Skowronek w złotej klatce - Szort
Pewnego dnia, gdy Cesarz Jin wyszedł na ganek, usłyszał śpiew ptaszyny. Ćwierkała ona z tak wielką radością, iż dusza sięgała wyżyny. O niedoli losu wnet Cesarz zapomniał, o krzywdach i cierpieniach. Chciał w tym stanie resztę życia spędzić, by smutek w radość przemieniać.
Zawołał więc sługę, ten przyszedł, i rzekłszy do niego przekornie.
— Złap mi ptaka tego, co za oknem, opiewa piękno natury tak skromnie.
Sługa nie chcąc na stryczek trafić, sprawił ptaszkowi klatkę ze złota. Pokarm z najdalszych zakątków Chin ściągnął, by miał co jeść, gdy przyjdzie mu na to ochota. W nocy zaś gdy ptak w swym gniazdku zasnął, niechybnie go do worka capnął.
Mijały dni i noce. Skowronek śpiewać nie miał zamiaru. W związku z tym i furia cesarza wymykała się z sideł umiaru. Sługa więc z przestrachu podszedł do skowronka i pyta:
— Dlaczegoż ty smutny, pomimo wygód wszelkich?
— Bo nieba ja pragnę, wiatru w skrzydłach, a nie pokarmu z natury zrodzonej. Największe przysmaki nie dadzą mi szczęścia, kiedy skrzydła mam złożone.
Komentarze (14)
A bajeczka taka sobie... znana raczej.
W końcu jak to w historii z morałem ;-)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania