Solarpunk

wiosna aż podchodzi do gardła. koty – z nosami

przy kretowiskach. trwa nawąchiwanie.

jak się poszczęści – będzie żarte.

 

właśnie ukończyłem misunderstudia,

dzięki którym rozumiem jeszcze mniej.

jestem teraz dyplomowanym ukosem, bryzą,

kawałkiem wietrzyka, co kosi na przestrzał.

 

czasami marzę aż do świrostwa, zatapiam się

w pragnieniach, jakich lepiej nie powtarzać:

 

niech przyjdzie wyraźniejsza pora roku

(maczetniczka albo taka z kosą), by odchlastać

którykolwiek z łbów. i niech się rozkrzewią

zielenie na dachach, woźne zapalą gromnice

w salach lekcyjnych i aulach (zaparowane szkiełko

i oko bez źrenicy kontra przeczucie i dzika, nie

biorąca jeńców wiara, ef od iks przeciw zaklęciom).

 

w sercu – słonecznie i duszno, aż chciałoby się

zadławić nadmiarem promieni, znaleźć pojemnik

z łatwym do przedawkowania specyfikiem,

przypudrować dziurki. o, udało się!

 

i patrzę na świat, którego na szczęście nie doczekam:

skończyłem czytać kryminał napisany przez mikrofalówkę,

mordercą okazał się android, za zabicie inteligentnej

formy ognia skazano go na zsyłkę do kolonii Rozprogram.

 

jedna z byłych dziewczyn (nie moich)

poprosiła AI o zrobienie manicure. licho wie,

co się stanie z dodatkowymi palcami,

które wyrosły w niespodziewanych miejscach.

nawet tam.

Średnia ocena: 4.0  Głosów: 5

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania