Sobowtór, czyli jak poznałam Mię ~ Roz.1 ~ Lily
- Co mogę powiedzieć o Sue? No cóż... była świetną przyjaciółką i siostrą mimo iż nie łączyły nas więzi krwi. Była też zdecydowanie odważniejsza i bardziej przewidywalna. Czasem wołałam na nią "medium". Tak, dla żartu. Jednak nie znałam drugiej takiej osoby, która dorównałaby jej wytrwałością.
- Coś jeszcze?
- Sue, nie była moją towarzyszką, lecz nauczycielką życia. To dzięki niej poznałam ból i cierpienie, ale też miłość i przywiązanie do drugiego człowieka. Chciałabym tylko dodać, że bardzo jej dziękuję. Za wszystko. - mówiła Mia Ross, w wywiadzie dla naszej gazety.
Dnia 17.04.2001 roku, na świat przyszła mała Sue Smith. Zanotowano ją w katalogu z ostatnio narodzonymi dziećmi. Dostała 7/10 punktów w skali APGAR. Mimo jej niezadowalającego zdrowia, Sara oraz jej mąż, Josh Smith, zdecydowali się wychować niemowlaka.
Przez pierwsze 2 lata, Sue urosła jak na drożdżach, a jej odporność na różne choroby niemalże powalała. Dla dziewczynki otwierały się drzwi do normalnego życia. Bez trosk oraz jakichkolwiek problemów zdrowotnych.
Na 3 urodziny rodzice podarowali jej coś, co zmieniło życie Sue. Była to piękna, porcelanowa lalka. Miała długie rzęsy, wyraźne brwi, niebieskie oczy, czarne włosy, a odziana była w czerwono - białą sukienkę w kwiaty. To właśnie ona obróciła życie Sue o 360 stopni.
Zapowiadał się cudowny dzień. Sara szykowała obiad, a 8 - letnia wówczas Sue bawiła się na piętrze. Mijał kolejny dzień, a dziewczynka ani myślała o wyjściu na dwór, do ludzi. Niepokoiło to kobietę, lecz uznała to, za "okres dorastania". Jednak po przyszykowaniu jedzenia i po wołaniu mamy, nikt nie zjawił się w jadalni.
- Mark, proszę, idź po siostrę. - Sara zwróciła się do młodszego syna, siedzącego na krześle.
Chłopiec potruchtał po starych, drewnianych schodach na górę. Stanął przez białymi drzwiami i zawołał:
- Hej, Sue, mama woła na obiad.
Jednak nikt się nie odezwał.
- Sue!
Ciągle nikt nie odpowiadał.
- Wchodzę!
Gdy Mark znalazł się w pomieszczeniu, na chwilę wstrzymał oddech.
- Masz naprawdę piękne włosy, Lily. - szeptała Sue, ale gdy zauważyła brata momentalnie zamilkła.
- Sue... Mama woła na obiad... - zarzucił spłoszony chłopiec.
- J-już idę...
Gdy wszyscy zasiedli przy stole, atmosfera stała się dość przytłaczająca. Panowała śmiertelna cisza, a twarz Marka z każdą chwilą spędzoną w obecności siostry bladła. Przeraził go fakt, że Sue rozmawia z lalką. Ale nie jak 8 - letnia dziewczynka, lecz jak szalony człowiek, uważający ją za człowieka...
Komentarze (4)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania