest wyjechanie do sanatorium albo na wakację. A tam, gdy jest wesoło, to potem wraca do męża, spędza z nim noc i nagle magicznie okazuje się, że jest w ciąży. Po czym z wesołym uśmieszkiem dodała, że no bo wiecie, czasami bywa tak, że po prostu chemia dwojga ludzi dobrze nie współgra, to wtedy trzeba znaleźć zamiennik. ;) Może stara wiedźma też miała takie przeświadczenie?
Styl również bardzo dobry, taki Twój po prostu, czytało się płynnie. Piąteczka. :)
Masz rację, że cała fabuła trzyma się na nieporozumieniach, ale tak to jest, jak ludzie ze sobą nie gadają. Wszystko by się dało wyjaśnić. W wielu książkach jest właśnie ten motyw braku komunikacji, bo gdyby tylko dwie postacie ze sobą normalnie porozmawiały, nie byłoby dalszego ciągu historii. W literaturze widać tak musi być ;)
Plastyczne, przygodowe. Dwanaście lat to magiczny wiek dla dziewczynki; zamienia się w kobietę. W społecznościach semickich to właśnie wtedy odbywają się uroczystości związane z tą przemianą. Z uległej i posłusznej córeczki staje się wilczycą. Groźną, umiejącą poruszać się wśród kniei i budzącą pożądanie wilków. Jednak zawsze chyba w każdej silnej wilczycy pozostaje słaba (pozornie) kobieta, która chce, żąda opieki. Opieki kogoś, kto będzie dla niej Słońcem, jasnością, ciepłem. I niemal zawsze obok każdej kobiety będzie jakaś Jarwiła. Wredna, zawistna, mściwa. Tu był powód, ale często zupełnie bez powodu. Podchodziłem do tej bajki razy trzy od wczoraj i za każdym razem coś przerywało mi czytanie. Wreszcie się udało. Niezwykle klimatyczne.
Mam nadzieję, ze przerywanie czytania to czynniki obiektywne typu dzwoniący telefon? Bo jeśli w tekście Ci haczyło i przerywało, to proszę złożyć donos gdzie, a spróbuję poprawić.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania