Uwaga, utwór może zawierać treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich!

Skutki Szaleństwa - Rozdział 1

Jeszcze tylko dopracować program i... gotowe! Moja zabójcza armia robotów jest już gotowa, aby przejąć władzę w tym kraju rządzonym przez jakichś... amatorów... W każdym większym mieście znajduje się platforma, a na niej kilkaset robotów czekających na rozkaz... A tak muszę dać sygnał mojemu wspólnikowi, aby zdezaktywował wszystkie czołgi, armaty itp. Wyjmuję telefon z kieszeni płaszcza i wybieram jego numer. Po pierwszym sygnale odbiera telefon i mówię:

 

-Zegar tyka...

 

-A władza zostaje zdobyta... -słyszę odpowiedź.

 

Rozłączam się i podchodzę do platformy...

 

"Dobrze że zrobiłem ją w Warszawie... będzie dużo szybciej...." -pomyślałem.

 

Wchodzę na nią i staję pomiędzy dwoma pierwszymi robotami. Wyciągam pilot i wciskam czerwony guziczek. Klapa nade mną się otwiera, a platforma zaczyna się unosić ku górze. Zauważam że moje wielkie wejście zablokowało cały ruch uliczny... no cóż... więcej osób będzie oglądało moje zwycięstwo... Pstrykam palcami, a wszystkie roboty, jak jeden organizm, zaczęły strzelać rakietami w cywilów, budynki i samochody. Słyszę krzyki, jęki bólu i rozrywające się ciała na strzępy. Podążam przed siebie w totalnym chaosie w stronę pałacu prezydenckiego (oczywiście zbudowałem moje machiny śmierci blisko niego). Przed bramą widzę dwóch strażników, którzy wyprowadzili w moją stronę ogień ze swoich karabinów laserowych. Szybko uniknąłem ostrzału (implanty w nogach) i wyjąłem swój rewolwer i wystrzeliłem cztery celne strzały. Oboje upadli z większą ilością dziur w ciele, a po chwili wybuchli. Taaaaaak pociski wybuchowe... Przechodzę przez bramę a za nią stoją wszyscy (których było około... 100) ochroniarze prezydenta. Wyciągam detonator i naciskam przycisk po czym ziemia na której stali strażnicy wybuchła, zostawiając jedynie flaki z... tych psów... Wchodzę do domu i kieruję się po schodach do biura prezydenta. Otwieram drzwi, a tam ku mojemu zdziwieniu stoi dwóch ochroniarzy ( przecież wszystkich wybiłem...) i oczywiście nasz chujowy prezydent. Zastrzeliłem ochroniarzy zanim ci zdążyli się zorientować co ich zabiło. Podchodzę do prezydenta, chowając rewolwer i mówię:

 

-Witaj, panie "prezydencie"

 

-Co ty robisz?! - pyta przerażony.

 

-Polska upada... potrzebny jest dobry przywódca... więc proszę... daj mi ją odbudować na nowo - proszę go grzecznie.

 

Widząc że jest w szachu mówi:

 

-Dobrze... oddam ci władzę, ale proszę odwołaj swoich ludzi...

 

Zgodziłem się... i go zabiłem... Po co mi jakiś bez użytek?

 

Słyszę dzwonek telefonu. Wyciągam go i wciskam zieloną słuchawkę.

 

-Roboty przejęły wszystkie miasta...

 

-Dobrze... wkraczamy w drugą fazę naszej akcji...

 

~Nobeyond

Średnia ocena: 3.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (4)

  • Ritha 01.08.2019
    Okej, interpunkcja Cię pokonała. Zatrważająca ilość wielokropków (decydowanie za dużo), brak spacji po kreseczkach, rozstrzelony dialog, estetyka zapisu marna.

    Poza ty mieszasz czasy:
    "Oboje upadli z większą ilością dziur w ciele, a po chwili wybuchli. Taaaaaak pociski wybuchowe... Przechodzę przez bramę a za nią stoją wszyscy (których było około... 100)" - najpierw jest przeszły, potem teraźniejszy (poza tym liczby zapisywałabym słownie, a to "Taaaak" to narracja nadal?).

    Nie oceniam.
    Pozdrawiam
  • Nobeyond 01.08.2019
    Dziękuję za konstruktywną krytykę i dzięki temu zrozumiałem że ta strona to są dla mnie za wysokie progi i powinienem bardziej poćwiczyć przed tym. Także dziękuję i miłego dnia
  • Ritha 01.08.2019
    Nobeyond nie, wcale nie. Technikalia są do wypracownia.
    Obadaj https://www.ortograf.pl/

    Dawaj następne, obadamy :)
  • krajew34 01.08.2019
    Tu się z Rithą zgodzę, warsztat można ćwiczyć i trenować przy odpowiednich komentarzach. Sam nigdy, albo będzie ci niezmiernie trudno zrozumieć co nie gra w twoich tekstach. Nie łam się, rozwijaj się i wyciągaj najlepsze z opinii innych. Powodzenia.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania