Sprawa "Dziewczynki z zapałkami". Wielka pomyłka czy oszustwo?

- Możecie sobie mówić o mnie, co chcecie, jest to moi obojętne, ale tylko z litości jeszcze z wami rozmawiam. Myślę, że trzeba się nad głupcami litować. Wierzycie we wszystko, co mówią media lub tradycja, nie sprawdzacie, nie weryfikujecie. Po prostu lubicie być oszukiwani, lub jest wam wszystko obojętne - powiedział Józek Sznurek dziś w południe na rynku miejskim w Raciborowicach,

Tylko trzy osoby go słuchały, no i oczywiście ja, dlatego o tym piszę.

- Oto przykład manipulacji, oszustwa lub głupoty: to twierdzenie, że słynna "Dziewczyna z zapałkami" z baśni Hansa Christiana Andersena sprzedała zapałki takiego typu, jakie dziś używamy. Takich nie sprzedawała!  Andersen opublikował tę baśń w 1845 roku, a zapałki tego typu jak współczesne wynaleziono dopiero w 1855 roku. Zatem co ona sprzedawała i dlaczego na obrazkach pokazuje się ją z tradycyjnym pudełkiem zapałek, lub kojarzy się tę postać ze zwykłymi naszymi zapałkami? - powiedział Józek.

Wszyscy zamilkli, a nawet bali się odezwać, aby się nie ośmieszyć. Sprawa niby logiczna: nie było wtedy  zapałek tego typu jak współczesne!

- Powiem wam coś ciekawego! Pierwsze zapałki to były tzw. zapałki maczane, wynalezione we Francji przez J.Ch.L. Chancela w 1805 roku. Składały się one z patyczka nasączonego chloranem potasu i innymi związkami. Wkładano je do szklanego naczynia ze stężonym kwasem siarkowym i w chwili wyciągania dochodziło do zapalenia. Inne zapałki, te pocierane o potarkę, wynalazł w 1823 roku w Anglii John Walker, a niezależnie od niego ten rodzaj wynaleziono w innych krajach: Charles Sauria w 1831 roku we Francji, Johan Friedrich Kammerer w Niemczech w 1834 roku oraz Janos Irinyi w 1834 roku na Węgrzech. To były zapałki z białego fosforu, bardzo niebezpieczne i szkodliwe dla zdrowia. Po jakimś czasie wprowadzono na rynek zapałki tzw. bezpieczne, bo z mniej szkodliwego fosforu, bo z fosforu czerwonego. Te bezpieczne zapałki wynalazł w 1855 roku Szwed J.E. Lundstrom. To właśnie one po pewnych uszlachetnieniach są produkowane do dnia dzisiejszego. Zatem Dziewczynka z zapałkami nie mogła mieć zapałek, których my dzisiaj używamy, bo baśń pochodzi z 1845 roku. Współczesne nam zapałki, pokazywane na wielu ilustracjach, zostały wynalezione w 1855 roku. Jak widać, sztukę logicznego myślenia można doprowadzić do szczytu, jeśli się wykorzystuje wszystkie fakty, a nie sugeruje potocznymi i bezmyślnymi opiniami. Podobnie jest przecież w kryminalistyce: nie każda substancja powodująca śmierć jest trucizną typu arszenik - powiedzial Józek.

 

W rzeczy samej, mimo tej niewielkiej ilości słuchaczy, Józek Sznurek, co prawda nielubiany tu w Raciborowicach, pokazał, że jest znawcą, a nawet specjalistą od historyczno-technicznych spraw. Szkoda tylko, że mieszkańcy go nie doceniają, a nawet potępiają. Chyba lubią głupotę, manipulacje i oszustwa?

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (4)

  • Tjeri 11.04.2021
    Bardzo fajny, ciekawy tekst!
  • LittleDiana 11.04.2021
    Geniusze pozostają niezrozumiali :)
  • Zaciekawiony 11.04.2021
    Czyli potwierdzasz, że konto Mycroft Holmes Junior też jest twoje? Bo inaczej będzie plagiat:
    https://www.opowi.pl/sherlock-holmes-i-zagadka-dziewczynki-z-a34654/

    Odpowiadając na pytanie z oryginalnej wersji tekstu - dziewczynka sprzedawała zapałki pocierane a nie zanurzane. Podpowiedzi jest kilka. Baśń powstała na zamówienie, miała nawiązywać do już gotowej ilustracji. Na niej dziewczynka trzyma pudełko a nie ma przy sobie zbiorniczka z kwasem. W duńskim oryginale mowa jest o "potarciu o ścianę by ogrzać palce"
    "stryge den mod Væggen og varme Fingrene" - "stryge" znaczy dosłownie "gładzić, prasować, ocierać"
    https://da.wikisource.org/wiki/Den_lille_Pige_med_Svovlstikkerne
    Musiały to być więc zapałki, które dało się odpalić przez tarcie o coś szorstkiego, a nie o potarkę. Mogły to być zapałki z białym fosforem, lub alternatywnie "Lucyfery" czyli zapałki z mieszaniną siarki z chloranem potasu, które zapalały się z głośnym "puf!".

    Zresztą już w podanym nazewnictwie jest problem. Bo to by było bardzo dziwne, gdyby niemiecka nazwa zapałek zamaczanych w kwasie pochodziła akurat od czasownika "głaskać, pocierać". Druga podana nazwa oznacza zapałki bezpieczne.

    Nie wygląda to dobrze przy tekście nawołującym do badania u źródeł, bo wygląda na to, że autor coś tam poczytał o niemieckich wersjach a nie poszukał wydania duńskiego.
  • Tjeri 11.04.2021
    Świetna polemika!
    Jeszcze ciekawsza niż tekst oryginalny... Szkoda że Autor nie odpowiada na komentarze, bo teraz powinien sam do fragmentu poniżej się odnieść :)
    "Wierzycie we wszystko, co mówią media lub tradycja, nie sprawdzacie, nie weryfikujecie."

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania