Słowo po słowie
ciąży nade mną śmierć nieugięta
smaga mnie batem i pcha moje pióro
musze opiewać naturę którą
moje strofy zatrzymują w pęta
muszę opiewać miłość młodzieńczą
jedną na życie, kiedy po sobie
zostawia w sercu dziurę bezbrzeżną
którą wypełniam słowo po słowie
muszę opiewać ciepły wiatr letni
gdy targa włosami
muszę opiewać zamęty w sercu
gdy ciążą nad nami
muszę dziś pisać więc wychodzę z domu
liczę że wena dotrzyma mi kroku
chciałbym mieć wiersz dedykować komu
kto czeka aż wrócę z rozrzewnieniem w oku
Komentarze (1)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania