Śmierć Rozdział II

Fiolet spojrzała przez okno na mały cmentarzyk, który znajdował się za rogiem. Zawsze gdy tam spojrzała przypominał jej się ojciec ,który zmarł po to by ją ratować.

Umarł 1o lat temu kiedy ona miała 5 lat. Poszła razem z nim do cyrku aby świętować swoje urodziny. Kiedy szli przez miasto wielkie, stare kamienice spoglądały na nich ze zło wrogim uśmiechem. Mała Fiolet nie spodziewała się że za rogiem największej kamienicy czeka ją nie miła niespodzianka. Ponieważ uciskały ją buty ojciec wziął ją na ręce. Właśnie wtedy powiedział jej o rzeczach które dla ludzi nie istniały, opowiedział jej kim się stanie w dniu swoich 15 urodzin.

I w pewnym momęcie huk i ojciec upadł z małą na ziemię. Po upływie pół godziny dziewczynka zaczęła krzyczeć do taty ,że to nie żarty i ma się obudzić. Kiedy podeszła do niej kobieta i zapytała ją co się stało Fiolet odpowiedziała ze łzami w oczach ,że jej tata nie żyje.

A reszty wydarzeń już nie pamięta, no może po za faktem ,że tajemnicza kobieta została jej macochą. Dziewczyna zapamiętała ,że tego dnia o pół nocy jej życie się zmieni na zawsze.

Musi dzisiaj umrzeć aby ożyć na nowo i stać się wampirzycą. Zrobi to dla ojca, zostanie członkinią wyspy mroku. Na której nikt nie jest człowiekiem i nie znają tam słów litości. Ludzie nie są tam przyjaciółmi ,tylko jedzeniem.

Po dłuższej chwili namysłu nastolatka zeszła na dół po czarnych schodach.

-Mamo pójdziesz ze mną na zakupy?- jej macocha nigdy nie chciała jej uwierzyć w opowieść jej ojca.

-Fiolet nie będę miała za dużo czasu. Ale skoro już chcesz iść co się nie zdarza często to dobrze pójdziemy tylko odbiorę papiery.

-Ok. Ja będę czekać w samochodzie!

Mówiąc to wybiegła z domu. Teraz dopiero zrozumiała że to będzie ostatnia rzecz którą zrobi razem ze swoją przybraną matką . Teraz to dziwnie brzmi bo od 10 lat z nią mieszka w jedynym domu. To właśnie ta kobieta pomagała jej w razie kłopotów z chłopakami i to właśnie ona starała się ją wykształcić i zapewnić jej życie na poziomie. A teraz będzie trzeba ją opuścić na zawsze, od tej chwili to od Fiolet będzie zależeć czy ta oto kobieta zostanie kolacją czy nadal będzie żyć ,ze świadomością że straciła pewną część rodziny.

Kiedy nastolatka siedziała w samochodzie i rozmyślała jak jej matka się pozbiera po stracie córki. Drzwi domu się otworzyły, teraz wyglądały jak odległy cel , jak marzenie każdego człowieka. A kobieta która z nich wyszła była wysoka i chuda, wyglądała na zmartwioną. Szła dumna i smutna pod wielkim czarnym parasolem. Makijaż na jej twarzy się lekko rozmazał co dało efekt płaczu. Jej matka wyglądała jak profesjonalna modelka.

A ona niska, chuda i o wiele mniej piękna. Miała rude kręcone włosy, które zawsze okalały jej bladą jak kreda twarz. A jej zielone oczy błyszczały jak dwa duże guziki ,które zostały przyszyte nie do tej osoby co trzeba.

Ale mówi się trudno przecież tak na prawdę nie jest spokrewniona z macochą. Lecz do swojej prawdziwej matki jest bardzo podobna. Te same oczy, usta i inne włosy. Włosy tak właściwie ma po nikim one są cudem natury. Bo wszyscy u niej w rodzinie mieli brązowe.

Kiedy jej matka dochodziła do samochodu coś ją chwyciło w pasie i pociągnęło za sobą. Kobieta krzyczała i szarpała się z całej siły. Walczyła o życie co u ludzi i innych gatunków jest normalne. Fiolet wybiegła na zewnątrz aby jej pomóc. Lecz ktoś ją szarpnął i dziewczyna upadła, pomyślała że to koniec, że ona i jej matka zginą tego dnia. Ale niespodziewanie tajemnicza postać włożyła jej matkę do samochodu. I podeszła teraz do niej, podniósł ją i zaczął nieść w stronę starego cmentarza.

Ten cmentarz znajdował się dalej bardzo głęboko w lesie i nikt o zdrowych zmysłach się tam nie zapuszczał. Ale ona teraz nie bała się o siebie lecz o matkę, bo jeśli złapał ją wampir i jej coś nakazał to ona to zrobi bez namysłu. Teraz oby dwie są w niebezpieczeństwie, tajemnicza postać stanęła i rzuciła Fiolet na suchą ziemię.

Teraz byli w jakimś domu, nie był to jej mieszkanie ale wolała siedzieć tu niż tam na zewnątrz.

- I jak mała boisz się?- po tym Fiolet stwierdziła że to chłopak może o rok starszy od niej.

- Tak i jeśli chcesz mi coś zrobić to…

-To co? Ty mi nic nie możesz zrobić jesteś związana a przemianę masz przejść dopiero w nocy .

Dopiero teraz do niej dotarło że on może ją teraz zabić i wypić jej krew. On już przeszedł przemianę i z tego co widzi jest doświadczonym łowcą. Ona nie będzie miała z nim szans nawet po przemianie, będzie za słaba . Teraz to od niego zależy co się z nią stanie.

-Co chcesz mi zrobić?

-Nic! Chcę ci pomóc bo sama się nie przemienisz. Nie dasz rady jesteś słaba.

Faktycznie od tygodni nie chce jej się jeść. Bo przecież jej organizm przechodzi przemianę szybciej niż skóra i zmysły.

-Nie myśl tyle. Nie dostaniesz teraz nic do jedzenia . Dostaniesz mnie w prezencie.

-Że co? O co ci chodzi? Wypuść mnie, przecież i tak nie mam z tobą szans.

-Mówisz i masz. Ale nie chodzi mi o nic innego niż o to że nasi rodzice uzgodnili że my złączymy rodziny.

Pierwsze co pomyślała to że on żartuje. Ale jej ojciec mówił że to na niej będzie spoczywać obowiązek połączenia dwóch rodzin.

- Pomożesz mi się przemienić?

-Oczywiście że tak! Nie po to ciebie śledzę od roku. Wiem że wyczuwałaś obecność miłości i pokrewnej duszy.

-Tak ale nie jesteś nią ty. Bo ten no ja ciebie nawet nie znam.

- Czy teraz nadal to czujesz a w pobliżu nie ma nikogo tylko my.

Teraz ona wiedziała że go kocha ale mu nie wierzyła. Zna go od nie całej godziny a dowiaduje się tylu rzeczy. Szkoda że nie ma z nią ojca pomógł by jej się z tym uporać.

Po godzinie ciszy ktoś otworzył drzwi. Był to wysoki blondyn chyba brat Jackuba, byli do siebie podobni tylko że chłopak który wszedł do domku miał blond grzywkę padającą na czoło. Jonatan wstał i spojrzała chłopakowi prosta w wielkie niebieskie oczy i stali tak patrząc na siebie aż chłopak się cofnął i wyszedł.

-Kto to był?

-Mój starszy brat Dener. Ma 139 lat i jest głowa rodziny od kiedy ojciec zmarł.

-Przykro mi ja wiem jak to jest kiedy straci się ojca. Skoro on ma 139 lat to ile masz ty?

-Jestem od ciebie starszy o kilka lat. Mam 60 lat i nie gadaj że jestem stary bo jestem jednym z najmłodszych na wyspie.

Dziewczyna wystraszyła się bo skoro on ma 60 lat i jest jednym z młodszych to ile mają tam najstarsi. A mniejsza o to, siedzi tu już prawie dwie godziny i nie wie gdzie się znajduję. Wie tylko tyle że nikt tu nie chodzi.

Kilka minut później zasnęła , między innymi przez to że nie spała w nocy. W śnie szła przez jakąś starą ulice trzymając Jackuba za rękę. Wydawała się wystraszona ,a on był ranny cała noga była we krwi. I w pewnej chwili huk ,i zza zakrętu wybiega mała dziewczynka cała brudna. W podartych ubrankach. Biegła jeszcze przez chwile a później upadła, zaczęła krzyczeć z całej siły. Nikt jej nie mógł pomóc, a już na pewno nie oni. Bo byli wampirami jeśli podeszli by bliżej zabili by ją lecz tego nie chcieli.

Mała wstała i zaczęła iść w ich stronę, na początku powoli a później coraz szybciej. Fiolet zamknęła oczy aby nie płakać przez to że nie mogła jej pomóc. Mała zaczęła biegnąć i krzyczała do nastolatki ,,Mamo nie uciekaj. Mamo mam ranę na nóżce”. Kiedy Fiolet usłyszała ostatnie słowo cofnęła się do tyłu lecz jej chłopak zaprotestował chwytając ją mocniej za rękę i przyciągając do siebie.

W tym momencie dziewczynę obudził straszliwy ból. Zaczęła krzyczeć, a Jackub podbiegł do niej. Przytulił ją z całej swojej siły i zaczął ją całować. A ona poczuła się jak gdyby się rozpływała w jego dłoniach. Próbowała krzyczeć lecz on wtedy zaczynał ją całować mocniej. I w pewnym Momocie zrobiło się jej zimno, przed oczami przeleciało jej życie i czarny tunel ze światłem na końcu.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (1)

  • NataliaO 13.04.2015
    Jest coś w tym opowiadaniu co przyciąga. Te opisy są tak ładne, doskonałe, że świetnie się to czyta. 5:)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania