Spacer za rękę
Wiersz sprzed lat, dosyć osobisty...
Z Twego istnienia nie pamiętam ni grama,
Nie pamiętam ni dnia, ni godziny drobinę,
Lecz rana w sercu tworzy się sama,
Gdy spadasz płatkiem śniegu co zimę,
Gdy okrążasz cały ten świat z wiatru tchnieniem
i w tym całym pędzie przeistaczasz w wspomnienie.
Tak bardzo Cię nie znam, a jednak odczuwam brak
W historiach o Tobie niebem jest ten nasz świat...
Dziś chcę Ci pokazać ten mymi oczami.
Jest ciemno i zimno i nie umiem trwać,
Realia tracą ostrość powlekane łzami...
Chciałabym jak Ty, po prostu iść spać.
Wiesz, zabójcy są różni. Czasem nie wystarczy...
Ruszając z tarczą, wracamy na tarczy.
A Ty miałeś tu być! - zrozum to cierpienie
Miałeś tutaj być! - niczego tym nie zmienię
Żyję cicho w tej prozaicznej rzeczywistości,
Są słowa, których choćby nie chce się słuchać...
Jakiż jest cel, kiedy prawdziwej miłości
Nie ma... więc powoli staję się głucha.
I od lat dziewiętnastu tańczę 'lambada'..
Lecz zrobię, jak chciałeś - nie będę się poddawać.
Komentarze (7)
5
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania