Po prostu cudownie, popłakałam się ze śmiechu :) Wyluzowana z niej babka i wybredna jak widać, a Ty jak prawdziwy dżentelmen, spełniłeś każde życzenie :) 5 :)
Karolko, jeśli Cię szczególnie rozbroiły "klapki" – to mamy to samo poczucie humoru: ludowe, uniwersalne i ambitne – i wcale te trzy przymioty nie kłócą się ze sobą :D
Neurusiu, mnie już rozbawiła pierwsza zwrotka, a każda kolejna była tylko dopełnieniem, a ,,klapki'', że tak się wyrażę, gwoździem do trumny :D Od samego początku widziałam dżentelmena, który każdą kobietę traktuje z należytym szacunkiem. Drobne jej upomnienie, by nie zachlapała schodów, było może ciut uszczypliwe, ale i to można potraktować jako troskę przed poślizgnięciem.
Przypomniał mi się tekst, chyba Szymona, o podrywaczu, który na łożu śmierci i ową próbował kokietować i jak połączyłam to w całość miałam ubaw po pachy :D
Cała scenka wydała mi się tak zabawna, że nie dziwiłabym się, jakbyś powiedział teraz, że była jeszcze jedna zwrotka, ale ukryłeś ją tylko dla siebie :) bo skoro dziewczyna tak dobrze się poczuła, mogło się jeszcze wiele wydarzyć :)
Przeczytałam najpierw "śmieć ze zlewu"... W sumie śmieć w zlewie znacznie bardziej prawdopodobny niż Śmierć, ale raczej nie chciałby się kąpać ani nie prosiłby o klapki. :D Tak przyjemnie i lekko opowiedziałeś tę historię - wszak nikt nie powiedział, że ze Śmiercią nie można się zaprzyjaźnić. A widać, że jakaś porządna, dobrze ułożona, a nawet z lekka pedantyczna była, skoro chciała się umyć, a potem poprosiła o klapki, żeby nie zostawiać śladów na podłodze - nie każdy by tak zrobił. 5 :)
Miło znów przeczytać coś z tą Twoją specyficzną nutą humoru. Ten wiersz to właściwie taka polemika z tym typowym strachem przed śmiercią i jej postrzeganiem. W Twoim tekście wydała mi się nawet... sympatyczna, może trochę zbyt swawolna. W każdym razie podoba mi się bardzo takie przedstawienie - na pewno wolałabym spotkać się z takim końcem aniżeli kosą i czarną peleryną :) Zostawiam 5 :)
Rasiu, miło Cię gościć w moich skromnych progach, gdzie próbuję bawić się w poetę :) Twoja opinia jest bardzo miła :) Wieczorem będę miał ciut więcej czasu i odpowiem Ci na kolejne, mam nadzieję, komentarze do miech wytworów wierszo podobnych :) Ja z kolei kompletnie nie miałem czasu na zapałki :/ Gdybyś je zaniosła do wydawnictwa i wydała, miałbym w formie książki, tak! :)
Takie tam podlizywanie się :) Nic nie szkodzi, a co do sprawdzania i opinii - zobaczę. Nie obiecuję, że dzisiaj wszystko oblecę, bo narobiłam sobie sporo zaległości, a jak ostatnio nic nie zamieszczam, to siłą rzeczy jest mnie jakoś tutaj mniej. Za niedługo jednak wrócę z nowymi pokładami energii, ale na razie jeszcze troszkę muszę się uwinąć z robotą poza opowi ;) Spodziewaj się mnie jednak prędzej czy później :)
Komentarze (21)
Przypomniał mi się tekst, chyba Szymona, o podrywaczu, który na łożu śmierci i ową próbował kokietować i jak połączyłam to w całość miałam ubaw po pachy :D
Cała scenka wydała mi się tak zabawna, że nie dziwiłabym się, jakbyś powiedział teraz, że była jeszcze jedna zwrotka, ale ukryłeś ją tylko dla siebie :) bo skoro dziewczyna tak dobrze się poczuła, mogło się jeszcze wiele wydarzyć :)
Piąteczkę dam, a owszem.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania