Śmierć Generała Nila

Do niewielkiego pokoju wprowadzono jakiegoś mężczyznę. Był w podeszłym wieku, mógł mieć prawie sześćdziesiąt lat. Nosił jakieś brudne łachmany, dość długą brodę, był prawie łysy, a także poobijany, pokaleczony. A tym mężczyzną był nie kto inny jak generał August Emil Fieldorf znany jako "Generał Nil". Ten niegdyś przystojny, elegancki żołnierz wyglądał teraz jak pobity żebrak. A wszystko to było sprawą ubeckich katów z więzienia mokotowskiego, tego strasznego miejsca, gdzie został zamordowany między innymi rotmistrz Witold Pilecki. Najgorszym katem więzienia był Eugeniusz Chimczak. "Nil" miał z nim już do czynienia. Chimczak był najgorszym oprawcą, jakiego znał. A wyglądał na inteligentnego, przystojnego, łagodnego człowieka.

Posadzono "Nila" na krześle. Do sali weszło kilku Ubeków. Jeden z nich stanął nad Fieldorfem.

Pożałujesz! - wyszeptał.

Generał nie odpowiedział, nawet nie spojrzał na Ubeka. Tamten zaczął przesłuchanie.

No i jak? Będziesz gadał?

Generał milczał.

To podpisz to pan! - komunista pokazał Fieldorfowi kartkę i podał długopis.

"Nil" zrzucił długopis na podłogę.

Tylko bez takich! - oburzył się Ubek. - Podpisz pan, nic się panu nie stanie.

Co to jest? - spytał "Nil".

Coś co może ocalić ci dupę, Fieldorf. Tylko to podpisz.

Nie – rzekł generał.

Podpisz!

Nie!

Tak!

Nie podpiszę tego!

To pieprz się! Ktoś cię namówi do podpisu. Nie, nie Gienek. Ktoś znajomy.

Odczepcie się od mojej rodziny, cholera!

Nie odpieprzymy się, cholera. Twoja rodzina podpisze, skoro ty nie chcesz...

Nie podpisze!

Zobaczymy, Fieldorf.

Ubecy wyszli z sali. Po chwili dwóch strażników zepchnęło "Nila" z krzesła.

My wiemy, że ty masz twardą dupę, ale twoja rodzina podpisze. Wiesz co to jest, matole? Prośba o łaskę!

Całe szczęście, że nie podpisałem! - warknął "Nil".

Będziesz wisiał...

Generał August Emil Fieldorf "Nil" nie odpowiedział. Strażnicy zabrali go z powrotem do niewielkiej, ciemnej celi. Zamknęli za nim drzwi. "Nil" usiadł na pryczy. Czym sobie zasłużył na taki los? Od 1945 przebywał na zesłaniu w górach Ural, w Rosji. Pracował ciężko i po dwóch latach powrócił do Polski. Pod fałszywym nazwiskiem porozumiewał się z wieloma oficerami podziemia niepodległościowego. Po ogłoszeniu amnestii w 48, udał się do komendy uzupełnień w Łodzi. Zarejestrował się i napisał do ministra obrony narodowej z prośbą o uregulowanie stosunku do służby wojskowej. W 1950 od generała Gustawa Paszkiewicza otrzymał zaświadczenie dotyczące służby wojskowej. Znów poszedł do RKU. Doręczył zaświadczenie i wyszedł. A przed komendą już czekała syrenka. Podeszło do niego dwóch Ubowców. Jeden strzelił mu pięścią w twarz, a drugi wepchał go do samochodu. Próbował się wyrwać, lecz udaremnił to trzeci ubek, który właśnie przyszedł. Pojechali do Warszawy i zamknęli go w więzieniu przy Koszykowej. Stamtąd został przewieziony do więzienia mokotowskiego, gdzie poddano go torturom. Na przesłuchaniach zachował niezłomną postawę. Był oskarżany o najgorsze występki, nie odpowiadał jednak nic na pytania. Bito go, zamykano w karcerze, kopano, wyrywano paznokcie. Ale nie zmiękł. Od jego podopiecznych wymuszono obciążające go zeznania. Nawet sam "Mścisław" – Władysław Liniarski, jeden z najwyżej postawionych oficerów podziemia niepodległościowego, zmiękł na torturach. Ubecy tak go traktowali, że "Nil" nie poznał go na procesie. Zamiast przystojnego, ogolonego, czarnowłosego mężczyzny, zobaczył kulejącego starca z białą brodą i nierównymi, siwymi włosami. Nie miał paznokci, jego dłonie były pociętę, pod spodniami chował okropne rany. Tak tortulowali Ubecy.

Wyrok sądu był jednoznaczny. Generał miał zostać powieszony. Teraz w ciemnej celi czekał na wyrok.

Pochylił głowę. Przetarł czoło i próbował zasnąć. Nie udało mu się to z powodu dwóch strażników, którzy weszli do jego celi.

Wstawaj, Fieldorf! - rozkazał jeden z nich – łysy brodacz. - Zmieniamy ci celę! Będziesz miał towarzystwo, w którym przemyślisz, czy nie lepiej podpisać prośby o łaskę, niż zawisnąć!

Tak – powiedział "Nil". - Trafię do kryminalistów. Znam już wasze metody, myślicie że nie wytrzymam z nimi nawet dnia i podpiszę ten cholerny papier. Nie pójdę.

Pójdziesz! - warknął łysy. - Kantor, zaprowadź go do celi!

Drugi strażnik, również łysy, postąpił ku niemu. "Nil" spuścił wzrok. Kantor pochwycił go za ramię i wykręcił rękę. Generał sapnął, a oprawca zaczął prowadzić go przez korytarz. Nagle stanęli.

To tu! - powiedział Kantor. - W tej celi będziesz teraz mieszkał, Fieldorf.

Mówiąc to, wepchał generała do dość dużego pomieszczenia. Na podłodze siedziało tam kilkunastu mężczyzn. Ubek wyszedł i zatrzasnął drzwi, a następnie zamknął je na klucz. "Nil" rozejrzał się. Z pewnością ci ludzie za chwilę wstaną i będzie miał kłopoty. Wolał ich nie drażnić. Usiadł koło drzwi, a lokatorzy celi przyglądali się mu z uwagą. Nagle jeden z nich wstał i podszedł do generała.

Skądś cię chyba znam! Kim jesteś? - spytał.

A ty? - odparł "Nil".

Antykomunistą. Kapitanem.

WIN-owcem?

Owszem. A pan? Bo na ty chyba nie jesteśmy.....

Również.

Nie spotkałem już pana przypadkiem? Coś mi się wydaje, że pana znam...

Nie kojarzę pana twarzy.

Jestem Marcin Kowalnicki, Kapitan Marcin Kowalnicki. A pan jak się nazywa?

Emil Fieldorf..

Kapitan aż podskoczył ze zdumienia. Pozostali lokatorzy celi wstali i zaczęli się zbliżać do generała. Ten z niepokojem pomyślał, że to zdrajcy lub przestępcy, do których celi ubecy wtrącili Kowalnickiego, którego może nie cierpili, bili. A teraz generał mógł stać się ich celem. Ale stało się inaczej.

Słuchajcie! - krzyknął Kowalnicki. - To sam Generał August Emil Fieldorf "Nil"!

Wszyscy w celi zamarli. Stali jak figury szachowe, przyglądając się generałowi. Nie dowierzali chyba Kowalnickiemu. Ten starszy, brodaty człowiek w łachmanach miał

być słynnym generałem "Nilem". Żywą legendą?

- Panie generale?! - krzyknął Kowalnicki. - Jak pana schwytali? Świnie komunistyczne!

Generał usiadł na pryczy i zaczął opowiadać o wyjściu z RKU.

Wyszedłem zadowolony z budynku i zapaliłem papierosa – mówił. - Po chwili podeszło do mnie dwóch mężczyzn. Na pierwszy rzut oka byli to jacyś uliczni spryciarze, cwaniaczki. Ale zapytali się, którędy na pocztę. Coś tu nie grało, wydawało się, że to jakaś tania bajka. I nagle jeden uderzył mnie w twarz. Wściekłem się, ale nie przewróciłem na ulicę. To z pewnością byli Ubecy. Drugi próbował mnie wepchnąć do syrenki, chciałem się wyrwać i krzyczałem. Wtedy naszedł trzeci Ubek, złapał mnie za gardło i przycisnął do fotela. "Sprawdźcie, czy nie ma broni" – powiedział. Tylko tyle. Komuniści obszukali mnie, zabrali portfel i broń, a następnie trzeci ubek usiadł obok mnie i przytrzymał. Syrenka ruszyła. Reszta już łatwa do odgadnięcia.

Kiedy się to stało, panie generale? - spytał jeden z więźniów. "Nil" nie miał już wątpliwości, że wszyscy jego współwięźniowie są z podziemia antykomunistycznego. Tylko dlaczego, cholera, strażnicy wtrącili go do ich celi.

Tak dawno już jestem w więzieniu, że nie pamiętam – powiedział generał. - Wiem tylko, że za dwa tygodnie będę wisieć. Nie podpisałem prośby o łaski. Moja rodzina jednak z pewnością podpisze ten cholerny papier.

Może nie, generale. - powiedział Kowalnicki.

Mam nadzieję – rzekł "Nil"

Będziemy się modlić za pana – powiedział wysoki więzień. - I za pana rodzinę.

Minęły dwa tygodnie od przeniesienia generała do celi jego podwładnych. Generał stał przed drzwiami. Czekał na strażnika, który miał go zabrać na powieszenie. Rodzina napisała prośbę o łaskę, jednak Bierut ją odrzucił. Dziś miał zginąć. Przez dwa tygodnie nie okazywał zdenerwowania, rozmawiał z współwięźniami, zwłaszcza z Kowalnickim. Szanowali go i byli mu nadzwyczaj posłuszni, czuł że można na nich polegać. To dobrzy ludzie.

Nagle drzwi do celi otworzyły się i weszło do niej dwóch strażników. Jeden był łysy i ogolony, drugiego "Nil" skądś kojarzył. Był niewysoki, miał może trzydzieści lat, brązowe włosy i niebieskie oczy. Nosili mundury i mieli widocznie grobowy humor.

Pańska kolej – powiedział jeden, łysy. - Niestety, ale mamy rozkaz zabrania pana stąd... Przykro mi. Byłem Kiedyś w AK. Nikt tego nie wie. I lepiej, żeby tak zostało.

Ja pana znam – powiedział drugi.

Fieldorf przyjrzał się uważnie drugiemu strażnikowi, jeżeli się spotkali, to było to bardzo dawno temu. Próbował sobie przypomnieć tego mężczyznę. I udało mu się to.

Ty – powiedział. - Ty pomogłeś mi, kiedy wróciłem do Polski z Uralu. Byłem ciężko chory, a ty mi pomogłeś. Przywitałeś mnie w Polsce. A teraz prowadzisz mnie na stryczek. Na nikim nie można polegać na tym świecie...

Tylko wykonuję rozkazy – odparł strażnik. - Zabiliby mnie, gdybym odmówił. Przykro mi, naprawdę. Przykro mi!

Strażnik odwrócił się i przetarł czoło.

Wyprowadzamy go! - powiedział łysemu. - Już czas.

Sam pójdę – rzekł "Nil". - Nie pozwolę, by dobrzy ludzie prowadzili mnie brutalnie przez korytarz, a potem mieli wyrzuty sumienia.

Strażnicy spojrzeli na niego z podziwem. Człowiek, który miał zostać za chwilę powieszony, zachował spokój i współczuje im? Nie możliwe. Generał postąpił krok w stronę drzwi. I wtedy usłyszał komendę.

Przed Generałem "Nilem", Baczność! - powiedział Kowalnicki.

Wszyscy współlokatorzy generała stanęli w pozycji na baczność, ustawieni w porządny szereg. Generał spojrzał na nich z wdzięcznością. Ich szacunek do niego był godny podziwu, mogli popatrzyć się po prostu z żalem, jak generał wychodzi z sali, lecz oni złożyli mu hołd. Wszyscy spoglądali na niego z szacunkiem, niczym na szlachetnego człowieka, który oddał życie za Polskę. A takim człowiekiem był Fieldorf. Postawa więźniów wzruszyła również strażników, którzy spojrzeli się z żalem na "Nila" i także stanęli na baczność. "Nil" powoli wyszedł z celi. Strażnicy pobiegli za nim.

Po chwili wprowadzili go do wielkiej sali, siedziało w niej kilkanaście osób, w tym prokurator. "Nil" stanął na środku i spojrzał mu w oczy. Ten zadrżał i zaczął odczytywać dokumenty. Kiedy skończył, zapytał "Nila".

Ma pan jakieś życzenia?

Powiadomcie moją rodzinę o tym co się stanie – rzekł "Nil".

Tak. Coś jeszcze?

Nie. Nic

Więc zarządzam wykonanie wyroku!

Do generała zbliżyli się strażnicy. Zarzucili mu na szyję pętlę, którą zacisnęli, włożyli worek na głowę, skuli ręce. Spod stóp "Nila" zabrano grubą deskę. Generał wisiał w powietrzu. Po kilku minutach jego ciało zdjęto. Prokurator przełknął ślinę.

Zabito dzielnego człowieka.

W tak haniebny sposób zginął generał August Emil Fieldorf "Nil". Niezłomny Bohater

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (1)

  • Upadły(D.F) 26.09.2016
    Opisujesz całe wydarzenia z całą prawdą w historii bez żadnego tam (za przeproszeniem ) pierdolenia. Niektórzy unikają takich tematów ze względu na dzisiejszych komuchów które dalej są bogaczami za swe zdrady i cieszą się nie lada popularnością. Ale takich ludzi jak nil trzeba szanować, każdy musi a nie jakiś sprzedawczyków. Jezu wybacz, zbyt emocje mnie poniosły (pierwszy raz od dawna ) Przyznam ci miałem tu zajrzec i to zrobiłem, dochowuje słowa i szczerze nie żałuje. Dawne czasy i bohaterska walka, przekonania starej Polski które praktycznie dziś giną są dla mnie czymś wielkim jak ten tekst :) Daję ci pięć i zwiększam twą patriotyczną do pisania chęć :)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania