Spacer po deszczu
Chwycę dzisiaj Twoją dłoń,
razem udamy się w podróż.
Mimo deszczu wybiegniemy z domu,
do zatłoczonego wsiądziemy tramwaju.
W ciemnościach będziemy kluczyć
po wieczornym pejzażu miasta.
Chcę skakać po kałużach,
co odbijają światła kolorowe,
Ty zaś będziesz się bawić ze mną.
Krocząc po wąskich uliczkach,
mijamy znane nam szyldy sklepowe.
Ich neony błyszczą się w Twoich oczach.
Przejdziemy przez zadymiony pub,
wąchając typowy zapach tytoniu.
Alkoholicy spici piwem,
my upojeni naszym uczuciem.
Wejdziemy do kina, znowu romansidło,
uciekniemy, więc nie kończąc seansu.
Pójdziemy razem do teatru,
ale tam za dużo zabawy w życie.
Zwiedzimy jakieś znane muzeum,
ale zamiast podziwiać obrazy,
znowu zatoniemy we własnych oczach.
Później ja utonę w moich
egoistycznych, zazdrosnych myślach,
z których Ty mnie będziesz wyławiał.
Szybki bieg na przystanek,
i tak będę pierwsza pod bramą.
Przemoczeni i zmarznięci
wejdziemy do domu
i weźmiemy gorący prysznic.
Razem? Tu lepiej już skończę...
Co prawda jestem tylko (?) poetką,
ale mogę Cię zabrać w różne światy.
Komentarze (18)
Ich neony błyszczą się w Twoich oczach.
Przejdziemy przez zadymiony pub,
wąchając typowy zapach tytoniu.
Alkoholicy spici piwem,
my, upojeni naszym uczuciem.
Bardzo piękne.
"uciekniemy więc nie kończąc seansu." - przecinek po "więc"
Bardzo fajne zakończenie, które jakoś zreperowało w moich oczach ten fragment o zazdrości. Trochę burzył on to wrażenie sielanki i takiej cudownej podróży w objęciach uczuć. Na szczęście okazało się to zabiegiem celowym i ładnie dopiętym na sam koniec, więc jak najbardziej mi się podoba :) Zostawiam 5.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania