Słowo po słowie

ciąży nade mną śmierć nieugięta

smaga mnie batem i pcha moje pióro

musze opiewać naturę którą

moje strofy zatrzymują w pęta

 

muszę opiewać miłość młodzieńczą

jedną na życie, kiedy po sobie

zostawia w sercu dziurę bezbrzeżną

którą wypełniam słowo po słowie

 

muszę opiewać ciepły wiatr letni

gdy targa włosami

muszę opiewać zamęty w sercu

gdy ciążą nad nami

muszę dziś pisać więc wychodzę z domu

liczę że wena dotrzyma mi kroku

chciałbym mieć wiersz dedykować komu

kto czeka aż wrócę z rozrzewnieniem w oku

Średnia ocena: 3.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (1)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania