Skowronek z Ukrainy

Pomieszczenie o wykafelkowanych ścianach pozwalało na jednoczesną pracę czterech lub pięciu naukowców naraz. Były tam mikroskopy, cała masa nowiutkich urządzeń, o których przeznaczeniu nie miała pojęcia, komputer najnowszej generacji, dwie lodówki do przechowywania próbek i mnóstwo wyposażenia. Fundatorzy organizacji Melnik, czy to z Moskwy, czy z Kijowa, zdecydowanie nie żałowali grosza. Na stole laboratoryjnym na drewnianej deseczce leżała polna mysz. Przez jej brzuch biegła czerwona linia, a obok leżał zakrwawiony skalpel. Napastnicy zaskoczyli Tymofiego przy pracy, pomyślała Shevchenko. Następnie jej uwagę przyciągnął nietoperz na styropianowej tacce. Skrzydła zwierzęcia były przekłute szpilami, żeby łatwiej było utrzymać je w miejscu. Całość wyglądała jak efekt średniowiecznego seansu tortur. Okaz był opatrzony etykietką z napisem "Museum of Massachusetts Tech University". - Pracujemy z naukowcami z całego świata. - Słysząc głos Tymofiego, Shevchenko odwrócił się błyskawicznie, uderzając łokciem w plastikowe pudełko. Pojemnik spadł na podłogę i wysypało się z niego trochę czarnej ziemi. - Przepraszam - powiedziała, próbując wsypać humus z powrotem do pudełka. - Nie słyszałam, jak wszedłeś. Mam nadzieję, że nic nie zniszczyłam... - Nie przejmuj się, to tylko odchody jelenia. Albo łosia. W terenie nie sposób ich rozróżnić. - Shevchenko spojrzała na swoje ręce upaprane łajnem. - Mogę to zmyć gdzieś w laboratorium? - Oczywiście. - Kobieta puściła szeroki strumień wody i sięgnęła po wielki kawał mydła antybakteryjnego. Co za pomysły, żeby zbierać gówno zwierząt w najbardziej skażonym lesie na świecie! pomyślała, starannie myjąc ręce.

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania