Spojrzenie
"Miłość."
Byłem młody, byłem naiwny i pospolity. Chodziłem ze smutną twarzą i anemiczną figurą, od okna do okna. -Czemu jesteś smutny? -Pyta się mnie przechodząca nauczycielka po korytarzu. -Nie jestem smutny. Ja po prostu nie jestem uśmiechnięty. -Byłem nie uśmiechnięty, byłem nędznikiem w bandzie złodziei. Byliśmy nędznikami, staliśmy się galernikami.
Zakochałem się, jak to do mnie nie pasowało. Miałem moro spodnie, morą kamizelkę i smutną twarz do tego wziąłem kilku nędzników i z nimi poszedłem temu wszystkiemu wskazać moją wybrankę. A mej wybrance jednocześnie wskazać siebie. Zawstydziłem się. Nędznik zapukał w drzwi biskupa Meriela, który jak by inaczej przyjął mnie w gości.
I tak naprawdę tu się historia zaczyna.
Związek Harcerstwa Polskiego, pierwszy biwak z przepływającym strumykiem u podnóża obozowiska, schowany w lesie, zapadniętym przez rzeźbę ternu. Strome zejście, strome wejście i moje ukochane glany. To dla niej tu pojechałem, to dla niej Złodziej stał się harcerzem.
Urodziny drużyny Na ścianie w mroku wyświetlaliśmy prezentację o naszej drużynie. Mrok dodaje pewności siebie nieśmiałym kochankom. My byliśmy nieśmiali, ja byłem nieśmiały. Spojrzała na mnie, a jej wzrok był wyciągniętą ręką Boga zapraszającą mnie do raju. Niczyje spojrzenie nie ma takiej mocy jak spojrzenie osoby ukochanej. Ona siedziała odwrócona, patrząc się bezwstydnie na mnie ukrytego w cieniu. A ja na nią, nie chciałem z niej odrywać spojrzenia, jakby to, że na siebie spoglądaliśmy, było grzechem. Tak naprawdę nie zdawałem sobie sprawy, z tego w kim się zakochałem, moja druga połówka była moim rewersem, a może nawet awersem. Mimo tego ja ją kochałem.
Pierwszy obóz. Jednak to była prawdziwa ręka Boga dotarłem do raju. Erekcja, stałem przy ognisku, śpiewając piosenkę, opierając się jednocześnie o swoją drugą połówkę. Czując ciepło jej ramienia i modląc się, by ona nie oderwało go od mojego.
Nagle wszystko zgasło. Spojrzenie wysunięte na piedestał męskiej uciechy seksualnej, nagle okazało się wbitym zatrutym kolcem róży. Ma róża nie patrzyła, dając mi szczęście, prosto w moje śliczne zakochane w niej oczy. Tylko gdzieś krążyła wokół mojej twarzy, sprawdzając, czy ja na nią patrzę. Bawiła się moją miłością do niej, mnie nic w zamian za to mi nie oferując. Byłem zły, byłem zazdrosny. Zazdrosny o powietrze o słońce, wiatr i niebo, pod którym mnie z tobą nie było. Rzekłaś "do zobaczenia". A ja odparłem ozięble "Cześć". Nie pragnąc cię znów ujrzeć na oczy. - Chyba twoja koleżanka cię lubi. -Tak wiem o tym mamo.
Byłem kochankiem, byłem złodziejem i nędznikiem, nie powiem, zasłużyłem na swe galery, zasłużyłem na swe piekło. W końcu popełniłem grzech w raju darowanym mi przez Boga. Stałem się Kainem, byłem Ablem.
Komentarze (5)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania