Uwaga, utwór może zawierać treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich!

Śmietnik

– Praktyka szpitalna studenta medycyny nie polega przecież tylko na przyglądaniu się skomplikowanym operacjom jelit, na unieruchamianiu płuc i odpiłowywaniu nóg, nie polega doprawdy tylko na zamykaniu oczu zmarłym i wyciąganiu dzieci na świat

– Bomba, co Ty za gówno tam znowuś znalazł?

– Nu jakieś takie zaśniyżone stoki. Chyba to jakiś sadysta z Rysów pisał.

– Z Rysów powiadasz? – Knebel rozmarzył się. – A co tam na okładce piszom? Jak się on nazywa?

– Beeerhaaartt – Bomba ledwie wydusił nazwisko. – Thomas.

–To jak te świdery do wiertnicy, co ja nimi kiedyś pejzaże Maruni nad łóżkiem umieszczałem.

- Ty już taki nostalgiczny nie bomdź Knebel, bo zaraz mi tu nad śmietnikiem zaczniesz beczeć. Ten Berhart to jakiś German jak na moje. Kto wie czy nie Hitlerowiec.

– Przecie on o lekarzach pisze, a nie o mordowaniu – zauważa Knebel.

– Jedno i drugie tak samo wali gnojówką. Ja ci mówie, z Germanami nie ma żartów.

– A z czyjego worka toto żeś wygrzebał?

Bomba podnosi do góry fioletowy worek z gumką, z którego wysypują się zużyte pampersy i opakowania po jogurtach.

– A niech mnie rozpędzona świnia potrąci w nocnym śnie – mruknął z niedowierzaniem Knebel. – Toć to resztki Basieńki spod szósteczki.

– A no. Przecie kurwa żem mówił, że mi to Hitlerem podjeżdża.

– Ja tom się takich mecyj po tej pinduni nie spodziewał. Już raz kiedyś znaleźlim u niej podejrzanego dildosa pamiętasz Bomba?

– To nie dildos był, tylko spalony blender. Myślisz o dupie, to i narzędzie doodbytnicze w sprzęcie kuchennym widzisz kretynie jeden.

– Jak dla mnie to był dildos. A ta lekturka tylko to potwierdza. Weź no otwórz na innej stronie i przeczytaj mi coś. Jak nic będzie ostra jatka.

– Sam jesteś kurwa ostra jatka – odparował Bomba. – Dawaj numera strony.

– Pyknij na 39. Dobrze mi się kojarzy. Na 39 urodziny Marunia kupiła se taką czerwonom podomke…

– Znam ja ci te twoje sprośne opowieści Knebel! – przerwał mu Bomba. – czytam! „Wszystko wyschło we mnie jak łożysko rzeki, wszystko we mnie jest jak wyschnięty potok krwi…”

– No i masz kurwa jedna mać czarno na białym! To jakiś porypany fetyszysta jest!

– Ale do podcierania dupy się nada – Bomba wrzuca wolumin do dwukółki i zabiera się za penetrowanie kolejnego worka. – Teraz czas na Włodka. Ten zawsze sypnie czymś smakowitym.

– Jo jo. Pamintam, jak łostatnio wżerałeś po nim serek topiony, rapterm tydzień przeterminowany.

– Nooo. Zalatywał świeżyną. Weź mi nawet nie przypominaj Knebel. To było takie wyborne, że aż mi się winiaczkiem zapijać nie chciało…O! Ty, pacanie jeden. Zobacz jakim łup wynalazł – Bomba unosi w zachwycie kawał pizzy i zamkniętą puszkę z pikantną makrelą.

– A niech mnie święty Gibon zdzieli ogonem – Knebel zagryzł zęby. – Ty to masz szczęście Bomba.

– I to pizza z salami i pieczarami. Jest jeszcze jakieś zielone świństwo, co wygląda jak mlecz. Czemu ludziska żrą jak króle?

– A cholera ich wie. Moda taka. Jak kiedyś nas chińszczyzna na dobre zaleje, to będą wpierdalać robole. Zobaczysz.

– Chociaż zarobim na łapaniu pluskwów i dżdżownic – zauważa rozsądnie Bomba, po czym wpycha pizze do buzi. – Ale dobre. A co tam u Ciebie w worku?

– No sam zoba – Knebel pokazuje puste kartony po mleku i zużyte chusteczki. – Sprawdzanie tej

latufundi spod jedenastki nie ma sensu. Łona je sknera. Jak wszyscy walili do hipermarketosów na

zakupy przedwojenne, ta se szyła maseczke. Pierwsza z niom chodziła, jak jakaś napromieniowana.

– I takie ludzie chodzom po tym świecie. Choć też mnie wkurwia, jak człowiek zrywa się z rana żeby

zdążyć przed śmieciarom, a tu się okazuje, że laleczka nie marnuje żywności. Za moich czasów, jak

chciałeś się wyróżnić, to słuchałeś Nightwisha i oglomdałeś Amatora. A teraz ni ma tak łatwo. W

sztuce było już wszystko – schodzomce z krzyża Jezusy, gadajomce waginy, piosenki imitujomce

ciencie drewna w lesie. Teraz żeby być innym, musisz nie marnować żarcia.

– Świnta racja Bomba! I z takimi to najgorzy. O bliźnim nie pomyślom. Zamiast podrzucić

bezdomnemu jakiegoś plasterka bekonu, to woli te pieniondze oszczędzić na jakiś wyjazd. A w tym

roku to gówno nie wyjazd bendzie miała.

– I to jest najlepsze co mogło nas spotkać. Pamientasz jak rok temu żeśmy głodowali, jak pół

blokowiska okupowało plaże w Grecji czy inny Bułgarii? Śmietniki były puste, nie było z czego

wybierać

– Nie przypominaj mi nawet. Z tego głodu wpieprzałem wtedy wengiel podjebany od Pysi.

Bomba skończył konsumpcję pizzy i zabiera się za następny worek. Jego uwagę zwrócił zbliżający się

dźwięk butów.

– Dzień Dobry Panom.

– Dobry Dobry Szanownemu Somsiadowi. My tu tylko na chwile, szukamy butów dla wnuczki… -

Knebel zaczął się tłumaczyć.

– A nie nie, szukajcie Panowie co chcecie i jak długo chcecie – Starszy Jegomość odpowiedział

uspokajająco. – Trzeba sobie pomagać w tych szalonych czasach. O, właśnie mam w śmieciach

pomidorka. Co prawda nieco się obtoczył w skorupce jajka, ale dla głodnego to chyba nic takiego…

– Ażeby ci ten pomidor w rzyci stanął – zaklął w myśli Bomba.

– A niech mnie lecący rododendron uderzy w potylice – Knebel zachwycił się znaleziskiem. –

Zobaczcie panowie. Ela wyrzuciła całego serka wiejskiego.

– No to pomidor do tego jak znalazł – Jegomość nieustępliwie proponuje swoje wiktuały.

– Dawaj Pan, będzie wyżera.

– I takie podejście rozumiem. Ekologia i dobry uczynek w jednym – Jegomoś podaje pomidora i

wychodzi. Na odchodnym rzuca – smacznego!

– A pierdol się – już bez skrupułów odparł Bomba.

– Nu ale chociaż pomidorka dał.

– Od niego, to bym nawet kawiora nie tyknoł.

– Ja tam nie pogardzę. Nie miałem tyle szczęścia, żeby pizzę wyłowić.

– Nie samym żarciem człowiek żyje. O zoba, znowu jakaś księga – Bomba pokazuje pokaźnych

rozmiarów książkę.

– A tym razem co znowu? Widzę jakieś szatańskie numery i ryj ni to wampira, ni upiora w operze.

– Bolano jakiś. Pewnie pederasta.

- Czemu tak gadosz?

- Tak coś mi mówi.

- Tobie to tak o każdym mówi.

– Bo ja to Knebel, wiem o życiu dużo. Pracowałem w Lidlu.

– Masz racje Bomba. Jak żeś w Lidrze pracował, to dobrze tego tam Kolano ocenisz.

– Ażebyś kurwa wiedział Knebel! – Bomba wyrzuca książkę na stertę śmieci. – Tym to się nawet

podcierać nie chce.

– Czemu te ludziska teraz książki wyrzucają Bomba? Ty jako długoletni, doświadczony bojownik Lidla

na pewno mi odpowiesz.

– To jest proste, jak ogon jamnika. Wolom oglondać telewizornie, liczyć te zgony, a jak już chcom

czytać, to wybierajom coś ku pokrzepieniu serc. Jakiegoś Robin Hooda czy inne babskie romansidła.

– Ale żeby tak zaraz wyrzucać inne ksionżki?

– Oni w dupie majom to, że ten pederasta Bolano siedział rok czy pinć i pisał to swoje zboczone

dzieło. W dupie majom te wydane pieniondze, tom prace w drukarni, te sciente drzewa. Oni są kurwa

dwulicowi jak świniaki, albo i gorzy. Z jednej strony wpierdalają trawe, bo to jest kurwa fit i bio, z

drugiej, wyrzucajom rzeczy, które im się znudzili, żeby zrobić miejsce dla innych rzeczy, które kiedyś

też wyrzucom.

– O. To tak jak nas – zauważa Knebel.

– Dokładnie tak Knebel, dokładnie tak.

Panowie odrzucili trzymane w rękach worki i ruszyli przed siebie, do następnego śmietnika.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (1)

  • Bajkopisarz 18.05.2020
    „Bomba, co Ty za gówno tam znowuś znalazł?”
    Wypowiedź, więc ty małą literą.

    „Bomba skończył konsumpcję pizzy i zabiera się za następny worek”
    Skakanie po czasach w jednym zdaniu to średni pomysł

    „Jegomoś podaje pomidora i
    wychodzi. Na odchodnym rzuca – smacznego!
    – A pierdol się – już bez skrupułów odparł Bomba.”
    Jegomość.
    Znów skakanie po czasach bez uzasadnienia

    Nieźle wystylizowane, nawet zabawne. Ale uważaj na czasy, bo ich gwałtowne zmienianie zwykle nie wychodzi na dobre. Panowie przy śmietnikach mają różne ciekawe przemyślenia, jeśli akurat są kontaktowi, co nie zdarza się znów tak często. Ale kto ich tam wie, czym się zajmowali zanim przeszli z trybu osiadłego na tryb zbieraczo-koczowniczy. Może nawet czymś poważniejszym niż Lidlem.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania