Spowiedź Strzały

Gdzie jestem? Gdy otworzyłem oczy było ciemno. Ostatnie co pamiętam sprzed momentu nim straciłem przytomność... Skończyła mi się amunicja. Byłem sam. Gdzieś daleko od naszych czołgów. Odcięli mnie. Zauważyłem jakiś cień przemykający między drzewami. Wydobyłem nóż, ale zanim zdążyłem go otworzyć, powaliło mnie czterech kolosów w maskach.

I teraz jestem tu. Czuję każdy mięsień... wszystko mnie boli. Mam związane ręce i nogi. Zabrali mi kurtkę, bo czuję na ramionach i plecach chłód ziemi. Próbuję odwrócić się na bok, ponieważ skrępowane ręce wżynają mi się w krzyż. Wtedy otwierają się drewniane, stare drzwi, wpuszczając odrobinę światła z ogniska. Dwaj mężczyźni, warcząc coś w obcym dla mnie języku, podnoszą mnie brutalnie i wywlekają. Rzucają mnie na jakiś zardzewiały metalowy stół. Staram się rozejrzeć, ale ból rozsadza mi czaszkę. Gdzie jestem? To wygląda jak jakaś jaskinia. I teraz zauważam najgorsze... Brudne noże, szpikulce, wiertła, tasaki... Patrzę jak nieznajomi podchodzą do narzędzi. Krzyczą coś do mnie, ale nic nie rozumiem. A nawet jeśli, to serce właśnie podeszło mi do gardła i nie wykrztuszę ani słowa. Czuję rosnącą panikę. Czterech innych przytrzymuje mnie, a mój oprawca, z nożem w ręce, podchodzi do mnie. "Nie... nie." Błagam w myślach. Rozdziera moją koszulkę, przykłada ostrze do brzucha.

Ból... Mam wrażenie, jakby stado koni ciągnęło mnie na raz w tysiąc różnych stron. Mdli mnie. Ciemnieje mi przed oczami. W końcu razem z omdleniem przychodzi ulga.

Nie wiem ile czasu minęło. Miesiąc? Dwa? Trzy? Mam wrażenie, że cała wieczność. Tysiące lat.

Leżę na zimnej ziemi w jaskini terrorystów. Widziałem ich broń, ładunki wybuchowe. Powoli zaczynam się domyślać czego chcą. Powoli zaczynam rozumieć niektóre słowa. "Gdzie wasza baza?" To pytanie zadają mi w kółko. Ale ja... Ja im nic nie powiem. Będę bronił swoich za wszelką cenę. Becky, błagam wybacz, ale nawet za cenę życia.

Kolejny atak kaszlu, czuję jak krew napływa mi do ust. Jestem chory. Ale na co? Nikt mi tego nie powie. Kropelki zimnego potu powoli spływają mi po plecach. Gorączka. Biorę głęboki oddech. Przerywam go gwałtownie, gdy ostry ból przeszywa mi klatkę piersiową. No tak... Rany, połamane żebra. Kto wie, co jeszcze. Ale to nie wszystko co mi dolega. Poza wszystkimi otwartymi, babrzącymi się ranami, które noszę na ciele, czuję też ból psychiczny. Łamię obietnicę daną Becky. Umieram. Więcej jej nie zobaczę. Jej cudownego uśmiechu, błyszczących oczu, idealnego ciała. Nie usłyszę jej żartów, jej chrapania... Nie usłyszę jak wymawia moje imię. Spierzchnięte usta układają się w jedno słowo: "Rebeka". Znowu powoli zapadam się w ciemność. "Dobranoc, maleńka..."

Budzę się gwałtownie, wypluwając z płuc wodę w której mnie podtapiali. Mętna, śmierdząca ciecz, której daleko w zasadzie do wody, a za którą jestem wdzięczny, bo chociaż odrobinę ugasiłem dręczące mnie pragnienie. Wiem, że jestem odwodniony. Kto by nie był dostając coś do picia raz na... Właśnie. Na ile? Jak długo już tu jestem? Rok? Nie wiem. Nie odróżniam nawet godzin od dni, a co dopiero dni od lat...

Ta męka trwa już tak długo. Tak długo, że nauczyłem się przeklinać w języku moich oprawców, odmawiać zeznań, błagać o śmierć. Jestem żałosny. Nie mam nawet prawa nazywać się żołnierzem. Jestem tylko tchórzem. Głupim gówniarzem, który zaciągnął się do wojska, bo chciał uciec od bólu, który mu zadano. A potem nie było już odwrotu. I teraz leżę tu, gniję, zdycham. Jestem idiotą.

Przed śmiercią wypada się wyspowiadać... Tak więc Boże, wybacz mi, bo zgrzeszyłem. Kłamałem, przysięgając, że wrócę. Zostawiłem ją samą. Prawie słyszę jej krzyk. Pewnie myśli, że nie żyję. Wszyscy tak myślą. Nikt mnie nie szuka. Jeden za życie tysięcy to niewielka cena. Choć dla niej to musi być koszmar. Czy pamiętam w ogóle jak wyglądała? Jasne włosy, szare oczy... Taka drobna, delikatna. "Moja maleńka... Jestem przy tobie... Zawsze będę."

Czas zlewa się w jedno. To samo dzieje się ze słowami, które przepływają przez mój... Mój... I znowu to samo. Znowu nie wiem co mam powiedzieć. Najpierw ojczysty język stał się dla mnie trudny, a teraz każde słowo w dowolnym języku sprawia mi problem. Dlatego w każdej chwili ćwiczę. "Nazywam się Seth Arrow, jestem z Ameryki, z Shadow Hill. Nazywam się Seth Arrow, jestem z Ameryki... Nazywam się Seth Arrow... Nazywam się Seth... Nazywam się..." Kim ja jestem? Co się ze mną dzieje?

Znowu wleką mnie do tego stołu. Znowu rozrywa mnie ból. Ale już nie krzyczę. Nie mam siły. Patrzę w sklepienie pieczary. Rany już dawno przestały się goić. Rzucają mnie na ziemię. Kopią, oblewają wodą, plują. Wleką z powrotem na miejsce. I właśnie teraz dzieje się cud. "Jutro ruszamy na konwój Jankesów na wschodzie. Wszyscy mają być na czas." Tak mówi ich przywódca. Mniej więcej. Nikogo tu nie będzie. Ewentualnie jeden z nich. Czy niebo się nade mną lituje? Muszę tylko uwolnić nogi... Znaleźć w sobie odrobinę siły, by wstać i pobiec. Wszystko przygasa. Jakby zamiera w bezruchu. Odpływam w ciemność.

Co się dzieje? Biegnę przed siebie najszybciej jak pozwalają mi na to okaleczone ciało i związane ręce. Co chwila padam na ziemię. Ale wstaję. Biegnę. Nie wiem skąd u mnie ta determinacja? Co mną kieruje? Dlaczego po prostu nie dam się zabić?

Jestem dostatecznie daleko by się zatrzymać. Nie znajdą mnie... Prawda? Rozcinam linę ostrym kamieniem. Skóra na nadgarstkach jest zdarta do krwi. Mam wrażenie, że słyszę huk wystrzału. Nie wiem kiedy, padam na ziemię i... Chyba zasypiam... Zasypiam? Czemu boli mnie głowa? Czemu robi mi się zimno? Czemu krew zalewa mi oczy? Czemu nie czuję już nic...?

Średnia ocena: 4.3  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (6)

  • ŻelkowaDiaboLama 13.05.2015
    Takie słabe troche, daje 2/10
  • rude198 13.05.2015
    Kochana ŻelkowaDiaboLamo byłabym wdzięczna za KONSTRUKTYWNĄ krytykę ; ) no wiesz, uzasadnienie i te sprawy : D
  • NataliaO 13.05.2015
    Ja mam odmienne zdane. Mi się dobrze czytało tekst, jego zawartość i sam pomysł dobre, ciekawie. Jednak było to takie chłodne, bez jakiś emocji, trochę mało odczuć postaci. Tytuł bardzo pasuje do opowiadania. 4:)
  • Dla mnie za wcześnie na ocenę, może się rozkręcić i powalić fabułą, zależy jak to rozegrasz. Pozdrawiam
  • rude198 13.05.2015
    Burton The Scribe w zasadzie to miałabyś krótka notka. Nie zastanawiałam się nad kontynuacją, ale po twoim komentarzu zaczęłam się nad tym zastanawiać ; )
  • Mój drogi pamiętniczku, dzisiaj zmotywowałem... Sukces ;)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania